20 *you*

568 46 44
                                    

-ciesze się że się rozumiemy - uśmiechnęłam się do przerażonego mężczyzny i wyszłam  z uśmiechem na twarzy, wsiadłam do auta i wróciłam do domu, ku mojemu zdziwieniu miałam gościa którego miałam nadzieję nie spotkać, odrazu zostałam powalona na ziemię czując ból,

-kurwa zapomniałam o wiedźmach- jęknełam,

-cos nam obiecałaś Jauregui - nagle z domu wybiegła część mojej watahy pokazałam im że mają nie interweniować,

-dobrze już jedziemy miejmy to za sobą - ból po tych słowach ustąpił- przypomnij mi co dokładnie tam było ?

-wampiry znowu atakują moje czarownice i czarowników, za drobną przysługą miałaś się tym zająć,

-Jaką przysługą- ni stąd ni z owąt zjawiła się moja matka jeszcze jej tu brakowało,

-twoja córka życzyła byśmy odnalazły nijaką Camile Cabello rzuciliśmy zaklęcie lokalizujące ale stało się coś dziwnego. Lauren za tą przysługę obiecała nam załatwić spokój, a później miałyśmy zrealizować jej drugą prośbę ale nie wypełniła obietnicy, zniknęła - odpowiedziała Louisa,

-przepraszam miałam urwanie głowy już się tym zajmuje - przyznałam . Z czarownicami lepiej nie zadzierać, wybrałam na początku numer Lucy,

-cholera no nareszcie się odzywasz. Możemy pogadać normalnie ?-usłyszalam jej głos,

-mozemy ale pierw musisz mi pomóc- mruknęłam,

-w czym ?

-poproś swoich by zostawili czarownice w spokoju, one nie chcą wojny.

-Lauren to tak działa. Oni się nie dogadają,

- pogadaj z nimi proszę, a zrobię co zechcesz .

-załatwione.

Rozłączyłam się z grymasem, wcale nie chce robić tego co chce Lucy ale nie mam wyjścia teraz kolejna osoba z którą nie chce rozmawiać...

-o Lauren co tam ?- usłyszałam Halsey,

-Ashley mam prośbę, pogadasz z swoimi wampirami by dali spokój czarownicą?

-Lauren w mieście nie jest tylko mój klan, pozatym nie ma nic za darmo oni tak bez czegoś się nie zgodzą,

- kurwa przekaż im że wypełnienie ich jedną prośbę bez ceny ,

-umowieni - rozłączyła się .

-wiesci na mieście przekazane załatwię jeszcze kilka spraw a do tego czasu część moich będzie patrolować waszą ulice- powiedziałam,

-jeżeli podziała odezwę się w sprawie naszej przysługi.

-dziękuje- czarownica odeszła a wataha mnie obserwowała.- wiecie co robić - powiedziałam, a oni się rozeszli

-Lauren Michelle co to miało być ?- warkneła matka,

-wiedźma nie widziałaś?- zapytałam z sarkazmem,

-dziecko ty się pakujesz w coraz gorsze przypadki !

-zrobiłam jak chciała starszyzna zerwałam z Lucy więc nie dramatyzuj to ja tu jestem alfą - warknełam i odeszłam
Udałam się do dzielnicy wiedźm czułam moich w okolicy widziałam jak wyprowadzają kilku wampirów, wiedziałam czym to się skończy ale na wojnie zawsze są ofiary.
Weszłam do jednego ze sklepów tych istot,

-przyszłam dokończyć umowę- powiedziałam w prost,

-zaklęcie lokalizujące nie pomogło nie wiem czy przodkowie będą chcieli spełnić twoją prośbę- odpowiedziała

-obiecałaś,

-nie powiedziałam że nie spróbuję-odparla i zeszliśmy do jej komnaty gdzie miała wszystko była tam ta opentana która rozwiała z przodkami,

-musze zaczerpnąć z ciebie energii- położyła swoje dłonie na moje ramiona. Poczułam ból i słyszałam te dziwme zaklęcia . Kobieta zaczeła się trząść i mówić głośniej dziwne zaklęcia, nagle zaczęła krzyczeć, a ja czułam jak moje oczy się świecą, nagle ją odrzuciło,

-biada ci Michelle biada- zaczęła się modlić,

-czego się dowiedziałaś?- zapytałam,

-śmierć wręcz za tobą chodzi jest ci bliska unikaj niewidzialnej zjawy i tej przeklętej rodziny, twa przeznaczona jest twą zgubą - mówiła jak nie z tej epoki ...

-co dowiedziałaś się o Camili ?- zapytałam,

- widziałam jak giniesz - powiedziała w prost i dotknęła moich skroni, a ja widziałam to co i ona,
Naokoło ciemność i cisza, a po środku tego wszystkiego ja nagle pojawiła się jasna postać i wbiła miecz w moje serce mówiąc słowa,

- miłość twoja właśnie cię zabiła, nie chowaj urazy taki los ci przepisał Zeus z Afrodytą,

-Camz... - wyszeptałam po czym osunełam się na ziemię
Wszytko zniknęło, a ja znowu byłam z wiedźmą.

-co Camila ma do tego ?- zapytałam - i dlaczego Afrodyta przypisała akurat mi taki los ? Jest boginią miłości i piękna,
-nie znam odpowiedzi na twoje pytanie, nasz układ dobiegł końca . Żegnaj Jauregui uwarzaj na siebie - wkurwiona wyszłam z pomieszczenia, to jakieś brednie, dlaczego Afrodyta z Zeusem chcieliby mojej śmierci? Rozumiem że moja przeszłość nie była usłana różami ale żeby nasyłać demony ? Przepowiednie nie kłamią ale kim do cholery jest tą zjawa i dlaczego wyszeptałam imię mojej ukochanej ?
Tak wiele pytań i brak odpowiedzi...
Nie zostawie rodziny Camili muszę ich chronić za wszelką cenę .
Wróciłam do domu wściekła co wszyscy zauważyli,

-a ty co ?- zapytał Louis,
-przepowiedziano mi śmierć - mruknełam,

-słucham ?- zapytała matka,

-byłam u wiedźm po przysługę miały się dowiedzieć gdzie jest Camila i czy zaznała spokoju zamiast tego dowiedziałam się że Zeus z Afrodytą wysłali na mnie demona który ma mnie zabić, a ostatnim co powiem jest imię Camili. A przodkowie jeszcze kazali mi się nie zbliżać do jej rodziny - warknełam
wszyscy patrzeli na mnie w szoku, a najbardziej moja matka,

-jeżeli Zeus z Afrodytą chcą twojego końca to naprawdę musiałaś czymś wykurzyć bogów Lauren - wyjaśniła matka,

-tyle że nic nie zrobiłam !

-uspokoj się pojadę w parę miejsc do kilku wiedźm i się dowiem o co chodzi - powiedziała matka i wyszła.

-Więc nie zbliżaj się do rodziny Camili, my będziemy je obserwować i pilnować by były bezpieczne,- powiedział Zayn
I w tem rozległo się pukanie do drzwi, wszyscy spojrzeli w tym kierunku . Wiedziałam że to Vives przyszła odebrać to co miała obiecane ...
Mnie.

-nie musisz tego robić - powiedziała Taylor,

-wlasnie że muszę albo ona albo stado wampirów i czarownic na głowie - mruknęłam i poszłam otworzyć drzwi,

-Witaj Lauren,

-załatwmy to szybko. Czego chcesz?- zapytałam,

-Ciebie - odpowiedziała w prost.
Poszliśmy do mnie do  pokoju,

-czyli dokładnie co ?- zapytałam,

-chce byś była moja, byś do mnie wróciła.- wiedziałam że tak to się skończy, problem polega na tym że nie chce z nią być,- wiem że dotrzymujesz danego slowa- uśmiechnęła się przebiegle,

-masz rację - mruknęłam - niech będzie jak chcesz .

S-W - Angel Or Demon? -CamrenWhere stories live. Discover now