~6~

4.1K 193 128
                                    

Nie pytałem więcej, po kilku godzinach, gdy gwiazdy zaczynały już błyszczeć na niebie zatrzymaliśmy się i rozbito prowizoryczny obóz. Kolejnego ranka wyruszyliśmy dalej w drogę. Podróżowaliśmy przez kolejne pięć dni, nim na horyzoncie zaczęły majaczyć muru miasta. Na drodze pojawiły się wsie, w których od tej pory nocowaliśmy by w końcu przekroczyć majestatyczną bramę. Uderzył mnie gwar rozmów, ludzie ciągle gdzieś chodzili w pogoni za własnymi sprawami, niektórzy zatrzymywali pojedynczych żołnierzy i zamieniali z nimi kilka słów, by później pozwolić im ruszyć dalej. Dotarliśmy do stajni przy zamku, zaczęło się rozpakowywanie wozów i oporządzanie koni. Nie wiedziałem co mam zrobić, więc stanąłem przy pobliskiej ścianie, starając się nikomu nie zawadzać. Stałem tak jakieś pół godziny, by w końcu podszedł do mnie kapitan. Przeprosił za to że to tyle trwało, choć nie wiedziałem dlaczego, jednak nie pytałem, tylko posłusznie poszedłem za nim tak jak mi polecił. Błądziliśmy po korytarzach zamku, mężczyzna co chwila odpowiadał na czyjeś powitania i z kimś rozmawiał. Ja za to starałem się trzymać z tyłu i nie rzucać się w oczy. Eryk pukał do kilku drzwi i rozmawiał z osobami po ich drugiej stronie. W końcu pełen rezygnacji zaprowadził mnie do mało przyjemnie wyglądających schodów, którymi zeszliśmy do podziemie. Zrozumiałem, czemu korytarz wyglądał tak nieprzyjemnie. Prowadził on do znajdującego się w podziemiu więzienia. Strażnicy salutowali dowódcy, w końcu wziął od jednego z nich klucze i otworzył ciężkie drewniane drzwi. Za nimi znajdowała się całkiem przestronna cela z zakratowanym oknem, w kącie stało łóżko, w drugim niewielki stolik i dwa krzesła.

- Przykro mi – zaczął wpuszczając mnie do środka. – Ale nie mam innego miejsca, w którym mógłbym cię umieścić, nie bez wiedzy księcia. Wytrzymasz? To tylko do czasu urodzin – spojrzałem na niego wymownie, byłem niewolnikiem, a on przejmował się tym czy spodoba mi się cela. – Ktoś przyniesie ci lepszą pościel i ubrania. Nie bój się, wszystko będzie dobrze, odpoczywaj – polecił i pożegnał się.

Tak trafiłem do zamku, gdzie mieszkał mój przyszły właściciel. Dni były bardzo jednostajne, ale w taki przyjemny sposób. Codziennie o danych porach dostawałem śniadanie, obiad i kolację, spałem w całkiem miękkim łóżku w ciepłej pościeli. Rozmawiałem z Faustem, który przychodził wieczorami z gorącą herbatą, z Gajuszem który ciągle smarował moje ciało maściami i doglądał moich gojących się ran. Powoli odzyskiwałem siły, byłem w stanie co raz dłużej stać na nogach i chodzić, spałem co raz mniej, w końcu zbliżając się do cyklu dobowego normalnego człowieka. Jednak pewnego dnia, gdy jadłem śniadanie za miast Gajusza do celi przyszedł jakiś innym mężczyzna. Przyjrzałem się obcemu, miał długie czarne włosy, zadbane i ładnie upięte, był ubrany w drogo wyglądające, orientalne szaty, cały wyglądał dość orientalnie. Miał nieskazitelną cerę i malunki lub tatuaże przedstawiające roślinne ornamenty na połowie twarzy, prawej dłoni, przedramieniu, stopie i kostce. Był boso, wyglądał jak ktoś naprawdę ważny i był bardzo piękny. Podciągnąłem kolana do brzucha, kuląc się na łóżku, wciąż bałem się obcych i nie wiedziałem jak mam się przy nich zachować.

- Witaj maluchu – zaczął, robiąc krok w moja stronę. – Nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy. Nazywam się Kyoto i spędzimy razem dzisiaj trochę czasu.

Mimowolnie przesunąłem się w głąb łóżka, dociskając plecy do ściany. Do celi wszedł kapitan Eryk i uśmiechnął się stroskany, widząc mnie skulonego.

- Już go wystraszyłeś? – poklepał obcego po ramieniu i podszedł do mnie. Usiadł na łóżku obejmując mnie ramieniem i przyciągając bliżej. – Maluszku to jest Kyoto*, jest niewolnikiem naszego króla – spojrzałem na mężczyznę, gdyby nie tresura jaką przeszedłem wybuchnął bym śmiechem. On nie mógł być niewolnikiem, prędzej szlachcicem. – Mówiłem ci, że tutaj dba się o niewolników – odgarnął moje włosy za ucho. – Przygotuje cię do dzisiejszej uroczystości.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Where stories live. Discover now