~85~

325 47 12
                                    

Skinąłem na to głową i pozwoliłem mu spleść nasze palce, czując jego ciepły dotyk na swojej skórze. Widziałem jak Firryth świdruje swoimi oczami postać blondyna, oceniając go. Uśmiechnąłem się i znów go pogładziłem, szeptając do niego cicho, iż księciu można zaufać. Ten spojrzał na mnie jakby chciał powiedzieć, iż sam to oceni, na co zaśmiałem się pod nosem. Spokojnie szedłem za swoim panem, powoli zaczynając, czuć docierający do mojego wnętrza chłód. Moje ciało trzęsło się coraz bardziej, a czujący jego drżenie książę, obdarzył mnie troskliwym spojrzeniem.

- Trafisz prosto do gorącej kąpieli – oznajmił, patrząc na mnie z lekko ganiącym uśmiechem, dając to zrozumienia, że wypadanie w samej koszuli nocnej na ulewę nie było moim najmądrzejszym pomysłem.

- Nie patrz tak na mnie, robiłem już w życiu mniej rozsądne rzeczy – odparłem i zatrzymałem się, ostrożnie wychylając zza jego ramienia. – Mój panie, zamknąłeś komnatę, wybiegając za mną? – zapytałem, dostrzegając plamę światła na kamiennej posadzce, wypadającą z pokoju przez niedomknięte drzwi. Mój żołądek skurczył się nieprzyjemnie na myśl, iż w środku ktoś na nas czeka. Miałem złe przeczucia co do niezapowiedzianych gości. Dostrzegłem jak ciało Flawiana również się spina, na widok światła.

- Przede wszystkim nie miałem czasu pozapalać świec – mruknął, odwracając się w moją stronę. – Zostań tutaj – poprosił, całując mnie w czoło i ruszył w stronę pokoju, zaglądając do środka. Czekałem w napięciu na jakiś znak, uważnie obserwując blondyna, jednak widząc, że na jego twarzy zamiast gniewu czy zacięcia pojawia się zdziwienie, ruszyłem do przodu. W końcu sam zerknąłem do wnętrza komnaty, odkrywając że w środku czeka już Bernadeta z Gajuszem. – Co wy tutaj robicie? – zapytał książę. – Dlaczego nie śpicie?

Widziałem jak para wymienia spojrzenia, a medyk w końcu powoli wstał z miejsca.

- Nie wiem jak było z Betką, ale do mnie przybiegł mocno zaniepokojony strażnik, oznajmiający, że z Carlem coś się dzieje. Coś niepokojącego, jak to określił – wyjaśnił spokojnie mężczyzna, patrząc na mnie badawczo.

- Ze mną było podobnie, mogę wiedzieć dlaczego jesteście cali przemoczeni? I skąd wzięliście to ptaszysko? Obaj ściągać te mokre ubrania, za nim się rozchorujecie, jakbyście nie mieli dostatecznie dużo problemów na głowie. I ja po tym zwierzaku sprzątać nie będę – oznajmiła tonem nie znoszącym sprzeciwu, a ja zacząłem się zastanawiać, czy i ona nie ma jakiś królewskich korzeni.

Spojrzałem na mojego pana, który z uśmiechem wzruszył ramionami i ostrożnie wepchnął mnie do środka pokoju, zamykając za nami drzwi. Wykonałem gest ręką, jakbym chciał zrzucić z przedramienia Firrytha, na co ten poderwał się do lotu i znalazł sobie miejsce na oparciu fotela, stojącego przy kominku, zaczynając przeczesywać dziobem swoje pióra.

- Carl, to czy wszystko w porządku? – dopytywał Gajusz, podchodząc bliżej i ostrożnie ujmując moją podrapaną przez sokoła rękę. – O to chodziło?

- Nie, to nic takiego, Firryth jest przyzwyczajony, że mam założone ochraniacze gdy go wołam. Przykro mi, że ktoś cię obudził, nie wiem po co cię fatygowano – odparłem, na co Flawian lekko odchrząknął.

- Myślę że to może mieć związek z tym, iż biegłeś przez zamek jak nieprzytomny, wypadając prosto na huragan, a ja goniłem za tobą, krzycząc na pół zamku. Właściwie, to ja też się wystraszyłem. Bałem się, że masz kolejny atak – przyznał, patrząc na mnie z troską i uświadamiając mi jak wielki stres musiała zrodzić w nim ta sytuacja, po ostatnich wydarzeniach. - Najdroższy, spokojnie, nic się nie stało. Tylko błagam, następnym razem odpowiadaj, gdy cię wołam, goniąc przez pól zamku, żebym wiedział, że jesteś przytomny – poprosił, gdy poczucie winy odbiło się na mojej twarzy. Skinąłem głową, obiecując mu w ten sposób niemo, iż więcej się tak nie zachowam, po czym zaniosłem się kaszlem, kuląc się nieco.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Where stories live. Discover now