~54~

1.2K 103 33
                                    

Vinterr w końcu powrócił do swoich ćwiczeń, choć nie wziął już noży do ręki, skupiając się na strzelectwo, wyraźnie zdemotywowany pokazem moich umiejętności. Ja siedziałem spokojnie pod drzewem, głaszcząc śpiącego obok Szalen i zastanawiając się jak powinienem zacząć rozmowę z moim panem, gdy ten wróci. Ciało księcia pokryło się potem, a jego mięśnie zaczęły drżeć, gdy próbował po raz kolejny napiąć łuk, patrząc na niego wiedziałem, że jest to bezcelowe. Był już zbyt zmęczony, nawet jeśli naciągnie cięciwę wystarczająco mocno, to strzał i tak się nie uda. Książę chyba również doszedł do tego wniosku, gdyż z westchnieniem opuścił ręce i spojrzał w niebo, podążyłem za jego wzrokiem, dopiero teraz dostrzegając, że przyjemnie ogrzewające mnie wcześniej słońce, schowało się za grubą warstwą chmur, z których zapewne za chwilę spadnie deszcz. Wiedząc, iż to oznacza nasz powrót do zamku, zacząłem podnosić się z ziemi, w milczeniu pomogłem Vinterrowi powyciągać strzały z tarcz i udaliśmy się w drogę powrotną. Nie rozmawialiśmy po drodze, jednak tym razem nie było to wywołane moją złością na niego, po prostu każdy z nas był zajęty swoimi myślami. Deszcz złapał nas, gdy byliśmy już w ogrodzie więc szybko uciekliśmy do wnętrza zamku, bo choć mi zmoknięcie nie przeszkadzało, to Vinterr stwierdził, iż Flawian go udusi, jeśli zmoknę i się rozchoruje. Złapał mnie za zdrową rękę i pociągnął, zmuszając do truchtu. Dopiero gdy drewniane, ciężkie drzwi się za nami zamknęły, puścił mnie i pozwolił iść już swobodnie, upierając się, że odprowadzi mnie do komnaty, chcąc mieć pewność, że dotrę tam w jednym kawałku. Nie rozumiałem skąd u niego ta przesadna troska. Jednak nie widziałem sensu w dyskusji, skoro jego obecność tak naprawdę nic dla mnie nie zmieniała.

Byliśmy już na korytarzu przy, którym znajdowała się komnata mojego pana, gdy drzwi do niej otworzyły się, a zza nich wyłoniła się postać blondyna. Jego ramiona okrywał płaszcz z kapturem, a drugi trzymał on w rękach. Widząc go poczułem się lepiej, a moje serce zabiło radośnie. Zawołałem go, a gdy tylko odwrócił się w moją stronę, puściłem się w jego kierunku biegiem, niczym małe dziecko wpadając na koniec w jego ramiona i tuląc się. Książe zaśmiał się ciepło, wplatając palce w moje długie kosmyki i wzmacniając swój uścisk.

- Dzień dobry, maluszku – przywitał mnie, a kąciki moich ust powędrowały w górę. Starałem się mocniej przylgnąć do jego ciała, czując jego przyjemny zapach i otulające mnie bezpieczeństwo. – Właśnie miałem do was wychodzić. Oh, aż tak się stęskniłeś? Nie było mnie tylko kilka godzin – zareagował na moje usilne próby bycia jeszcze bliżej, jednak gdy w odpowiedzi jedynie przytulałem się mocniej, zamilkł, otulając mnie porządnie swoimi ramionami i całując moje włosy. – Już wróciłem, malutki – powiedział cicho i czule.

- Nie zostawiaj mnie więcej – wyszeptałem, przypominając sobie ten paraliżujący strach, który poczułem, gdy obudziłem się rano, a jego nigdzie nie było. Nie chciałem znowu tego przeżywać. – Mogę iść z tobą nawet do miasta, ale nie zostawiaj mnie – poprosiłem ponownie, chowając twarz w materiale jego koszuli.

- W porządku, maluszku – nie wypytywał o to co się stało, jakby doskonale rozumiejąc do czego doszło, choć nie był mnie obok. Bernadeta wspominała rano, iż ten martwił się wychodząc bez pożegnania, najwidoczniej już wtedy przewidział jakie mogą być tego konsekwencję. – Nie zostawię, na pewno nie bez uprzedzenia. Ale na pocieszenie mam dla ciebie prezent – dodał, delikatnie odsuwając mnie od siebie. Spojrzałem na niego zaskoczony, chcąc już coś powiedzieć, jednak przerwało mi ciche krząknięcie za moimi plecami.

Odwróciłem się, Vinterr stał kilka kroków od nas z nieco przygarbionymi ramionami. Najwidoczniej widok brata nasilił wyrzuty sumienia w jego wnętrza, co mimo wszystko wywołało we mnie pewną satysfakcję. Poczułem, jak ciało Flawiana spina się, a jego ręka przyciąga mnie na powrót do siebie, jakby chciał wesprzeć się moją obecnością. Pozwoliłem mu na to, układając głowę i dłoń na jego torsie. Vinterr niepewnie podniósł wzrok i zmusił się, by spojrzeć w oczy brata.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz