5*letter 2*

639 60 7
                                    

- oj Jauregui... Za dużo pytasz za mało myślisz - zaśmiała się- cóż ale to dla Twojego psiego  psiego rozumu to nic nowego,
-Chyba zapomniałaś z kim gadasz - warknełam zbliżając się do niej, nie pozwolę by ktoś ze mnie kpił,
- doskonale wiem pani wielka alfa  - parskneła,
-z kim tu jesteś kto Cię chroni? - wywarczałam pytanie,
-Oh też coś czujesz ? Wydaje mi się że to twoja paranoja  skarbie- cmokneła,
- jeszcze raz nazwij  mnie skarbem, a wyrwe  ci kły- odwarczałam,
- A kiedyś tak ci się podobały- zaśmiała się
- przeginasz Halsey. Byłam młoda i głupia wiążąc się z Tobą - warknełam- kocham tylko Camile, a ty właśnie zagrażasz jej rodzinie !
- oh wręcz przeciwnie, ja ją chronie powinnaś być mi wdzięczna,
- Lauren? Co tu robisz ? Widzę poznałaś Ashley - usłyszałam Sinu.
- Pani Cabello, tak miałam sprawę do Ashley ale już idę- odpowiedziałam,
- Ashley dziękuję za opiekę nad Sofią, pozdrów wiesz kogo i powiedz że czekamy - wyszeptała myśląc że jej nie słyszę.  Co one kombinują do chuja ?
- nie ma sprawy proszę dzwonić gdyby coś - odpowiedziała - pa Sofi, fajnie było- usłyszałam jak żegna się z młodą .
Gdy Cabello weszły do domu Halsey zniknęła swoją pierdoloną wampirzą szybkością.  Zostawiła auto .
Wsiadłam do swojego pojazdu
Suka wiedziała że chce ją  śledzić .
Wybrałam numer który miałam nigdy nie używać

Dzwonisz do Halsey

1
2
3
-słucham Jauregui - zaśmiała się w słuchawkę
- radzę ci wrócić bo jak matkę kocham dopadne Cię i rozszarpie - zaczęło się ze mną dziać coś Czego dawno nie było. Żyły na moich rękach przepełniła czerń, czułam że chce się zmienić ale to powstrzymywałam.
- Kotuś spotkojnie, nie zamierzam wracać ale wciąż Cię słucham
- Frangipane  ja nie żartuję!- wydarłam się .Czułam  jak zmieniają się moje zęby ...
Nagle poczułam  dotyk na dłoni i cała złość przeszła . Nikogo tu nie było więc o co chodzi ?
Przypomniały mi się słowa Camz gdy się tak zdenerwowałam ...
" Lolo spokojnie jestem tu"  cholera ile ja bym dała słysząc to ponownie . Nagle uczucie zniknęło- co jest kurwa ?- szepnełam do siebie nie wiedząc co się dzieje . Po drugiej stronie usłyszałam śmiech
-kotuś  spotkajmy się w lesie wiesz gdzie - cmokneła i się rozłączyła. Ruszyłam z piskiem opon

Musiałam to wyjaśnić.
Cały czas się zastanawiałam co mnie uspokoiło że się nie zmieniłam? Myśl o niej ? Poczułam dotyk to było dziwne bo nikogo w samochodzie nie było oprócz mnie . ...
Gdy dotarłam na miejsce spotkania  ona już tam była,
- Witaj ponownie kotuś - powiedziała zeskakując z drzewa .
-co ty i pani Cabello ukrywacie, skąd znasz Camile i co chcesz od jej rodziny ?- wywarczałam.  Gniew zapanował ponownie,
- wiesz co Lauren- przybliżyła się tak że nasze nosy się stykały . Spojrzała na  moje usta i wyszeptała . - pierdol się
-mów do kurwy czego od nich chcesz -  wydarłam się, a mój głos się zniekształcił , samoistnie wysunęły się pazury i kły, moja ręka poleciała do jej szyji  zaciskając  się na niej,
-dalej zrób to - zaśmiała się stłumionym głosem - pokaż jaką jesteś alfą i mnie zabij - śmiała mi się w twarz na co jeszcze bardziej ją dusiłam  a moja przemiana  była coraz bliżej do wilczej formy .
Straciłam  panowanie wbiłam w jej szyję pazury i miałam kły ale odrzuciło nas na boki . Jak gdyby coś nas od siebie odepchneło czułam uderzenie.
- Co jest kurwa ?- zapytałam przerażona. Niczego nie widziałam tylko chwilowe błyśniecie światła
Ashley była tak samo przerażona jak ja .
- cholera ona już tu jest - wypiszczała przerażona,
- kto do kurwy? -zapytałam,
-nie wiem jak ci to wytłumaczyć bo nie wiem czym jest ale Spierdalaj bo nas zabije ! - wydarła się wstając, nagle coś ją odrzuciło.  Zaczęłam się rozglądać ale poczulam uderzenie mocne uderzenie,
- kurwa - warknełam . Zaczęłam uciekać z Frangipane przez las . Ja w postaci wilka ona jak to ona . Po pół godziny chyba zgubiliśmy to coś,
- co to kurwa było?- wydyszałam będąc już człowiekiem
-nie wiem, pojawiło się rok temu to był pierwszy rok od zniknięcia  Camili. To coś mnie uratowało. Tyrone chciał mnie zabić bo myślał że ci donoszę, to coś go prawie zabiło. Ale dwa tygodnie temu to coś zaczeło mi stawiać kłody  pod nogi. Myślałam że to ma związek  z Camilą i jej rodziną więc trochę zbliżyłam się do jej matki.  Ale raczej nie o Camile tu chodzi . Nie rozumiem nic, nie widzę przyszłości tak jasno jak kiedyś
-co widziałaś w dniu tej bitwy?
-twoją śmierć, chciałam Cię ostrzec pomimo tego że nie przepadamy za sobą ale przyszłam za późno. Ale zamiast Ciebie nie było Camili .
-twierdzisz że  przyszłość się zmieniła?
- nie wiem Lauren, to wszystko jest pochrzanione- westchneła,
-musze tam wrócić po auto - mruknełam
-odwieziesz mnie do mojego samochodu ?- zapytała
-tak, ale nie myśl sobie że ci wszystko wybaczyłam i że Cię lubię- parsknełam i zaczęłam biedz.
Gdy byliśmy na miejscu mój samochód miał pootwierane wszystkie drzwi.
-zajebiście- warknełam. Ubrałam się i wsiadłyśmy do samochodu nie czując  nic podejrzanego . Za szybą była karteczka  . Pisana na komputerze .
. Sprytne...

NIE WCHODŹCIE MI W DROGE JAUREGUI.
OBIE ZOSTAWCIE W SPOKOJU TEMAT CAMILI CABELLO, BO SKOŃCZYCIE ŹLE

~ktoś ;)

Ps. Radzę nikomu o tym nie wspominać

- Jeżeli myślisz że mnie tym wystraszyłeś, a ja zapomnę o mojej ukochanej to się grubo mylisz . Jesteś jebanym  tchórzem który nie potrafi pokazać swojej twarzy - wykrzyczałam,
-zamknij pysk bo Cię  usłyszy i nas zabije!
- ty już jesteś martwa - parsknełam,
-oh żartuj dalej - warkneła wsiadajac do auta . Zrobiłam to samo i go odpaliłam. Odjechałam z miejsca
Zawiozłam Frangipane do jej samochodu i wróciłam do domu .
Teraz gdy to coś napisało o Camili wiem że muszę poszperać przy tej sprawie, to coś, coś ukrywa, a ja się dowiem o co chodzi...

I w końcu coś się dzieje. A będzie tylko lepiej lub ewentualnie gorzej dla nich ;)

S-W - Angel Or Demon? -CamrenDonde viven las historias. Descúbrelo ahora