Rozdział 8

784 25 3
                                    

*Camila*

Zaczął się nowy tydzień, co oznaczało powrót do szkoły. Przez ostatnie wydarzenia wcale nie miałam ochoty tam iść. Na szczęście to już był ostatni rok. Moja głowa nie była gotowa, żeby się skupić na nauce, bo miałam w niej milion innych myśli. Na temat Arona, Zacka i wszystkich ostatnich wydarzeń. Skończyłam prysznic i ubrałam na siebie czarne jeansy oraz białą koszulkę. Narzuciłam jeansową kurtkę, założyłam białe trampki i wyszłam na zewnątrz odetchnąć jeszcze chwile świeżym powietrzem. Czekałam na Maxa, który miał mnie dziś odwieźć do szkoły. Stałam rozglądać się dookoła, aż na parking podjechał znajomy, czarny samochód. Przyciemniana szyba auta zaczęła zsuwać się na dół, a moim oczom ukazał się znajomy idiota.

- Podwieźć Cię? - Nie musiałam długo myśleć, kto jest autorem tego pytania.

- Jadę z Maxem. - Odwróciłam się w przeciwnym kierunku.

Nie chciałam z nim gadać. Nie wytłumaczył mi sytuacji z Aronem, ani nawet tego dlaczego mnie ostatnio pocałował. On wcale nie potrafił rozmawiać!

- No przestań się już obrażać. Nie mam nic wspólnego z całą sytuacją z twoim byłym chłopakiem, tak jak Ci mowiłem ostatnio.

Akurat!

- Nie mam pojęcia, co o mnie myślisz, ale zapewniam Cię, że nie jestem tak głupia żeby Ci uwierzyć. - Przewróciłam oczami.

- Jak chcesz - Zack zamknął szybę samochodu i ruszył.

- Nie uwierze, że stąd tak po prostu ... - Nie zdążyłam dokończyć, a samochód znikł z moich oczu.

Dzisiejszego dnia już nic więcej mnie nie zdziwi. Jak to możliwe, ze Zack po raz pierwszy odpuścił? Bez żadnej głupiej gadki i zmuszania mnie do swojej obecności na siłe.

- Już jestem! - Max wyrwał mnie z rozmyśleń.

Razem zajeliśmy miejsce w białym mitshubisi mojego brata i ruszyliśmy w kierunku mojego liceum. Chwile myślałam, czy opowiedzieć mu o sytuacji z rana, ale miał dobry humor, którego nie chciałam psuć. Max miał coś do załatwienia na mieście, wiec umówiliśmy się, ze po zajęciach wrócę sama. Gdy dojechaliśmy na miejsce pożegnałam się z nim uściskiem i weszłam do budynku. Lekcje strasznie mi się dłużyły. Cały czas byłam rozkojarzona i myślałam o wszystkim innym, niż o zajęciach na których aktualnie byłam. Miałam już powoli wodę zamiast mózgu. Cały czas nie dawała mi spokój myśl o sytuacji z Aronem. Wciąż zastanawiałam się dlaczego ten dupek Zack, dalej nie chce się do niczego przyznać. Przecież Aron mi o wszystkim powiedział, po co on dalej ustaje przy swoim? W końcu po 8 godzinach zadzwonił zbawienny dzwonek i razem z Chloe ruszyłyśmy w kierunku wyjścia.

- To co, jakaś kawa? - Spytałam brunetkę, gdy byłyśmy już na zewnątrz.

- Chętnie. Po tych wszystkich zajęciach nie marze o niczym innym.

Obrałyśmy kurs mojej ulubionej kawiarni.

- Jak tam z Zack'iem? - Oczywiście z jej ust musiało paść standardowe pytanie.

Nie miałam ochoty psuć sobie tym humoru, a już napewno nie miałam ochoty opowiadać o wczorajszej, dziwnej sytuacji między mną, a nim. Musiałam to najpierw sama przetrawić.

- Bez zmian, a jak z twoim księciem z bajki? - Po moim pytaniu, na twarzy Chloe pojawił się szeroki uśmiech, a odpowiedzi mogłam się sama domyślić.

- Spójrz tam - Nachyliła się w moją stronę i wskazała palcem mężczyznę po prawej stronie, który stał w grupie kolegów.

Spojrzałam na chłopaka, który z podziwem przyglądał się Chloe i jak zakładam był to ten cały Jamie, o którym w ostatnim czasie na prawdę dużo słyszałam.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now