Rozdział 38

533 19 0
                                    




*Camila*

Jak tylko wjechaliśmy do Nowego Yorku moim oczom ukazały się najpiękniejsze widoki świata. Wielkie wieżowce, piękny krajobraz, mnóstwo ludzi i pomimo, że był to jeden ze stanów czułam się jak na zupełnie innej planecie. Po prawie dwudziestu godzinach drogi ten obraz naprawdę koił moje zmęczenie. W dodatku czułam się jakbym właśnie zachorowała na chorobę lokomocyjną. Po raz pierwszy podczas podróży chciało mi się tak cholernie wymiotować. Stev, Sara i Rebeka tak samo podekscytowani wyglądali za szybę samochodu. Nie chciałam swoim złym samopoczuciem psuć nikomu humoru, wiec postanowiłam zachować to dla siebie. Im bliżej byliśmy miejsca docelowego, tym okolica stawała się piękniejsza. Nawet panujący już półmrok wynikający z godziny dziewiętnastej nie był w stanie zepsuć tego widoku. W końcu Zack podjechał pod główne wejście hotelu plaza i nawet ono zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Wyglądało dosłownie jak z filmów. Czerwone dywany, złota sztukateria i szofer, który podszedł w stronę naszego samochodu. Mężczyzna w garniturze otworzył nam wszystkim drzwi i wziął kluczyki od Zacka, aby zaparkować w podziemnym, prywatnym parkingu. Zaraz za nim wyszedł tragarz, który na pozłacany wózek wyciągnął z bagażnika wszystkie nasze bagaże i wskazał, abyśmy podążali za nim. Razem z Sarą rzuciłyśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia i nawet to, że nasze życia były zagrożone nie potrafiło zbić podekscytowania z naszych twarzy. Z piskiem wbiegłyśmy za tragarzem wprost do środka hotelu. To z pewnością była najlepsza ucieczka w moim życiu. Cała podłoga budynku była z marmuru, na ścianach widniały złote zasłony i przepiękne obrazy, a sufit był zdobiony złotem. Zwisały z niego ogromne, kryształowe lampy, które dodawały elegancji całemu miejscu. Na środku pomieszczenia stał stół obstawiony czerwonymi kwiatami w złotych wazonach. Czułam się jak w bajce. Byłam w tak pięknym miejscu, a na dodatek z Zackiem. Jesli to byłby sen to mogłabym się z niego już nigdy nie obudzić. Nasi mężczyźni wzięli z recepcji klucz w postaci karty i wszyscy razem wsiedliśmy do windy. Ja z Sarą wciąż byłyśmy niesamowicie podekscytowane. Moje nogi same z siebie tupały w miejscu, aby tylko znaleźć się już na czwartym pietrze, gdzie mieścił się nasz apartament. Nie mogłam się doczekać. Gdy drzwi od windy zaczęły się otwierać, zniecierpliwiona wyrwałam z rąk Zacka kartę i otworzyłam nasz pokoj. To co zobaczyłam było jeszcze bardziej cudowne, a myślałam, że już nic mnie dzisiaj nie zaskoczy. Naszym oczom ukazał się ogromny salon z wielkim telewizorem, fortepianem, szeroką kanapą, złotymi zdobieniami i aneksem kuchennym. Od razu zaczęłam biegać po pokojach, otwierając każdy z nich. Wszystkie pomieszczenia były równie piękne. Trzy duże sypialnie z dwuosobowymi łóżkami, piękna pościelą i zwisającymi nad nimi baldachimami. Każdy pokój dodatkowo był wyposażony w telewizor, wielką szafę i telefon do wzywania kogoś z recepcji. Ja chyba śniłam! Nigdy w życiu nie widziałam czegoś równie pięknego!
Wróciłam do salonu, gdzie stali wszyscy moi towarzysze i z rozbiegu wskoczyłam w ramiona Zacka.

- To spełnienie marzeń! - Krzyknęłam podekscytowana.

- Dla Ciebie wszystko. - Słysząc te słowa nie mogłam się powstrzymać i delikatnie musnęłam go w usta.

- Jesteś cudowny!

- Staram się. - Uśmiechnął się, a ja znów go pocałowałam.

Byłam w niebie! Tu było tak cudownie. Już nie mogłam się doczekać tych kolejnych dni, które mieliśmy tu spędzić.

- W takim razie czas pozwiedzać!!! -  Rzuciła entuzjastycznie Rebeka.

Nawet ona ściągnęła z twarzy swoją gburowatą zasłonę i przybrała szalony uśmiech. Chyba wszyscy czuliśmy taką samą wielką euforię.

- Jestem za! - Powiedziała Sara.

- Ja też. - Dołączył Stev.

- W takim razie my też. - Zack puścił mi porozumiewawczo oczko.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz