W poprzednim rozdziale: Carl i Flawian dalej przebywają w części lasu specjalni zasadzonej dla zmarłej królowej, gdzie książę zdobywa się na szczerość względem swojego niewolnika i siebie samego.
Po wybuchu księcia nie zostaliśmy długo w lesie, tylko tyle by ten mógł się w pełni uspokoić i wyciszyć, po czym wsiadaliśmy z powrotem na koński grzbiet, kierując się z powrotem do zamku. Przez większość czasu jechaliśmy w ciszy, a ja czułem jak ręka mojego pana otula mnie mocno w pasie, jego palce zaciskały na kawałku mojego ubrania, jakby ten bał się mnie wypuścić. Ułożyłem swoją dłoń na tej jego, splatając nasze place, by ten miał pewność, że wciąż jestem obok i donikąd się nie wybieram. To trochę go podbudowało i pomogło mu się rozluźnić, na tyle by znów się odezwać już swoim codziennym głosem.
- Zaśpiewaj coś – poprosił łagodnie, na co uśmiechnąłem się delikatnie i spojrzałem na niego obracając się przez ramię.
- Nie ułożyłem nic nowego – odparłem szczerze, choć to nie oznaczało, że nie mogę zaśpiewać, chciałem jednak by ten wiedział, że nie będzie to raczej nic mojego autorstwa.
- A pamiętasz coś starego? – zapytał w odpowiedzi na to, a ja zamyśliłem się na chwilę, próbując poruszyć swoją pamięć i odnaleźć tam jakieś stare piosenki, śpiewane przeze mnie jeszcze za czasów, gdy wymykałem się z domu by grać w pobliskiej karczmie.
- Chyba... Chyba pamiętam piosenkę o Władcy Kruków – odparłem, czując że jej słowa powoli napływają do mojej głowy.
- Czy Władca Kruków, to jakaś legenda w twoim kraju? Albo jakaś ważna postać? – zapytał zaintrygowany książę, a ja uśmiechnąłem się.
- Zależy kogo zapytasz – odparłem tajemniczo, a widząc kątem oka jego minę zachichotałem cicho. – Może kiedyś opowiem ci jego historię, jeśli sobie ją dobrze przypomnę – obiecałem łagodnie, na co ten wymruczał, iż trzyma mnie za słowo, po czym ponaglił z piosenką.
Moje usta pozostawały zamknięte jeszcze przez moment, gdy układałem sobie wszystko w głowie, wyciągając ze wspomnień dawno niesłyszaną melodię, wygrywaną przeze mnie na gitarze, która szybko wypełniła moje uszy i skłoniła usta do śpiewu.
Jest puszcza na granicy kraju
Gdzie błąkają się niespokojne duchy
Jeśli będziesz uważnie słuchać możesz usłyszeć ich głos
Mówiący: nigdy nie wyjdziesz stąd żywy
Jest miasteczko niedaleko tego lasu
A w nim sekret chowany niczym skarb
Mają w lesie syna czarnej magii, którego każdy nauczył się bać
Podobno ten kto wespnie się w tym mieście na szczyt, trafi wprost do grobu
A jego dusza zostanie potępiona
Zdrajca wypycha sobie kieszenie pieniędzmi biedaków
Jednak cały gniew tłumu obraca przeciw czarnoksiężnikowi
Mówi że ten sprzedał swoja dusze diabłu za podwójną cenę
I podburza lud przeciwko puszczy
Przybył więc tam tułacz, który nadszedł od strony lasu
Widzisz, on obiecał, że wróci do miasteczka
Nie rozpoznali jego twarzy ani straty w jego oczach
Ale powrócił i sprowadził oczyszczający ogień na miasteczko
YOU ARE READING
Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}
FantasyChłopak kulił się w swojej celi, nie miał imienia, przynajmniej już nie. Kiedyś jego ojciec wołał go nim, jednak minęły lata od kiedy ostatni raz je usłyszał i w końcu zatraciło się ono w jego pamięci. Teraz jego ojca nie było, a nawet jeśli by się...