~20~

2.5K 153 4
                                    

Usłyszałem trzask zamykanych drzwi i znalazłem się w powietrzu. Flawian znów trzymał mnie w ramionach i obracał się. Mój świat zawirował, obaj zaczęliśmy się śmiać, jak dzieci i opadliśmy na łóżko. Książę często tak robił, powiedział mi, że gdy był dzieckiem jego najstarszy Kyoto, tak się z nim bawił, gdy przychodził do niego wieczorami. Później kładł go do łóżka i opowiadał bajki na dobranoc, uśmiechnąłem się, słysząc to, Flawian wpatrywał się gdzieś w dal rozmarzonym wzorkiem, zanurzony we wspomnieniach. Widziałem, że w jakiś sposób tęskni za tamtymi czasami, za dzieciństwem, wspomniałem o tym, a on przyznał mi rację, bez chwili wahania, czy wykrętów. Później zaczął mi opowiadać o swojej rodzinie, to była nasza pierwsza rozmowa o czymś naprawdę ważnym dla niego. Flawian bardzo kochał swoją rodzinę, był z nią mocno związany.

Jego najstarszego brata poznałem dzisiaj, książę miał jeszcze dwóch innych i dwie siostry. Król nie musiał się martwić o następców, szczególnie że z tego, co udało mi się wywnioskować ze słów mojego pana, w tym kraju kobiety miały równe prawa do tronu, co męscy potomkowie. W sumie szóstka dziedziców chyba ktoś musiałby przekląć tę rodzinę, by nie ostał się żaden. Drugim w kolejności od najstarszego był Miradir, to on był razem z Flawianem tamtego dnia, gdy zobaczyłem księcia po raz pierwszy na korytarzu. Podobno ostatnie miesiące spędzał na wyjazdach dyplomatycznych, reprezentując swojego ojca i starszego brata, do domu wrócił specjalnie na urodziny Flawiana.

Pan opowiadał mi, jak jego starsi bracia, gdy byli jeszcze chłopcami zakradali się do kuchni, by podkradać ciastka, a on pilnował czy nikt nie idzie. Gdy o tym mówił, sam przypomniałem sobie, jak w nocy próbowałem ukraść kilka ciasteczek, które często piekliśmy z tatą na przyjazd wujka. Oczywiście nigdy mi się nie udało, tata zawsze łapał mnie za rękę, gdy już sięgałem po łakocie, ale nigdy na mnie nie krzyczał. Groził mi tylko palcem, ja w odpowiedzi uśmiechałem się niewinnie i wracałem grzecznie do łóżka, wmawiając sobie, że następnym razem na pewno mi się uda. To było dość naiwne, ale nigdy się nie poddałem. Trzecim dzieckiem była księżniczka Roisina, to ona była właścicielką siostry Nathaniela. Roisina podobno była najbardziej dojrzała z całego rodzeństwa, tak przynajmniej twierdził mój pan. Opowiadał mi jak ta strofowała pozostałych, przez co często ci mieli do niej pretensję. Szczególnie Filion z Miradirem, którym nie do końca podobało się, iż młodsza siostra próbuje rozstawiać ich po kątach. Flawian uważał że ta po śmierci ich matki, jako najstarsza siostra, czuła się niejako odpowiedzialna za to by przejąć jej obowiązki, nawet jeśli sama była tylko dzieckiem. W takich momentach opowieści, gdy w rozmowę wdzierała się wzmianka o zmarłej królowej, książę smutniał. Wiedziałem, że nie był to zwykły smutek, wywołany tęsknotą, w tym uczuciu chodziło o coś więcej. Mimo to nie wypytywałem, nie czułem, bym był na tyle blisko z księciem, by to robić, jeszcze nie.

Kolejną następczynią tronu była Tolana, to do niej właśnie należał Nathaniel. On i jej siostra nie mieszkały już w zamku, zostały wydane za mąż za ważne osobistości w sąsiednich krajach. Tolana jednak co jakiś czas przyjeżdżała do zamku, czasami na jakieś okazje, tak jak teraz na urodziny brata, a czasami po prostu by ich odwiedzić bez bardziej konkretnego powodu. W przeciwieństwie do jej starszej siostry, która praktycznie wcale nie powracała do dawnego domu, nawet jeśli wraz ze swoją obecną rodziną była do niego zapraszana. Przez to mój pan nie wiedział jej już od kilku lat, a w jego głosie nie słyszałem nadziei by to miało się zmienić.

Ostatnim z rodzeństwa Flawiana był jego brat Vinterr, o nim książę mówił najwięcej, pewnie dlatego, że różnica wieku między nimi była najmniejsza, ledwie dwa lata. Razem uczyli się szermierki, jeździli na polowania, płatali psikusy. Spędzali wspólnie naprawdę wiele czasu, między innymi na podglądaniu kąpiących się służących. Odruchowo skarciłem swojego pana wzrokiem, gdy o tym usłyszałem, on stwierdził, że byli wtedy młodzi i że dzięki temu przynajmniej dowiedział się, że woli mężczyzn. Nie uznałem tego, za dobre usprawiedliwienie, ale kim jestem, by pouczać swojego pana i to w przypadku wydarzeń już tak zamierzchłych. Vinterr po skończeniu szesnastu lat, tak jak Miradir zaczął podróżować, jednak do bardziej odległych państw. Mój pan, wydawał się być pod ogromnym wrażeniem dokonań swojego brata, to dzięki niemu dziś mogli sprowadzać do kraju egzotyczne owoce, przyprawy, składniki, w tym tak kochane przeze mnie kakao i inne cenne materiały, których nie sposób dostać nigdzie na pobliskich terenach. Flawian był dumny z brata, opowiadał mi o nim z taką pasją, iż jego ton stał się przez to lekko uniesiony. W pewnym momencie zaczął chodzić po pokoju i wyciągać z mebli różne przedmioty, które brat przywiózł mu z podróży, zaczynając od tego drogiego materiału, który leżał na kufrze przy końcu łóżka. Szczególnie mocno zainteresował mnie sztylet o zakrzywionym ostrzu. Jego rękojeść miała kształt zwierzęcia, którego nigdy wcześniej nie widziałem, przypominało ono kota, ale wyglądało na dużo groźniejsze. Całe jego ciało było wysadzane diamentami i jakimiś czarnymi kamieniami robiącego za kropki na ciele kota, w jego oczach były umieszczone dwa szmaragdy. Wpatrywałem się w niego jak zahipnotyzowany, gdy książę ostrożnie mi go wręczał.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz