Rozdział 42

887 19 4
                                    

Wróciliśmy do hostelu, gdzie już na parkingu czekała na nas Rebeka razem z Sarą. Gdy wysiedliśmy z auta dziewczyny od razu do nas podbiegły.

- Gdzie on jest? Gdzie jest Zack? - Spytała Rebeka, a ja po raz kolejny nie dałam rady.

Znów wybuchłam głośnym, gorzkim płaczem.

- Już go nie ma. Już nie wróci. - Rozpłakałam się jeszcze mocniej.

- Jak to go nie ma? - Spytała Rebeka, której oczy również zaczęły stawać się mokre.

- Widzieliśmy to. Widzieliśmy to wszystko. Jak w niego strzelają, jak opada na ziemie, a w dodatku go zabrali. Nawet nie dali mi się z nim pożegnać - Rozżalona wtuliłam się w Rebekę - To tak bardzo boli! Ja tak bardzo chciałam żeby on tu z nami był.

Czarnowłosa odwzajemniła mój uścisk i również zaczęła płakać. Tak samo jak Stev i Sara, którzy też trwali przytuleni. Wszyscy byliśmy załamani.
Dlaczego on to zrobił? Jego miejsce było przy nas, przy mnie. Zdołalibyśmy coś wymyślić, jak zawsze. Przecież to nie mogła być prawda...
Nawet nie dali mi się z nim pożegnać....
To tak strasznie bolało. Jakby ktoś odebrał mi cząstkę mnie. Czułam się znów samotna. Jedyna osoba, która była naprawdę blisko po prostu mnie opuściła. Moje życie nie miało już żadnego sensu.

- Kazał mi przekazać przed wyjściem, że was wszystkich kochał! - Rzuciła rozpłakana Rebeka, a ja wzruszyłam się jeszcze bardziej.

Ja tez go kochałam... Tak mocno i tak bardzo, że teraz już nie umiałam się pozbierać.

- Chodźmy do środka. Nie stójmy tutaj tak. Nie wiadomo, czy Alex naprawdę ma zamiar odpuścić. - Odezwał się Stev ocierając mokry policzek.

Zgodnie z jego słowami weszliśmy do budynku. Pokonaliśmy schody i udaliśmy się do naszego pokoju. Na widok rzeczy Zacka przy moim łóżku po raz kolejny moje całe cialo napełniło się smutkiem. Tak bardzo chciałam wierzyć, że to tylko zły sen, że to nieprawda, że on zaraz wróci...
Rzuciłam się na łóżko, wtuliłam w poduszkę i kontynuowałam mój gorzki płacz. Rebeka usiadła obok mnie i również zapłakana zaczęła czesać moje włosy.

- Wiesz Cam, naprawdę źle Cię na początku oceniłam. Cieszę się, że to Ty będziesz matką jego dziecka. Chociaż tyle nam po nim zostanie. - Zwróciła się do mnie Rebeka.

Na jej słowa oderwałam się od poduszki i spojrzałam w jej stronę.

- Skąd wiesz? Powiedział Ci?

- Tak, dziś rano. Powiedział, że tak bardzo Cię kocha i chce was chronić.

Jej słowa po raz kolejny doprowadziły mnie do rozpaczy. To dla nas dał się zabić. Chciał nas chronić. Moj Zack. Moj ukochany, wspaniały Zack.

- Dobrze usłyszałam? Cam jest w ciąży? - Spytała zdziwiona Sara.

Rebeka odpowiedziała jej kiwnięciem głowy. Ja nadal nie byłam w stanie wypowiedzieć żadnego słowa.

- Po tym jak zemdlała wspólnie tak stwierdziliśmy. - Odezwał się smutno Stev.

- Stwierdziliście? To to jeszcze nie jest pewne? - Wtrąciła się Rebeka.

- Nie jest. - Odpowiedział krótko brunet.

- Mogliście mówić od razu. - Sara sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej opakowanie z testem ciążowym.

Podeszła z pudełkiem do mnie i położyła je obok. Nie chciałam nawet na to patrzeć. To dziecko było ostatnią rzeczą, której w tej chwili pragnęłam. Chciałam z powrotem odzyskać Zacka, który by mnie teraz przytulił i obiecał, że damy sobie radę.

- Kurwa! Stev! Chcesz mi powiedzieć, że mu o tym powiedziałeś nie będąc pewnym?! - Warknęła Rebeka.

- No nie do końca. Sam to wywnioskował, ale można tak uznać.

Rebeka wściekle wstała z łóżka, chwyciła poduszkę i rzuciła nią w Stevena.

- To wszystko przez Ciebie! To przez Ciebie Zack nie zyje! Jeśli ona nie jest w ciąży to przysięgam, że zabije Cię własnymi rękoma! - Zwróciła się do mnie - Cam, zrób ten test!

- Rebeka, to już nic nie zmieni. On nie wróci. Chociaż my się nie kłóćmy. - Wtrąciłam się smutno.

Po części miała racje, ale najgorsze co mogliśmy zrobić to wszyscy się teraz rozdzielić. Alex mógł kłamać i tak naprawdę mogliśmy być w cholernym niebezpieczeństwie.

- Cam, czy Ty się słyszysz? Zack zrobił to bo był pewien, że będziecie mieli dziecko. Był załamany, że nie może wam zapewnić tego co by chciał, a Stev nie był nawet pewien, czy to prawda!

- Rebeka, uspokój się! Alex dalej może chcieć zabić Cam i na tym powinnismy się skupić. - Rzucił Stev.

- Nie będziesz mnie uspokajał! To przez Ciebie mój brat nie żyje! - Czarnowłosa znów skierowała się do mnie - Camila, idź do tej łazienki albo Cię sama tam zaniosę!

Przewróciłam zapłakanymi oczami, chwyciłam to cholerne pudełko i udałam się do toalety. Jeśli miałam tym możliwość sprawić, aby w końcu się zamknęła to chciałam to zrobić. Nie marzyłam o niczym innym jak o kilku minutach ciszy oddanych mojemu ukochanemu. Byłam prawie pewna, że jestem w ciąży.
Otworzyłam opakowanie z którego wyjęłam plastikowy biały prostokąt ze wskaźnikiem i tak jak pisało na kartonie załatwiłam się na niego. Odczekałam dwie minuty i ponownie spojrzałam na kawałek plastiku. Ku mojemu zdziwieniu wskazywał tylko jedną kreskę, ale jak to? To znaczy, że Zack naprawdę mógł być tu teraz z nami, a to wszystko było winą Stevena.
Wsciekla wyszłam z łazienki i zaczęłam szarpać bruneta za koszulkę.

- Ty ochydny kłamco! Rebeka miała racje! To wszystko twoja cholerna wina! Jesteś zdrajcą! Nienawidzę Cię! - Zaczęłam go szarpać jeszcze mocniej, a z moich oczu wciąż wypływały łzy.

Jak on mógł? Nie dość, że nie dochował tajemnicy to jeszcze przez niego Zacka z nami nie było. Pieprzony zdradziecki idiota, a ja mu tak ufałam...!

- Cam, to dopiero 2 tygodnie. Ciąża może jeszcze nie być widoczna.

Na jego słowa wkurzyłam się jeszcze bardziej.

- Ty sam nie jesteś widoczny! Właśnie taki z Ciebie lekarz! Zabiłeś go! To przez Ciebie nie żyje! Będziesz go miał na sumieniu do końca życia!

Chwyciłam zapłakana swoją walizkę i ruszyłam w kierunku wyjścia.

- Cam, uspokój się! Alex może czekać na Ciebie na zewnątrz!

- Nie obchodzi mnie to! Mam to gdzieś, tak samo jak Ciebie! Teraz już nic się dla mnie nie liczy! - Wściekła trzasnęłam za sobą drzwiami i skierowałam się na dół.

Po wyjściu moje emocje sięgnęły zenitu i zrozpaczona opadłam na podłogę. Schowałam twarz w kolanach i zaczęłam głośno szlochać.
Zaraz za mną wyszła Rebeka, usiadła obok i razem oddałyśmy się stracie, która nas dotknęła.
Po raz pierwszy w życiu czułam, że jesteśmy tak blisko i kierują nami te same emocje. Czarnowłosa przytuliła mnie do siebie i razem głośno płakałyśmy. To wciąż tak mocno bolało. Gdyby tylko nie Stev, Zack by tego nie zrobił. Wciąż byłby tutaj z nami. Chronił nas i walczył. Jak zawsze. To wszystko naprawdę było jego winą! Jak mogłam mu kiedykolwiek zaufać! Był pieprzonym zdrajcą!

- Cam, co my teraz zrobimy? - Spytała Rebeka, kiedy udało nam się trochę uspokoić smutek.

- Znajdziemy jakąś budkę telefoniczną, zadzwonię do ojca i po prostu stad uciekniemy. Damy sobie radę. Ja napewno nie mam zamiaru tam wracać - Odpowiedziałam wciąż czując ogromny żal do Stevena.

Gdybym tylko wiedziała... Nie dopuściłabym do tego. Nawet się ze mną nie pożegnał. Po prostu wyszedł i zniknął, a ja musiałam pogodzić się z myślą, że już go nigdy nie zobaczę...

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now