Rozdział 2

1.2K 30 2
                                    

*Zack*

Rano obudził mnie kurewski ból głowy. Podniosłem się do pozycji siedzącej, podparłem zmęczone ciało na łokciu i spojrzałem na zegarek w telefonie leżącym na małym regale obok łóżka. 11.00.

- Kurwa zaspałem! - Warknąłem i obróciłem się za siebie, gdzie leżała jeszcze śpiąca blondynka.

Cholera! Całkiem o niej zapomniałem!

- E, blondyna wstawaj, bo Cię będę musiał siłą stad wyrzucić! - Szturchnąłem ją w ramię i w końcu się ocknęła.

Otworzyła oczy i obróciła się w moją stronę szeroko się do mnie uśmiechając. W sumie jakbym był laską i obudziłbym się obok siebie, pewnie też bym się szczerzył jak idiota. Kto by nie chciał budzić się obok mnie? Chyba tylko jakaś ślepa laska.
W sumie wczoraj ta cała Amber wydawała się nieco lepsza.

- Wczoraj byłeś milszy. - Położyła mi dłoń na policzku, zapewne chcąc mnie zaraz pocałować, ale ja szybko strzepnąłem jej rękę.

- Wczoraj byłem pijany, a teraz się ubieraj i spierdalaj. - Przewróciłem oczami i wstałem z łóżka.

Podniosłem z podłogi porozwalane ubrania blondynki i rzuciłem je w jej stronę. Co ja mogę więcej powiedzieć, po prostu uwielbiam swoje życie, uwielbiam laski na jedną noc, uwielbiam swoje zajebiste, wytrenowane ciało i wszystko inne. Co najważniejsze - nie mam zamiaru kompletnie nic zmieniać. Tym bardziej nie planuje szukać żadnej stałej panny.

- Więc zadzwoniłeś do mnie bo byłeś pijany, a teraz mam tak po prostu o tym zapomnieć? - Wstała z łóżka, okrywając się kołdrą i zagrodziła mi drogę do dalszej części mieszkania, gdzie właśnie chciałem się udać.

- Ja nie widzę w tym najmniejszego problemu. - Wzruszyłem ramionami i ominąłem blokadę blondynki, kierując się do łazienki.

Czy ja jej wyglądam na Romeo, który szuka związku na stałe? One wszystkie są takie same. Po jednej nocy oczekują bóg wie czego. To nie dla mnie.
Puściłem chłodny strumień wody i wszedłem ochłodzić się pod prysznic. Od razu lepiej! Czułem jak cały alkohol ze mnie dosłownie spływa, a moja głowa w końcu przestaje pulsować. Po wyjściu nałożyłem na siebie ulubione jeansy i biały podkoszulek, narzuciłem na wierzch kurtkę i poszedłem sprawdzić co sie dzieję z blondynką. Chodziłem po całym domu, ale nigdzie jej nie znalazłem ,więc zgaduję, że „śmieci same się wyniosły". Niewzruszony chwyciłem z komody telefon i ruszyłem w stronę wyjścia, bo w końcu czekał mnie kolejny dzień i co najgorsze z kolejną blondynką. Swoją droga bylem już przyzwyczajony do takich zachowań lasek z którymi sypiam. Wszedłem do garażu, gdzie stało moje czarne cudo i gdy zająłem już miejsce w aucie, ruszyłem w stronę l znanej mi już posiadłości Richards. Po drodze wyciągnąłem komórkę z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz już bardziej przytomny. 10 nieodebranych połączeń od Alexa. Czego on chciał ode mnie w środku nocy? Rano patrzyłem na godzinę i kompletnie nie zauważyłem tych nieodebranych telefonów. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i nie musiałem długo czekać, aż odebrał.

- Czy ty kurwa nie potrafisz telefonu przy dupie nosić?! - Warknął na przywitanie.

- Też się cieszę, że cie słyszę. - Przewróciłem oczami i przerzuciłem telefon na głośnomówiący.

Nie był mi potrzebny kolejny mandat, który Alex znów musiałby kasować z policyjnych systemów.

- Pamiętasz McLevis'a, którego wczoraj miałeś przyjemność poznać?

Zastanawiałem się, czy pyta teraz serio?  W końcu nie mam Alzheimera i doskonale pamietam, ze to chłopak Richardsowej.

- Znów masz humor na zgadywanki, czy przejdziesz w końcu do rzeczy? - Odpowiedziałem.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now