Rozdział 7

715 24 1
                                    

*Camila*

Kiedy zdążyłam się już przebrać i umalować, a Max rozstawił alkohol i przekąski na stole, rozległo się pukanie do drzwi. Szybko wybiegłam z łazienki w swoim pokoju i ruszyłam na dolne piętro z uśmiechem wpuszczając do domu gości. Myślałam, że impreza urządzona tego samego dnia w którym pojawił się pomysł nie ma prawa się udać ale widząc Chloe i kilku innych moich znajomych zaczęłam w to naprawdę wierzyć.

- No witaj solenizantko! - Chloe zarzuciła mi ręce na szyi i mocno mnie uścisnęła.

Po chwili zza siebie wyciągnęła torebkę prezentową, które mi wręczyła.

- Jesteś cudowna! - Ucałowałam jej policzek i z uśmiechem położyłam paczkę na komodzie.

Inni moi znajomi również ciepło mnie przywitali i wręczyli prezenty. Po wszystkim usiedliśmy przy stoliku w ogrodzie i wypiliśmy mój urodzinowy toast. Za nim skosztowaliśmy jeszcze inne alkoholowe napoje, a tematom do rozmów nie było końca. Po kilku przegadanych godzinach niebo było już ciemne, a nasze humory taneczne. Max puścił playliste z moimi ulubionymi, klubowymi kawałkami i wszyscy ruszyliśmy do salonu, który dziś robił za parkiet. Wzięłam Chloe za rękę i zaczęłyśmy razem tańczyć. Co chwile na imprezę dochodziły nowe osoby, które szybko zarażały się naszymi humorami i dołączały do tańca. W końcu sama przestałam zwracać uwagę na to kto się pojawia, a w drzwiach był "przeciąg" ludzi. Kiedy skończyłam taniec z Chloe ruszyłam na taras, żeby się ochłodzić. Chwyciłam ze stolika kolejnego drinka i zaczęłam się rozglądać za Maxem. Odkąd wstaliśmy od stolika gdzieś wyparował. Zlustrowałam ciemny ogród wzrokiem, ale przy delikatnych światłach ogrodowych ledwo co było tu widać. Zaraz, zaraz! Co on tu robi! W moje oczy wpadł Aron, który samotnie stał w kącie ogródka. Co za dupek! Jak on ma czelność się tu jeszcze pokazywać? Szybkim i wrogim krokiem ruszyłam w jego stronę. Już ja mu pokaże! 

- Z tego co pamiętam nie byłeś zaproszony!

- Przyszedłem z tobą porozmawiać, ale byłaś zajęta. - Chwycił moją dłoń, jednak szybko się oswobodziłam.

Nie chce żeby ten kretyn mnie dotykał. Napewno nie po tym jak mnie potraktował.

- Myśle, ze nie mamy o czym rozmawiać.  - Odwróciłam się na pięcie, jednak ten złapał mnie za ramie.

- To wszystko zaplanował Zack z Amber!

- Słucham? Chcesz mi powiedzieć, ze to Zack był wtedy z nią w aucie, a nie Ty? - Parsknelam śmiechem.

Co za głupie wytłumaczenie. Myślałam, ze stać go na więcej...

- Amber dosypała mi do drinka jakieś prochy, które miała od tego całego Zacka. Nie byłem sobą, nigdy w życiu bym Cię nie zdradził! Musisz mi uwierzyć! - Mówiąc to cały czas patrzył mi się głęboko w oczy i wcale nie wyglądał jakby kłamał.

Moje usta przybrały kształt litery O. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zack przecież mówił, że już nie ćpa... Do tego wypytywał, co się stało między mną, a Aronem. Na prawdę mu uwierzyłam, ze nie miał z tym nic wspólnego. Jak on mógł mi coś takiego zrobić? On i Amber są siebie warci.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?

Może to głupie, ale zaczęłam czuć poczucie winy. Dlaczego byłam tak głupia i uwierzyłam, że tak zdradziecka osoba jak Zack nie maczała w tym palców?

- Chciałem zaczekać aż ochłoniesz, żeby nie mówić Ci tego w nerwach. Doszedłem też do drugiego wniosku. - Jego spojrzenie zrobiło się przybite.

- Do jakiego wniosku?

- Kocham Cię i doskonale o tym wiesz, ale nie umiem już z Tobą być. Nie po tym co się stało. Dla mnie to tez było trudne. Ja chciałem żebyś po prostu znala prawdę. Mam nadzieje, ze rozumiesz. Poza tym czuje, ze ten cały Zack nie dałby nam spokoju.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now