Rozdział 29

556 20 3
                                    

*Camila*

Siedziałam jeszcze godzinę oglądając telewizor, aż poczułam się senna. Postanowiłam iść na górę do sypialni. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, a po chwili wszedł do niego Zack. Spojrzał na mnie, po czym na mój widok machnął ręką i wyszedł z pokoju. Doskonale zrozumiałam, że nie chciał mnie oglądać. Zrobiło mi się przykro.

- Połóż się, a ja pójdę na dół. - Zawolałam, licząc na jakąś rozmowę pojednawczą.

- Okej. - Rzucił olewczo i wpakował się do łóżka.

No i tyle z rozmowy. Zupełnie jak dziecko.

- Moglibyśmy sobie to jakoś wyjaśnić. - Usiadłam na skraju materaca.

- To, że jesteś nieodpowiedzialna, naiwna, czy łatwowierna? Myśle, że nie ma tu o czym rozmawiać.

Wow! W końcu więcej niż jedno słowo.

- Zack nie każdy człowiek jest zły. Trzeba pomagać i ufać.

- Owszem, trzeba. Tylko syn Marcusa, który chciał Cię zabić napewno nie jest dobry. Łykasz jego brudne gierki, a ja nie zamierzam.

- Nie masz pewności, że to on. Proszę Cię, daj mu szansę. - Leciutko się do niego uśmiechnęłam, jednak jego twarz nadal pozostawała kamienna.

- Jeśli już skończyłaś, to możesz dać mi spać?

- Oczywiście. Idę na dół. - Podniosłam się z materaca i skierowałam do wyjścia.

- Jeśli chcesz możesz tu spać. Po prostu się zamknij, bo nie mam dziś ochoty z tobą rozmawiać.

Powoli podeszłam do łóżka i położyłam się obok Zacka. Nakryłam się kołdrą i obróciłam w przeciwnym kierunku. Miałam ochotę się rozpłakać, bo traktował mnie jakbym zrobiła coś okropnego. Czy obdarzyć kogoś zaufaniem to naprawdę takie złe? Było mi przykro. Nie uważałam żebym to co zrobiła zasługiwało na taką pogardę ze strony czarnowłosego. W dodatku to jak mnie traktował sprawiało, że moje serce dosłownie pękało. Mimo wszystko wierzyłam, że Theo był dobry. Zły człowiek nie potrafiłby się tak zachowywać. Nie zdobyłby sie na taką szczerość. Nie można oceniać każdego z góry... Sama nie wiedząc kiedy zasnęłam.

***

Następnego dnia obudziły mnie wpadające przez okno promienie słońca. Zack jeszcze spał więc po cichu podniosłam się z łóżka i zeszłam do kuchni, przygotować pojednawcze śniadanie. No i musiałam się na prawdę postarać, żeby Zack zgodził się jechać sprawdzić co u Theo. Kiedy otworzyłam lodówkę do głowy wpadła mi jajecznica. Wzięłam kilka jajek, szczypiorek, boczek i pomidory, a potem gdy już wszystko przygotowałam, zaczęłam smażyć. Podałam do stołu i nie musiałam długo czekać, bo Zack jak na zawołanie właśnie zszedł na dół.

- Dzień dobry. - Rzuciłam radośnie.

- Cześć. - Odpowiedział nadal naburmuszony, ale nie miałam zamiaru wdawać się w tą grę.

Po chwili usiadł przy stole i zaczął jeść, a ja zajęłam miejsce na przeciwko.

- Całkiem smaczne. - Lekko się uśmiechnął, na co moje serce od razu mocniej zabiło.

Od wczorajszego dnia strasznie mi tego brakowało. Jego uśmiechu. Dziecinnego, głupiego, ale uroczego uśmiechu.

-Dziękuję. Ty całkiem smacznie wyglądasz w tych dresach. - Puściłam mu oczko, na co aż się zaśmiał.

W końcu wrócił mój normalny Zack.

- Za bardzo się podlizujesz. Czego chcesz? - Spojrzał na mnie podejrzliwie.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now