~48~

1.4K 101 14
                                    

Miał wtedy czternaście lat, w zamku był urządzany bal, nie pamiętał już z jakiej okazji. Przez długi czas książę nie chciał powiedzieć, kto go skrzywdził, ciągle używając określenia ta osoba. Podczas przyjęcia pił wino w towarzystwie tej osoby, tak jak robił to zazwyczaj. Flawian co jakiś czas powtarzał, że to był taki zwyczajny wieczór, że wszystko było tak jak zawsze. Gdy zarówno jemu, jaki i tej osobie zaczęło szumieć w głowie, a gwar wielkiej sali przestał im odpowiadać, udali się do komnaty księcia. Rozmawiali ze sobą o błahostkach, ciągle popijając wino, choć młody książę, pił go mniej od swojego rozmówcy. Flawian nie podejrzewał, że może wydarzyć się coś złego, był w swoim pokoju, z osobą, której ufał, leżeli razem na łóżku, śmiejąc się z żartów, a jego umysł był przyjemnie otępiony przez słodki alkohol. Na samym początku, gdy ta osoba zaczęła go dotykać, nawet nie zwrócił na to uwagi, były to tak drobne gesty, że nigdy nie przeszłoby mu przez myśl, iż doprowadzą one do czegoś złego. Osoba muskała jego włosy, dłonie, czasami przejeżdżała po udzie, może gdyby robił to ktoś inny, to zwróciłby na to większą uwagę, ale przecież to był ktoś z jego rodziny. Ktoś przy kim czuł się bezpiecznie. Nie zauważył, że ciało rozmówcy zbliża się do niego, dopóki to nie było tak blisko, iż niemal się ze sobą stykali, a obce usta nakryły te jego, przerywając zdanie. Jego oczy otwarły się szeroko w zaskoczeniu, a całe ciało zastygło, czując ciepły dotyk na swoich wargach. W pierwszej chwili nie do końca rozumiał co się w ogóle dzieje, dopiero później wszystko zaczęło do niego docierać. Pomyślał, ze to tylko głupi żart ze strony tej osoby, tak to musiał być tylko żart. Powtarzał to w myślach, układając dłonie na ramionach tej osoby i próbując ją odepchnąć, jednak ta nie odsunęła się. Przeciwnie, naprała mocniej na jego nastoletnie ciało, chwytając jego ręce i przyszpilając za nadgarstki do poduszki, nad jego głową. Gorące usta coraz mocniej napierały na jego wargi, a powtarzana ciągle myśl, ze to tylko głupi żart traciła na wiarygodności. Jego serce biło coraz szybciej, gdy próbował się szamotać, jednak nie dawało to żadnych efektów. Napastnik był starszy, silniejszy i dużo bardziej pijany. Szczególnie, iż otępienie znikało z umysłu księcia z każdą sekundą, pogłębiającego się strachu i paniki. Po jego policzkach spłynęły łzy, gdy poczuł cudzą dłoń, gładzącą skórę na jego brzuchu, podciągającą jego koszulę w górę, tak iż ta przeszła przez jego głowę i zatrzymała się na ramionach. Czternastolatek płakał, prosząc tą osobę by przestała, próbując przypomnieć jej o łączących ich relacjach, o tym, że pod żadnym pozorem nie powinni tego robić, że im nie wolno. Jednak ta osoba nie słuchała, była zbyt pochłonięta całowaniem młodego ciała i zrzucaniem z niego oraz siebie przeszkadzających jej ubrań. Ciągle powtarzając przy tym: „wszystko jest w porządku". Jednak Flawian wiedział, że wcale nie było w porządku, że to co się działo było tego zupełnym przeciwieństwem, że powinni przestać. Nie ważne jak bardzo próbował się wyrwać, nie potrafił, nie ważne jak bardzo prosił by ta osoba przestała, ona ciągle parła na przód.

Książę płakał, gdy obce dłonie go dotykały, gdy cudze wargi całowały te jego, gdy przyrodzenie drugiego mężczyzny wdarło się do jego ciała. A w jego uszach wciąż rozbrzmiewało zdanie, że wszystko jest w porządku. Już nie próbował się wyrywać, po prostu płakał, szeptając przez łzy, że tego nie chce. Powtórzył to również wielokrotnie w rozmowie ze mną, niczym mantrę, która miała oczyścić go z grzechu. „Nie chciałem tego". W odpowiedzi ściskałem mocniej jego dłonie, mówiąc, iż wiem o tym, jednak to nic nie zmieniało. Płakał również, gdy wszystko już się skończyło, a ta osoba położyła się obok w łóżku i zasnęła, jakby nic się nie stało. Flawian nie spał tamtej nocy, leżał skulony, na krawędzi posłania, jak najdalej od tej osoby, próbując jakoś to wszystko zrozumieć, szukając powodu tego co się stało. Ciągle czując na sobie niechciany dotyk. Aż za dobrze rozumiałem, co czuł tamtej nocy, znałem te uczucia, bo przecież sam przez to przechodziłem. A jednak czułem w środku, że to czego doświadczył on było dużo gorsze, choć ten uważał, że to nie było bolesne. Wiedziałem jednak, że mówiąc to myśli tylko o bólu cielesnym, bo przecież skrzywdziła go osoba, której ufał, ktoś z rodziny, a to musiało go boleć.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Where stories live. Discover now