Rozdział 30

4.2K 168 10
                                    

Większość popołudnia Stella spędziła w bibliotece, czytając tomiki wierszy, które udało się jej znaleźć. Charles wraz z Elisą proponowali jej, by udała się z nimi na spacer, ale ona potrzebowała chwili samotności.

Cóż za ironia losu.

Ona. Królowa sezonu potrzebowała osamotnienia. Wydawało się jej to absurdalne, ale tak właśnie było. Dzięki temu trochę odpoczęła i uniknęła ciągłych pytań o jej samopoczucie. W końcu swoją przygodą z niedźwiedziem wystraszyła wszystkich na śmierć.

Za oknem wciąż słyszała czyjeś śmiechy. Zdenerwowana podniosła się z wygodnej sofy, zabierając ze sobą książkę i udała się ku drzwiom. W progu wpadła na Arabellę. Chciała ją wyminąć, ale blondynka stanęła jej na drodze i nie miała zamiaru ustąpić.

- Chwila moment.

- O co chodzi Arabello? - Zapytała zdenerwowana.

Nie miała najmniejszej ochoty na kłótnie, a widząc kwaśną minę dziewczyny, wiedziała, że zaraz może dojść do nieprzyjemnej wymiany zdań.

I nie myliła się.

- Wkurzasz mnie.

Stella była w szoku.

Nie spodziewała się po niej takiej szczerości.

- Em? I vice versa?

Naprawdę była fatalna w odgryzaniu się Arabelli. Zresztą nie miałaby jak się odgryźć. Arabella była prześliczna i niczego jej nie brakowało.

- Przestań uganiać się za Nathanielem.

- Za nikim się nie uganiam! - Zaprotestowała.

- Doprawdy? - Skrzyżowała ręce. - Czy to nie przez ciebie leży teraz chory w swoim pokoju?

To naprawdę ją zaniepokoiło. Zauważyła nieobecność Nathaniela podczas obiadu, ale stwierdziła, że może chciał po prostu odpocząć. Ogarnęły ją wyrzuty sumienia, że z jej powodu mógł nabawić się grypy.

- Ja... Nie wiedziałam, że...

- Och, daj spokój. Po prostu trzymaj się od niego z daleka. Nie wiem, w co ty grasz i co usiłujesz osiągnąć. Kręcisz się wokół Nathaniela, a z drugiej flirtujesz z Charlesem. Chcesz mieć ich wszystkich tylko dla siebie Stello?

Nie spodobał się jej ton Arabelli.

- Przepraszam? - Ponowiła próbę ucieczki.

Bezskutecznie.

- Zapamiętaj sobie Stello. Nawet matka Nathaniela chce byśmy byli razem. Robi wszystko, żebyśmy spędzili czas tylko we dwoje. Zaręczyny są tylko kwestią czasu i najwyższa pora byś to zrozumiała.

- Nie zamierzam odbijać ci ukochanego, więc możesz spać spokojnie. - Zadrwiła.

Miała dość tej rozmowy. Oskarżenia Arabelli były bezpodstawne. Nathaniel ją unikał, a ona nie zamierzała ingerować w żaden sposób w ich relacje. To, co było między nim i Arabellą nie było jej sprawą. Jeśli chciał się z nią ożenić, to nie był jej problem.

- Czyżby? Udajesz, że cię to nie obchodzi, a jednak coś do niego czujesz.

Zdrętwiała.

W sekundę odebrało jej mowę. Nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Tak jakby była winna, jakby Arabella przejrzała ją na wylot.

- Przestań wchodzić mi w drogę. Nathaniel jest mój. - Wbiła paznokcie w jej ramię. - Mój! Rozumiesz?

Ból ramienia na chwilę sparaliżował jej myśli. Szybko się otrząsnęła i strąciła rękę blondynki. Nie mogła pokazać słabości. Wtedy Arabella zrobiłaby to ponownie. A ona nie miała siły zaprzeczać temu, co oczywiste.

Miłosne porachunkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz