~83~

361 46 14
                                    

Ta chwila miała być nasza i tylko nasza, chociaż na kilka sekund, niestety rodzina mojego pana nie miała w zwyczaju szanować naszego czasu. Słyszałem jak potężne drzwi jadalni trzaskają tak, iż zadrżały od tego ściany, co w jednej wstrząsnęło również mną. Przerwałem pocałunek i wcisnąłem się w pierś Flawian wystraszony, co wzmogło się, gdy usłyszałem pełen wściekłości głos Filiona.

- Flawian! Co ty odpierdalasz?! – mój pan ostrożnie odsunął się ode mnie i stanął tak by zasłonić mnie swoim ciałem. Posłusznie ukryłem się za nim, choć po pierwszej chwili strachu, którą wywołał we mnie krzyk, przyszło inne uczucie. To które miałem w sobie wcześniej gdy myślałem o następcy tronu, a które w ostatnich dniach ukryło się pod rozpaczą. Był to gniew, który nie przewidywał wybaczenia za jego zachowanie, przynajmniej nie dopóki ten się nie ukorzę. – Wracasz tam w tej chwili i wszystko odszczekasz! – zażądał starszy, podchodząc tak blisko, iż tak naprawdę obaj byliśmy na wyciągnięcie jego ręki, co zaczynało wzbudzać ze we mnie odruchy obronne, sprawiając że jeżyłem się w środku.

- Po jego trupie! Nie dam wam znowu sprzedać Carla, skoro wy nic nie zrobicie, to zajmę się tym sam!

- On jest tylko niewolnikiem! I wiesz jak nim został? Bo ktoś go do cholery jasnej sprzedał! Do tego służy i to od lat! Chcesz bawić się w rycerza w lśniącej zbroi, to się baw, ale nie kosztem królestwa!

- Przestań mówić o nim jakby był towarem! – widziałem jak mój pan zacisnął dłoń w pierś, a jego mięśnie się napinają. Odruchowo złapałem go za tą rękę, chcąc mieć pewność że ta nie pomknie w stronę jego brata. Czułem, że ten i tak narobił sobie już problemów, bójka ze starszym naprawdę nie była mu potrzebna.

- Ale nim jest! Jeśli chcesz to wypierać to proszę bardzo, ale nie możesz mieć pretensji do nas że widzimy prawdę!

- Gówno wiecie o prawdzie! Nie znacie go, nie znacie mnie, nic nie wiecie, a chcecie rządzić naszym życiem! – nie byłem pewien, w którym momencie wysunąłem się przed mojego pana, ciągle tuląc do siebie jego rękę żeby go hamować, widząc że zarówno on, jak i Filion robią się czerwoni na twarzach.

- Musi to robić ktoś dorosły, skoro ty się do tego nie nadajesz! Flawian jesteś moim bratem i wiele toleruje, ale ostatnio zachowujesz się jak bezużyteczny, niewdzięczny, rozwydrzony gówniarz, który potrafi jedy... - dalsze słowa nie opuściły już ust następcy tronu. Zamiast nich w ciszy która nagle zapadła na korytarzu, tak mocno kontrastującej z krzykami sprzed chwili, rozbrzmiał dźwięk uderzenia otwartej dłoni o policzek księcia.*

Uderzenia tak silnego, że poczułem jak skóra mi od niego cierpnie, a na twarzy Filiona odbił się wyraźny, czerwony ślad. Nagle okazało się, że nie tylko mojego pana należało trzymać za ręce. Długo dusiłem w sobie wiele niechęci do księcia, zaciskałem zęby, słuchając mojego pana, że mam odpuścić, ale dłużej nie mogłem. Jednak już nie mogłem, nie chodziło tylko o kolejne niezasłużone obelgi, ale o fakt, że teraz nagle ten nazywał się jego bratem, a tak naprawdę nie miał pojęcia co to słowo oznacza. Podstawą Watahy było braterstwo, byliśmy rodziną, choć nie łączyły nas żadne więzi krwi, za to tutaj były więzy krwi, lecz nie było rodziny.

Teraz to ja stanąłem przed moim panem, zasłaniając go. Obserwowałem jak Filion walczy o zachowanie równowagi i powoli, z niedowierzaniem podnosi rękę by dotknąć ozdobionego śladem w kształcie pięciu palców policzka, patrząc przy tym na mnie zszokowanym wzrokiem. Powinienem był w tej chwili panikować, zastanawiać się co właśnie zrobiłem i jak okropna kara mnie za to spotka, jednak to nie miało znaczenia. Mój pan walczył o mnie, choć nikt nie stał po jego stronie, miał tylko mnie, więc skoro on chronił mnie bez względu na konsekwencję, to ja będę bronił jego.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Where stories live. Discover now