~~26~~

2.1K 124 21
                                    

Obaj zaczęliśmy udawać, że nic się nie wydarzyło, zdawaliśmy się zapomnieć o księciu Walerym. Ja, dlatego że nie chciałem myśleć o tym, co mnie czeka, mój pan, o wierzył, że to mnie nie spotka. Zjedliśmy wspólnie obiad, tak jak zawsze, nawet poszliśmy na chwilę do ogrodu, gdzie siedzieliśmy wspólnie na trawie, a naszą skórę ogrzewały złote promienie słońca, prześwitujące między baldachimem zielonych liści, pod którym leżeliśmy. Pomiędzy gałęziami wypatrywaliśmy chmur i próbowaliśmy odgadnąć, jakie przybrały kształty. Czy jedna z nich jest koniem, czy osiołkiem, a może smokiem? I wtedy, przy nim, pod błękitnym nieboskłonem, na którym wiatr pasł puchate owce obłoków, naprawdę zapomniałem, o wyroku, który dziś na mnie zapadł. Tors księcia, na którym spoczywała moja głowa, wibrował przyjemnie, za każdym razem, gdy zaczynaliśmy się śmiać, odkrywając w białych kształtach coś wyjątkowo nieprawdopodobnego. Właśnie uspokoiliśmy się po tym, jak książę stwierdził, że jedna z chmur wygląda jak dwugłowy krab, który ukradł komuś książkę i próbuje ją sprzedać, gdy mój pan, zaczął powoli podnosić się do siadu. Początkowo mnie to zmartwiło, jednak po chwili z ulgą obserwowałem, że ten pragnął się tylko nieco rozciągnąć. Flawian zaczął wpatrywać się we mnie, jakby uparcie nad czymś rozmyślają, trwało to kilka minut, jednak on nie odezwał się słowem. W pewnym momencie po prostu wstał i podał mi dłoń. Ruszyliśmy razem między drzewa, a miękka trawa przyjemnie pieściła moje stopy, pomimo mijających tygodni mojego życia przy boku księcia, była ona wciąż równie soczysto-zielona, co wtedy, gdy wszedłem do tych ogrodów po raz pierwszy, a dzień był równie długi.

- Mój panie? - zacząłem, gdy ten pomógł mi przejść, przez obalony pień drzewa. - Czy w Erydii jest zima?

Choć może, zamiast martwić się tym, jakie występują tutaj pory roku, powinienem przejmować się tym, iż książę prowadził mnie coraz głębiej w las i zacząć zastanawiać się, czy przypadkiem, nie chce mnie gdzieś tak ukryć przed strażnikami swojego ojca.

- Tak, ale jest krótsza od innych pór roku i niezbyt ostra, przynajmniej zazwyczaj. Minie jeszcze trochę czasu, nim nadjedzie. Vinterr urodził się w zimę - dodał, uśmiechając się. Odparłem, że mogłem się tego domyślić. - Teraz ja mam pytanie. Wierzysz w Boga?

Przystanąłem zaskoczony i zacząłem wpatrywać się w księcia, nie rozumiejąc, skąd wziął to pytanie. Flawian podszedł bliżej, a jego dłonie ułożyły się na moich biodrach. Wyjaśnił, że zaczął nad tym myśleć, gdy razem obserwowaliśmy niebo, które niezaprzeczalnie z Bogiem, jest mocno związane. Długi czas milczałem, nie dlatego, że nie chciałem odpowiedzieć, ale dlatego, że sam najpierw musiałem zapytać siebie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Czy to, co czułem do Boga, można było nazwać wiarą? Przez te wszystkie lata zamknięcia i tortur pragnąłem wierzyć, że jest ktoś taki, ktoś ponad tym wszystkim, ponad wszelkimi paniami i łańcuchami. Ktoś, kto mógłby mnie od tego wszystkiego uwolnić, uwolnić od kajdan, bólu, od łez, choćby przez zesłanie mi śmierci. Samotny i wygłodzony, często zwracałem się do Boga, modliłem się, prosiłem go, o to by mnie od tego wybawił, by sprawił, że umrę. Jednak czy można było nazwać to wiarą? To była bardziej nadzieja, na to, że istnieje jeszcze jakaś droga ucieczki stamtąd. Wyjaśniłem to mojemu panu, nim ruszyliśmy dalej. On w zamyśleniu pokiwał głową, jakby sam zastanawiając się, nad czym czy jest to wiara. W końcu stwierdził, iż skoro się modliłem, to w jakiś sposób wierzę. Dla mnie zwrot „w jakiś sposób" był tutaj kluczowy. Nie uważałem, by to, co czułem względem Boga, było prawidłową wiarą, ktoś, kto naprawdę wierzy, powinien pamiętać o Bogu cały czas, ciągle jakoś się do niego zwracać, w jakimś stopniu kierować się nim, przy podejmowaniu decyzji w swoim życiu. A ja o Bogu myślałem tylko wtedy, gdy umarła każda inna nadzieja i pozostało jedynie marzenie o śmierci.

- A w życie po śmierci? - drążył, dalej prowadząc mnie w głąb lasu. A gdzieś pomiędzy trzaskiem suchych gałęzi, pękających pod jego skórzanymi butami i szelestem liści, zacząłem słyszeć cichy szmer wody.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt