~61~

1.5K 112 21
                                    

Małe przypomnienie: w poprzednich rozdziałach Kyoshi, czy raczej Carl, wyjawił prawdę o swojej przeszłości Flawianowi, który nakłonił go do napisania listu do ojca. List ma zostać wysłany za pośrednictwem Vinterra. Flawian udaje się do miasta, zostawiając swojego niewolnika pod opieką stajennego Henrego, który stwierdza, iż opowie młodzieńcowi prawdę o licznych romansach najmłodszego księcia, sugerując, że historia nie jest tak kolorowa jak można by przypuszczać. Miłego czytania!

Henry raz jeszcze rozejrzał się dookoła, sprawdzając czy w pobliżu nikt się nie pojawił.

- Tak naprawdę wszystko zaczęło się dużo wcześniej – zaczął przyciszonym i smutnym głosem. – Można wręcz powiedzieć, że już w dniu jego narodzin. Flawian bardzo kocha swoją rodzinę, każdego z rodzeństwa i ojca, ale oni... Nawet jeśli to gdzieś w sercu odwzajemniają, to bardzo źle to okazują. Od najmłodszych lat był osamotniony, nawet zaraz po narodzinach. Minęły dwa tygodnie za nim król w ogóle wziął go na ręce i wybrał mu imię, przez pół miesiąca, był po prostu bezimiennym księciem, który nie znał swojego rodzica. Oprócz służby przychodziły do niego tylko Kyoto z małym Vinterrem – czułem jak na te słowa moje serce ściska się nieprzyjemnie ze współczucia, a umysł nie potrafi tego pojąć. Przecież to był królewski syn, jak ojciec mógł go nie przytulić po narodzinach, choćby raz? Zadałem to pytanie Henremu, wplatając palce w czarną grzywę rumaka, którego gładziłem. Oczy mężczyzny stały się jeszcze smutniejsze. – Nie było mnie tam, ale osoby, które brały w tym wszystkim udział, choćby Kyoto i Gajusz, opowiadają, że gdy tylko wpuszczono go do komnaty, król od razu przypadł do żony. Kyoto stał obok, trzymając na rękach jego nowonarodzonego syna, który płakał podobno tak głośno, iż słychać go było w całym zamku, ale król nawet na niego nie spojrzał, całkowicie pochłonięty zmarłą królową. Podobno Gajusz próbował do niego mówić, powtarzał że ten ma zdrowego syna, ale władca nie słuchał. Nie chciał go przytulić, czy choćby zobaczyć, jakby ten w ogóle się nie liczył. Kyoto zabrał więc chłopca do jego rodzeństwa, ale ono również nie okazało mu ciepła... Podobno najstarsza księżniczka, nazwała go wręcz potworem, który zabił ich matkę... - po moim policzku na te słowa spłynęła pojedyncza łza. Przecież to było tylko dziecko, niczemu niewinne dziecko, które nie miało żadnego wpływu na to co się działo. On się tylko narodził, nic więcej, po prostu przyszedł na świat. – Tylko mały Vinterr wyciągał rączki w stronę płaczącego braciszka, zbyt mały by w ogóle zrozumieć co się wydarzyło. Książe trafił pod opiekę nianiek, całymi dniami leżał w kołysce, nieustannie płacząc, dopóki nie zdarł swojego niemowlęcego gardła, lub wycieńczony nie zapadał w sen. Nikt nie potrafił go uspokoić, mówi się, że Flawian płakał wtedy z tęsknoty do rodziców, że w ten sposób próbował ich wołać... I może nawet jest w tym prawda, bo gdy król w końcu do niego poszedł, to ten w jednej chwili zamilkł. Podobno wpatrywał się w ojca swoimi jasnymi oczami, a te swoim wyrazem zdawały się mówić, że on już wie, że jest niechciany, że nie czekają tu na niego żadne ciepłe objęcia... - widziałem, jak oczy Henrego również się szklą, a ten stara się je otrzeć rękawem, by nie pozwolić popłynąć łzom.

Sam już teraz płakałem, nie potrafiąc tego zrozumieć. W mojej głowie ciągle rozbrzmiewała myśl, że to było tylko niewinne dziecko. Wyobrażałem sobie małego księcia, rozpaczliwie wzywającego tych którzy sprowadzili go na ten świat, słusznie oczekując z ich strony choć odrobiny zainteresowania, chociaż krzty ciepał, której mu poskąpiono. Flawian przecież tak kochał ich wszystkich, mówił o nich z taką miłością i ciepłem, czasami wręcz uwielbieniem. To przez chęć przyniesienia zabawki Rosi ten wpadł pod lód, niemalże tracąc życie, a ona powitała go na świecie przyrównaniem do potwora.

- A to był dopiero początek, kilkanaście pierwszych dni... Jak wyglądała reszta sam możesz sobie wyobrazisz. Życie w wiecznym poczuciu, że tak naprawdę nikt cię tutaj nie chce, że nikomu nie zależy, że kochasz osoby, które nigdy tego nie odwzajemnią. Może z jednym, czy dwoma wyjątkami. Wieczny, uczuciowy chłód i nieustanne poszukiwanie, choćby namiastki ciepła...

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Where stories live. Discover now