Rozdział 12

636 23 1
                                    

*Zack*

Następnego dnia wstałem, zebrałem się i ruszyłem do blondynki. Mam nadzieje, ze dziś uda mi się wejść do jej domu bez spluwy przy głowie, bo ostatnio bywa z tym ciężko.Po drodze wybrałem numer Alexa. Chciałem się dowiedzieć jak wczoraj zakończyła się sprawa ze starsza Richards.

- Halo? - Rzuciłem do słuchawki.

- Nie mogłam się doczekać aż zadzwonisz.

Zmarszczyłem brwi. Głos, który się odezwał na pewno nie należał do mojego szefa. Za pewne już znałem jego źródło.

- Co z Alexem?! Co mu zrobiłaś?!

- Spokojnie, twój kolega siedzi obok mnie i żałuje tego, że próbował mnie oszukać.

Oszukać? Co on wymyślił?

- Czego chcesz w zamian?

- Właściwie to jest pare rzeczy, ale na jednej wyjątkowo mi zależy.

- Co to takiego?

- Zabij Richardsa.

Wytrzeszczyłem oczy na jej słowa. Czy ja się przesłyszałem? Kobieta, która ma z nim dwójkę dzieci pragnie jego śmierci. Wziąłem głośny wdech i zebrałem się na odpowiedź.

- Najpierw udowodnij mi, że Alex żyje.

- Zack, nie rób tego! - Usłyszałem głos mojego szefa, a zaraz potem słuchawkę znów zabrała ta wiedźma.

- To jaką decyzje podejmujesz?

- Stoi. Zrobię to.

- Zack! Nie zabijaj go! - Znów usłyszałem krzyk Alexa i połączenie się zakończyło.

Świetnie. Ciekawe co ja mam teraz zrobić?
Zaparkowałem pod domem Camili i wziąłem głęboki wdech. To będzie ciężki dzień... Chwyciłem za klamkę samochodu i ruszyłem w stronę drzwi. Zapukałem, a drzwi otworzył mi Richards.

- Dzień dobry Zack.

- Jest Camila u siebie?

Nie miałem czasu na pogawędki. Nie wiedziałem co ta psychopatka może zrobić Alexowi.

- Tak, jest na górze.

- Dzięki.

Dłużej nie czekając udałem się w stronę jej pokoju. Otworzyłem drzwi od pomieszczenia, a po wejściu mimowolnie wybuchnąłem śmiechem.

- Co Ty masz na sobie? - Zacząłem się smiac jeszcze głośniej.

Blondynka była ubrana w sportowy, różowy strój. Na głowie miała antypotową opaskę, tego samego koloru. Wyglądała jakby szykowała się do biegu na olimpiadzie.

- Jakbyś nie zauważył to idę biegać. Nie nauczyli Cię pukać?

-Tak się składa, że nie.

Dopiero teraz wróciło do mnie po co tu przyjechałem.

- Musimy pogadać. - Rzuciłem już całkowicie poważnie.

- Nie możemy później? Umówiłam się za chwile z Chloe.

Przewróciłem na jej słowa oczami.

- Oczywiście, że może zaczekać. Najwyżej twój ojciec nie będzie już żył, gdy wrócisz.

- Słucham? - Wytrzeszczyła szeroko oczy. 

- Ta psychopatka uwięziła Alexa. W zamian chce śmierci Richardsa.

- Że co? Co za wstrętna baba! Zaraz, zaraz - Blondynka spojrzała na mnie podejrzliwie - Ty chyba nie chcesz go zabić?

- Nie, nie chce.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now