Rozdział 40

504 20 2
                                    

* Camila*

- Coś się stało? - Spytał Zack, a ja od razu przecząco pokiwałam głową.

- Nie, po prostu się bałam. Wstałam, a Ciebie nie było obok. Myślałam, że Alex coś Ci zrobił. - Zdobyłam się na lekki uśmiech.

Chociaż to było bardzo trudne. Przed moimi oczami wciąż widniała diagnoza Stevena.

- Nawet nie masz pojęcia, co ja przeżywałem. - Delikatnie musnął mnie w czoło.

- Jesteś kochany. - Znów lekko się uśmiechnięłam, co odwzajemnił.

- Pewnie jesteś zmęczona, zresztą tak samo jak ja. Chodź, położymy się.

Na zgodę kiwnęłam głową i razem położyliśmy się do łóżka. Stev, Sara i Rebeka poszli się rozejrzeć, a my zostaliśmy sami. Doskonale wiedziałam po co przyjaciel Zacka zaplanował to wyjście. Dał mi okazje do rozmowy z nim o dziecku, ale ja tak bardzo się tego bałam. Czy to ma szanse na prawdę się udać? Czy to się kiedykolwiek skończy? Czy damy radę uchronić siebie i dziecko, jeśli obydwoje się tego podejmiemy? Miałam tak dużo wątpliwości, a jednocześnie tak bardzo mnie one przerażały, ale wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać. Musimy oboje wiedzieć na czym stoimy i na coś się zdecydować.

- Zack, myślisz że dobrze robimy? - Spytałam niepewnie.

- Co masz na myśli? - Uniósł zdziwony brew.

- No, że ty.. To znaczy my... Że jesteśmy razem.

Przez chwilę patrzył na mnie w zmieszany, ale nieodgadniony sposób. Tak bardzo chciałam wiedzieć o czym on myśli. Czy w jego głowie dzieje się tak wiele jak u mnie? Czy on kocha mnie tak bardzo jak ja go?

- Cam... - W końcu zaczął, a oczekiwanie na jego słowa zdały się trwać wieki - Ja ze swojej strony zrobiłbym dla Ciebie wszystko. Też miałem wątpliwości, dlatego chciałem żebyś odeszła, bo wtedy na prawdę byłabyś bezpieczna. Przy mnie ciagle musisz żyć w strachu.

Jego mina strasznie zesmutniała, a ja nie mogłam na to patrzeć i chwyciłam obydwiema dłońmi jego twarz.

- Nie żyje przy tobie w strachu! Nawet tak nie myśl. Każdy dzień przy tobie jest spełnieniem moich marzeń. Po prostu zastanawiam się, czy to kiedyś minie... - Delikatnie się uśmiechnęłam, ale Zack wciąż był okropnie poważny.

- Nie mogę Ci tego obiecać. - Odpowiedział smutno.

- A jeśli uciekniemy gdzieś dalej?Za granicę? Do mojego ojca? Cokolwiek żeby było normalnie. On nam napewno pomoże. - Rzuciłam entuzjastycznie.

Przecież to naprawdę mogło się udać. Tato mógł nam załatwić jeszcze lepszą ochronę. Mogliśmy spróbować zacząć wszystko od nowa. W końcu Alex już nam udowodnił, że w tym państwie nigdy nie będziemy bezpieczni.

- Camila to czym się zajmowałem nie jest normalne, nasze relacje nie są normalne, ja sam nie jestem normalny. Nigdy w życiu nie będzie normalnie i nie mogę Ci nawet obiecać, że cokolwiek się chociaż trochę z biegiem czasu zmieni.

- A mój ojciec? Przecież mógłby nam pomóc?

- Nie do końca. Wtedy Alex dołączy się do całej gromady polujących na niego ludzi i prędzej, czy później nas dorwie. Wieść, że jesteśmy pod jego skrzydłami napewno szybko by się rozniosła. Rozumiesz o co mi chodzi?

Po jego słowach westchnęłam zrezygnowana.

- Niestety tak.

Nie miałam pojęcia, że może być tak ciężko. Kochałam go i chciałam przy nim być, ale tak samo mocno pragnęłam bezpieczeństwa, ciepła i domu w którym mogliśmy czuć się swobodnie.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now