Rozdział 21

531 22 5
                                    

~trzy dni później~
* Camila *

Od tamtego popołudnia, kiedy Zack wyszedł, nadal się do mnie nie odezwał. Nawet nie wpadł sprawdzić, czy wszystko ze mną okej. Tym głupim pomysłem straciłam w jego oczach jakakolwiek wartość, jeśli w ogóle coś kiedyś znaczyłam. Zresztą nie tylko ja wyszłam na tym źle. Jamie dowiedział się o urodzinowej grze w butelkę Chloe i ją zostawił. Konkretnie chodziło o jej pocałunek z Zackiem, którego świadkiem było pół szkoły. Czułam się trochę winna, bo to ja dałam jej takie wyzwanie. Z kolei Chloe czuła się winna mojej kłótni z Zackiem.
W każdym razie obydwie jak na zawołanie zostałyśmy same. Moja przyjaciółka na jakiś czas wprowadziła się do mnie i miałyśmy zamiar jakoś podnieść się wzajemnie na duchu. Jednak zamiast tego opłakiwałyśmy Zacka i Jamiego, otwierając co chwila kolejną butelkę alkoholu z barku mojego ojca, a było tam na prawdę sporo pysznych rzeczy.

- Widać, że Ci na nim zależało. Nawet za Aronem, który Cię zdradził tak nie płakałaś. -  Stwierdziła Chloe.

- Czasem na prawdę potrafił być zabawny i kochany. Był też zaradny i opiekuńczy, a do tego uroczo głupkowaty. - Na same wspomnienia lekko się uśmiechnęłam.

Zaraz potem zdałam sobie sprawę, że to wszystko już minęło i upiłam duży łyk szampana, którego właśnie kończyłyśmy dopijać.

- Jestem pewna, że mu też zależało, a ta cała Rebeka namieszała mu w głowie. Cam, Ty się zakochałaś w zabójczo przystojnym facecie.

- Chloe, ja sama nie wiem czy go kocham, czy nie. Wiem tyle, że nudno, smutno i okropnie źle mi bez tego idioty. - Wzięłam zrezygnowany wdech i ruszyłam w stronę barku ojca.

Wyciągnęłam z niego tym razem butelkę martini. Mój tato ma naprawdę dobry gust do alkoholu. Chociaż nie mam bladego pojęcia jak mu to wytłumaczę, gdzie cały jego alkohol wyparował. W sumie to był teraz mój najmniejszy problem.

- Już wiem! - Krzyknęła entuzjastycznie Chloe, na co podskoczyłam przerażona.

- Nie strasz mnie!

Dźgnęłam ją w ramię, a ona wcale się tym nie przejmując wstała na proste nogi i wyciągnęła mi z rąk butelkę, stawiając ją na stole obok.

- Już wiem co zrobić żebyś przekonała się czy kochasz Zacka. Tym razem nie będziemy wymyślać żadnych porwań i tym podobnych. To musi się udać! - W jej oczach pojawiły się te znajome, podekscytowane iskierki.

Już wiedziałam, że znów zaplanowała coś szalonego.

- Obiecujesz, że nie będzie żadnych porwań?

- Tak, tak, tak! Zaufaj mi! - Podskoczyła zadowolona jak dziecko, a ja jedynie wzruszyłam ramionami na znak zgody.

Nie wiem co takiego wymyśliła i szczerze mam nikłe nadzieje, że to się uda, ale w końcu nie mam już nic do stracenia, wiec co mi szkodzi spróbować.

- W takim razie chodź, musimy zrobić z Ciebie laskę.

Moja przyjaciółka chwyciła jedną ręką mój nadgarstek, w drugą złapała butelkę martini i pociągnęła mnie w stronę mojego pokoju.

- Chloe, co ty wyprawiasz?! - Krzyknęłam biegnąc za nią po schodach, ale ona już była zbyt przejęta realizowaniem swojego planu.

Nie wiem czemu znów się zgadzam na jej pomysł. Ciekawe co teraz wymyśliła?

* Zack*

Trzy dni zajebiście się bawiłem i to bez blondynki obok. Spędziłem naprawdę kreatywny czas w różnych  miejscach. Po wyjściu od Camili pojechałem do baru w środku miasta, gdzie napodziala się na mnie fajna laska, a ja przecież nie mogłem od tak jej zostawić i nie skorzystać z okazji. Przedwczoraj odwiedziłem z Rebeką klub jej kolegi, a wczoraj byłem ze Stevenem w naszym ulubionym lokalu, żeby obejrzeć mecz. Chcąc nie- chcąc tam też spotkałem fajną laskę, no i jakoś tak wyszło, że z meczu pamietam niewiele. Żeby nie powiedzieć, że nic. Całe szczęście dziś nigdzie się nie wybierałem, a w telewizji była akurat powtórka wczorajszego spotkania sportowego, które mnie ominęło.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz