~67~

605 52 15
                                    

W poprzednich rozdziałach: Carl z pomocą Flawiana i Vinterra wysyła list do swojego ojca, choć ma co do tego wątpliwości, gdyż nie chce burzyć w umyśle dawnego opiekuna wspomnień o sobie. Powraca również do swoich treningów, które pomagają dochodzić do głosu jego prawdziwemu charakterowi, co sprawia iż staje się nieco twardszy w kontaktach z innymi i czuje coraz silniejszy wewnętrzny bunt przeciwko temu jak traktowany przez rodzinę jest jego pan. Od Kyoto dowiaduje się, że jego książę w przeszłości był znamienitym szermierzem, jednak porzucił swoją pasję z nieznanych nikomu powodów.

Gdy wyszedłem z sali treningowej, westchnąłem ciężko, czając w środku nową kotłowaninę emocji. Nie chciałem naskakiwać na Kyoto, jednak ostatnio im więcej słuchałem o tym jak przez lata mój pan był traktowany tym więcej żalu miałem w sobie do jego rodziny i do królewskiego niewolnika, który choć w tym wszystkim zwykle zachowywał się najlepiej to przychodziły momenty, gdy nawet on zawodził, a mój pan zostawał przez to sam. Dręczyło mnie to od środka, sprawiając że często robiłem się przez to nieprzyjemny, pomimo tego iż instynkt niewolnika kazał mi się uspokoić i spokornieć nim obroci się to przeciwko mnie. Wiedziałem, że ten ma racje i w końcu przyjdzie mi zapłacić za to jak pewnie się momentami czuje, jednak nawet jeśli to zrobię wszystko by jak najlepiej zadbać o mojego pana, bez względu na cenę, którą będę musiał za to ponieść.

Bojąc się, że za chwilę Kyoto również może pojawić się przed salą, otrząsnąłem się, opanowując swoje emocje, starając się trzymać je mimo wszystko na wodzy i ruszyłem do pomieszczenia, w którym była składowana broń do ćwiczeń, odkładając ją na miejsce, uzupełniając przy okazji księgę, w której należało zapisywać kto zabrał dany oręż i czy go zwrócił. Słysząc ruch za drzwiami, cofnąłem się w głąb pomieszczenia i wstrzymałem oddech nasłuchując, i czekając aż na korytarzu zapanuje cisza. Dopiero gdy miałem pewność, że nikt się tam już nie kręci ostrożnie wysunąłem się ze swojej kryjówki, jak najciszej zamykając za sobą drzwi. Przemykając przez korytarze niczym duch i starając się unikać innych osób, na których spojrzenia nie miałem teraz ochoty dotarłem do komnaty Vinterra, z którym mój pan miał się spotkać. Starszy książę poprosił o to spotkanie rano, podobno miał dla Flawiana jakieś ważne wieści, jednak nie przekazał strażnikowi, który przyniósł nam wiadomość od niego żadnych szczegółów.

Im bliżej byłem komnaty księcia tym większy ruch panował na korytarzu, co było dla mnie dość zaskakujące, gdyż na piętrach mieszkalnych zwykle starano się utrzymywać spokój, by nie przeszkadzać zajmującym tam pokoje osobą. Teraz jednak piętro było pełne służby, która nosiła najróżniejsze przedmioty, dźwigała kufry czy przekazywała sobie jakieś dokumenty lub polecenia. Uważając by nikomu nie wejść pod nogi, odpowiadając na powitania delikatnym uśmiechem i skinieniem głowy, pomagając co poniektórym gdy widziałem, że coś od nadmiaru przedmiotów leci im z rąk. W końcu dotarłem pod drzwi, jednak nim zdążyłem zapukać, ktoś już je otworzył. Dostrzegając że próbuje się przez nie wydostać dwójka mężczyzn, niosących kolejny kufer, złapałem pewniej klamkę i otworzyłem je tak szeroko jak tylko mogłem za co ci spojrzeli na mnie z wdzięcznością.

- Dziękujemy Kyoshi – sapnął jeden z nich na co uśmiechnąłem się tylko, uważając by nie zawadzić im w żaden sposób, szczególnie iż było widać, że ci i tak ledwo dają sobie radę z ciężarem. Po tym jak odeszli, zapukałem nieco mocniej w i tak już otwarte drzwi, starając się przebić przez panujący na korytarzu zgiełk. Vinterr, który krzątał się po swoich komnatach, wychylił się lekko, tak by zobaczyć kto go nawiedza, gdyż widocznie w tym całym zamieszaniu służba już po prostu wchodziła i wychodziła zabierając to co zostało jej przydzielone.

- O, Carl, wchodź, wchodź, tylko uważaj pod nogi, bo teraz tu jest mały tor przeszkód – uprzedziła, na co uśmiechnąłem się, widząc że podłoga faktycznie jest zastawiona przeróżnymi rzeczami. Przepuściłem jeszcze w przejściu kolejnych tragarzy, którzy przyszli wziąć drugi masywny kufer. Im również przytrzymałem drzwi, patrząc ze współczuciem jak ci z sapnięciem dźwigają bagaż. – Wybacz, że cię porządnie nie ugoszczę, ale trafiłeś na największy ruch – dodał książę, gdy znalazłem się już w środku, przymykając ze sobą drzwi. Omiotłem wszystko spojrzeniem, dostrzegając coraz więcej spakowanych bagaży i stół, który cały schował się pod licznymi mapami.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang