Rozdział 23

559 26 3
                                    

* Zack*
Wczorajszego popołudnia odwiozłem Chloe do jej domu, a następnie wróciłem do siebie. Dzień miną mi wyjątkowo zwyczajnie. Właściwie to cały czas rozmyślałem o tym co miało się wydarzyć. Gdy położyłem się do swojego wygodnego łóżka w sypialni, o dziwo długo nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o planie Alexa i o Cam. Czy aby na pewno wszystko się uda? Gdy nareszcie udało mi sie zasnąć, niedługo potem obudziłem sie z powrotem. Była 8 rano. Zdenerwowany czekałem na telefon od Alexa z informacją, że zaczynamy. Chociaż miałem złe przeczucia, co do tej misji. Uświadomiłem sobie też jakie to dziwne, że polubiłem jakąś dziewczyne jako koleżankę. Tak po prostu. Wcześniej nie dopuszczałem tego do siebie, ale teraz zaczynałem wszystko rozumieć. Blondynka była na prawdę w porządku. Oczywiście momentami, gdy mnie nie denerwowała. Zacząłem jej nawet w pewnym stopniu ufać, po tym jak uratowała mi życie. Nigdy wcześniej nie miałem żadnych bezinteresownych znajomych, może dlatego tak długo to do mnie dochodziło. No cóż... Nie mogę się tak, czy inaczej zbyt mocno przywiązywać, bo doskonale wiedziałem jak nasza znajomość ma się skończyć.
Pewnie myślałbym nad tym dalej, ale nareszcie zaczął dzwonić mój telefon. Tak jak się spodziewałem był to Alex. Szybko odebrałem, żeby mieć to już za sobą.

- Wszystko gotowe, zaraz podjedzie mój człowiek do blondynki, więc pilnuj godziny, bo wszystko musi pójść dobrze, co do minuty.

Tym razem nie było czasu na cześć, siema, czy głupie żarty. To była jedna z tych akcji, które musiały się odbyć co do sekundy. Inaczej blondynka mogłaby zginąć. Nie wiedziałem czemu, ale strasznie się denerwowałem. Ostatnimi czasy wszystko było nie tak jak powinno. Nie żebym w siebie wątpił, ale ostatnio w każdym zadaniu musiało pójść coś nie tak. 

- Stary, ryzykujemy tym jej życie. - Rzuciłem niepewnie.

- I tak ma zginąć, poza tym jeśli wszystko się uda, to nie mamy o co się martwić. Twoja w tym głowa.

Alex był nad wyraz spokojny. To było aż do niego niepodobne. Za to ja wciąż miałem wątpliwości.

- A jeśli zginie? Richards zabije nas obu.

Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale ja na prawdę martwiłem się o jej życie. Może to przez to, że zacząłem ją tolerować jako koleżankę? Nie, nie mogę tego robić. Po tej akcji obiecuje popracować nad tym żeby mieć ją w dupie jak przedtem. Zresztą i tak pewnie mnie wkurzy, a ja impulsywnie wbije jej nóż w plecy. Czym ja się przejmuje?

- Nie poznaje Cie Zack. Po prostu rób wszystko zgodnie z planem, a nie przejmujesz się Richardsową.

- Wcale się nie przejmuje! - Warknąłem.

- Niech Ci będzie, ale nie mamy teraz czasu na dyskusje. Pilnuj zegarka. Do później Zack.

Alex się rozłączył, a ja spojrzałem na zegarek. Czyli jeszcze 30 minut i ruszam na złomowisko Marcusa.

* Camila*

Nie mogłam się już doczekać jutrzejszego wyjazdu pod namioty. Od razu po pobudce zaczęłam się pakować. Co z tego, ze miałam jeszcze cały dzień. Chciałam wszystko idealnie zaplanować. Wybierałam najlepsze sukienki, spodnie, bluzki i wszystko co wyglądało na takie, które zawróci w głowie Zackowi. W końcu miałam na tym wyjeździe dowiedzieć się, czy on coś do mnie czuje, a przynajmniej taką miałam nadzieje. Na prawdę zaczęło mi na nim zależeć. Już nawet nie próbowałam się oszukiwać. Cieszyłam się, że pojedzie tam ze mną i będziemy mogli pobyć razem dłużej. Tylko we dwoje. Bez Rebeki, Alexa i innych.
Nagle ktos zaczął walić do drzwi, wyrywając mnie z rozmyśleń. Może to Zack? Zbiegłam szybko na dół i długo nie myśląc otworzyłam. Moim oczom ukazał się jakiś nieznajomy mężczyzna. Przerażona chciałam z powrotem zamknąć drzwi, ale facet zatrzymał je nogą.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now