Rozdział 16

609 24 2
                                    

*Camila*

Rozciągnęłam się na łóżku, przetarłam oczy i pogodnie się podniosłam. Czułam się dziś wyjątkowo dobrze. Bałam się za to pomyśleć, co przeżywa Zack. Wczoraj nieźle zaszalał. Owinęłam się kołdrą i zeszłam na dół, żeby zobaczyć co u niego słychać.  Rozejrzałam się po salonie, ale nigdzie go nie było. Do tego w całym domu panował idealny porządek. Przeszłam do kuchni, nalałam sobie soku i ruszyłam do salonu. Usiadłam na kanapie i wtedy za oknem na ogródku zauważyłam robiącego brzuszki Zacka. Zabrałam swoją kołdrę oraz szklankę i ruszyłam do niego na zewnątrz. Nie mogę uwierzyć, że po wypiciu takiej ilości alkoholu ma siłę wstać rano, posprzątać i jeszcze ćwiczyć. Usiadłam obok niego na bujanej ławce ogrodowej i zaczęłam mu się przyglądać. Wyciągnął z uszu słuchawki i skierował się w moją stronę. Usiadł obok mnie i nim zdążyłam się zorientować wyrwał mi z dłoni sok, biorąc ogromnego łyka.

- Zack, to moje! - Wyrwałam mu z dłoni swoją szklankę.

- Pycha! - Szeroko się uśmiechnął i zaczął odpychać nogami ławkę, dzięki czemu zaczęła się kołysać.

- W kuchni stoi cały karton, musiałeś to zrobić?

- Czułem potrzebe zrobić Ci na złość.

- Ciągle to robisz, powoli staje się to nudne. - Przewróciłam oczami, a on zaczął się śmiać.

- Chyba dla Ciebie, bo mi się to nigdy nie znudzi.

Wystawiłam do niego w odpowiedzi język.

-Ubieraj się, a ja zrobie jeszcze serie ćwiczeń i odwiozę Cię do domu.

- Hola,hola! Miałam tu być dopóki nie wróci mój ojciec. - Uniosłam zdziwiona brew.

- Dziś rano dzwonił, że jest już w mieście. - Wzruszył ramionami i ubrał na uszy słuchawki, po czym wrócił do ćwiczeń.

Zadowolona odstawiłam szklankę na stolik i wbiegłam do środka, a potem po schodach na górę. Chwyciłam pierwsze lepsze ciuchy i wbiegłam do łazienki, przy okazji odkręcając kurki w prysznicu. Już nie mogę się doczekać, kiedy będe w swoim domu, łóżku i zjem śniadanie ze swojej ciągle pełnej lodówki. Rozebrałam się i szybko weszłam pod prysznic. Jedyne co miałam w głowie to słowo dom, za którym tak cholernie tęskniłam. Szybko ubrałam jeansy i koszulkę na ramiączkach, a potem wróciłam na dół z wszystkimi swoimi torbami. Zack jak zwykle był szybszy i gotowy oglądał telewizję. Odkrząknęłam informując go o swojej obecności, a gdy obrócił się w moim kierunku wskazałam palcem przedpokój i szybko do niego wbiegłam. Nasunęłam na nogi balerinki i wyszłam z torbami przed dom. Zack po chwili dołączył i razem zajeliśmy miejsca w samochodzie.

- Szybko, szybko! - Pośpieszyłam go.

- Aż tak źle Ci u mnie było? - Spytał z udawanym zmartwieniem.

- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Jedź!

*Zack*

Odpaliłem samochód i wyjechałem z podwórka. Wjechaliśmy na główną drogę z której obraliśmy kierunek domu Cam. Nagle z pod maski zaczął wydobywać się szary, gesty dym. Zjechałem na pobocze i zatrzymałem auto. W środku było coraz bardziej siwo i ledwo widziałem na oczy. Zacząłem się dusić. Chwyciłem za klamkę, ale drzwi się zablokowały. Szarpałem się z nimi, ale powoli brakowało mi sił. Nie mogłem powstrzymać duszącego kaszlu, a do tego w samochodzie robiło się gorąco jak w fińskiej saunie. Spojrzałem na Cam i dopiero teraz zauważyłem, że była nieprzytomna. Kurwa. Zaciągnąłem koszulkę na nos, żeby nie wdychać więcej dymu i znów próbowałem ciągnąć za  drzwi, ale bezskutecznie. Do tego oczy szczypały mnie tak mocno, że prawie nic nie widziałem. Myśl Zack, myśl... Już wiem! Dłużej nie rozważając wziąłem zamach i łokciem wybiłem szybę. Moja ręka cała zalała się krwią, ale kłęby dymu skutecznie zaczęły wylatywać przez okno. Poczułem ulgę w oddychaniu. Spojrzałem na blondynkę, która dalej leżała nieprzytomna. Szybko wysiadłem z auta i ruszyłem do jej drzwi. Również były zablokowane. Znów wziąłem zamach i tym razem pięścią wybiłem kolejną szybę. Złapałem ją pod pachy i wyciągnąłem z auta. Odbiegłem kawałek dalej i położyłem ją na trawniku. Od razu zacząłem reanimacje. Jeden, dwa, trzy, cztery... Odliczałem w głównie uściśnięcia jej klatki piersiowej, ale ona wciąż była nieprzytomna.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now