Rozdział 16

4.9K 174 6
                                    

Podobno zakochani ludzie często ulegają zazdrości. Nathaniel Kendrick bardzo rzadko doznawał tego uczucia, lecz kiedy się ono pojawiało, wręcz paraliżowało wszystkie jego zmysły i zdolność logicznego myślenia. Nie potrafił panować nad tym uczuciem.

W dzieciństwie był bardzo zazdrosny o zabawkę Flechera, więc ukradł mu ją, a następnie doszczętnie zniszczył. Został przyłapany przez swoją matkę, która nie mogła uwierzyć w furię swojego dziecka. Do dziś pamiętał jej zmartwioną twarz. Został oczywiście surowo ukarany, a rodzice starali się robić wszystko by na przyszłość unikać takich sytuacji. Z ich pomocą Nathaniel unikał uczucia, które niszczyło go od środka.

Unikał gniewu.

- Spójrzcie. - Wykrzyczała Elisa. - Czy to nie Stella?

Wszystko zaczęło się, kiedy dostrzegł Stellę Crawford wirującą na parkiecie w ramionach księcia Rutland.

- Tańczy z księciem Rutlandem. Skąd ona go zna?

Nie wiem Lilibeth.

- Nie wiedziałem, że się znają. - Tym razem odezwał się Flecher.

- Stella złowiła grubszą rybę niż ty. - Zażartowała Elisa.

Arabella zmrużyła oczy i posłała jej lodowate spojrzenie, wskutek czego dziewczyna natychmiastowo zamilkła.

- Oni tylko tańczą! To o niczym nie świadczy. - W jej głosie można było usłyszeć lekkie zawahanie się.

- Spójrz tylko na nich. Idealnie razem wyglądają. Idealna para.

Nathaniel po raz pierwszy miał ochotę powiedzieć Lilibeth, żeby się zamknęła. Słuchał w milczeniu ich westchnień na widok tańczącej pary.

- Stella coś wspominała, że dostała od niego bukiet niebieskich róż. Czyż to nie romantyczne?

- Kto by pomyślał, że pierwsza z nas wyjdzie za mąż.

- Oni tylko tańczą! Przecież się jej nie oświadczył. - Warknęła Arabella.

Po raz pierwszy był jej wdzięczny za to, że zabrała głos i postanowiła sprowadzić to rozmarzone towarzystwo na ziemię.

- To tylko kwestia czasu.

Zachowanie Rutlanda niesamowicie go wkurzyło. Kiedy ostatnim razem zapytał go o imię Stelli, nie sądził, że prosił o to, aby ją poznać i zdobyć.

Pieprzony bogacz.

Zawsze musiał dostać wszystko, czego zapragnął, ale dosyć tego.

Nie tym razem.

- Wszystko w porządku? - Zapytał zaniepokojony Bertie.

- Oczywiście. - Odpowiedział niewzruszony.

Nie chciał, aby przyjaciel w jakikolwiek sposób poznał po nim, że cała ta sytuacja wytrąciła go z równowagi.

- Jesteś pewien?

- Tak Bertie!

- Spokojnie. Tylko zapytałem, bo wyglądasz, jakbyś chciał kogoś uśmiercić.

- Więc może lepiej zejdź mi z drogi, żebyś to nie był ty.

Uderzył go w ramię i ruszył do stolika z alkoholem. Charles nie odstępował Stelli na krok przez cały wieczór. To doprowadzało go do coraz większej furii. Aby ogłuszyć swoje emocje pił.

Więcej i coraz więcej.

Pił za każdym razem, gdy Towner dotknął jej tali, za każdym razem, gdy zaśmiała się z jego żartu, za każdym razem, gdy wodził wzrokiem po jej ciele.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now