Rozdział 28

4.2K 154 15
                                    

Wieczorem przy kolacji wszyscy zawzięcie dyskutowali o zwierzęciu, jakie widziano w okolicach lasu. Ktoś ze służby idąc rankiem do pracy, natknął się na niedźwiedzia i ledwo uszedł z życiem.

Nathaniel nie wierzył w tę plotkę. Przez całe życie nie widział niedźwiedzia w tych stronach i był przekonany, że to tylko kłamstwo.

Mimo to mężczyźni byli tym faktem podekscytowani i zarządzili polowanie. Nie miał wyjścia jak tylko się na to zgodzić. Był gospodarzem, więc jego obowiązkiem było zabawianie gości. Nie miał najmniejszej ochoty szwendać się po lasach, ale był to jego obowiązek i musiał się z niego wywiązać.

- Pamiętasz, jak kiedyś polowaliśmy na kaczki?

Nie musiał się odwracać, by wiedzieć do kogo należał ten głos.

Stella.

Nachylona nad Flecherem wspominała czasy, kiedy jego ojciec zabierał całą ich trójkę na polowania.

Nathaniel mógł jedynie przyglądać się im z daleka. Patrzeć jak razem śmieją się i rozmawiają. Tęsknił za przekomarzaniem się z nią, ale musiał uszanować jej decyzję. Z tego powodu zachowywał dystans.

- Pojadę jutro z wami.

- Ty? - Prychnął jakiś laluś siedzący naprzeciw niej.

Jego matka zaprosiła do jego domu ludzi, których nawet nie znał. Tłumaczyła, że robi to dla jego dobra. Nathaniel wolałby znaleźć się tutaj sam. Przynajmniej wtedy miałby ciszę i spokój.

- A dlaczego nie?

Tym razem po całej sali przeszła fala śmiechów. Miał ochotę wstać i wyprowadzić za fraki każdego, kto tylko śmiał obrazić Stellę.

- Stello to nie jest dobry pomysł. - Powiedział Flecher.

W końcu.

Jakiś głos rozsądku.

To był fatalny pomysł. W dzieciństwie nie uczestniczyli w prawdziwym polowaniu. Jedynie nieudolnie strzelali w kaczki. Nawet nie chciałby myśleć, co stałoby się, gdyby Stella natknęła się w lesie na niedźwiedzia.

Absolutnie wykluczone.

Z nadąsaną miną pochyliła się nad zupą.

- Dam pięćset funtów! Pięćset funtów dla osoby, która zastrzeli niedźwiedzia. - Oznajmił Flecher.

To wywołało falę szeptów na całej sali. Pięćset funtów było olbrzymią ceną i niejeden mężczyzna miał ochotę przygarnąć tę sumkę. Dlatego przez resztę wieczoru wszyscy rozmawiali tylko o tym. Kto zdoła zabić niedźwiedzia.

Kendrick nie słuchał ich rozmów. W milczeniu przyglądał się pannie Crawford, która nagle straciła ochotę do jakiejkolwiek rozmowy i w milczeniu spożywała posiłek.

Jakąż miał ochotę chwycić ją w ramiona i pocieszać aż do świtu. Pozwoliłby jej wypłakiwać się w koszulę, a o świcie zabrałby ją na polowanie na swoim koniu.

Dla niej zrobiłby wszystko. Byleby przestała się smucić.

Następnego dnia o świcie razem z chętnymi wyruszyli w drogę. Nathaniel nie był z tego powodu zadowolony. Wolałby dobrze się wyspać w ciepłym łożu niż ganiać po lesie za fikcyjnym niedźwiedziem. Poprowadził swojego konia tuż przy klaczy Flechera.

- Jesteś gotów, żeby zgarnąć nagrodę? - Zaśmiał się gardłowo.

Wcale nie potrzebował tych pieniędzy. Miał ich pod dostatkiem. Wolał pozostać z tyłu i pooglądać jak inni chcą ryzykować życiem dla kilku szylingów.

Miłosne porachunkiDove le storie prendono vita. Scoprilo ora