Większość popołudnia Stella spędziła w bibliotece, czytając tomiki wierszy, które udało się jej znaleźć. Charles wraz z Elisą proponowali jej, by udała się z nimi na spacer, ale ona potrzebowała chwili samotności.
Cóż za ironia losu.
Ona. Królowa sezonu potrzebowała osamotnienia. Wydawało się jej to absurdalne, ale tak właśnie było. Dzięki temu trochę odpoczęła i uniknęła ciągłych pytań o jej samopoczucie. W końcu swoją przygodą z niedźwiedziem wystraszyła wszystkich na śmierć.
Za oknem wciąż słyszała czyjeś śmiechy. Zdenerwowana podniosła się z wygodnej sofy, zabierając ze sobą książkę i udała się ku drzwiom. W progu wpadła na Arabellę. Chciała ją wyminąć, ale blondynka stanęła jej na drodze i nie miała zamiaru ustąpić.
- Chwila moment.
- O co chodzi Arabello? - Zapytała zdenerwowana.
Nie miała najmniejszej ochoty na kłótnie, a widząc kwaśną minę dziewczyny, wiedziała, że zaraz może dojść do nieprzyjemnej wymiany zdań.
I nie myliła się.
- Wkurzasz mnie.
Stella była w szoku.
Nie spodziewała się po niej takiej szczerości.
- Em? I vice versa?
Naprawdę była fatalna w odgryzaniu się Arabelli. Zresztą nie miałaby jak się odgryźć. Arabella była prześliczna i niczego jej nie brakowało.
- Przestań uganiać się za Nathanielem.
- Za nikim się nie uganiam! - Zaprotestowała.
- Doprawdy? - Skrzyżowała ręce. - Czy to nie przez ciebie leży teraz chory w swoim pokoju?
To naprawdę ją zaniepokoiło. Zauważyła nieobecność Nathaniela podczas obiadu, ale stwierdziła, że może chciał po prostu odpocząć. Ogarnęły ją wyrzuty sumienia, że z jej powodu mógł nabawić się grypy.
- Ja... Nie wiedziałam, że...
- Och, daj spokój. Po prostu trzymaj się od niego z daleka. Nie wiem, w co ty grasz i co usiłujesz osiągnąć. Kręcisz się wokół Nathaniela, a z drugiej flirtujesz z Charlesem. Chcesz mieć ich wszystkich tylko dla siebie Stello?
Nie spodobał się jej ton Arabelli.
- Przepraszam? - Ponowiła próbę ucieczki.
Bezskutecznie.
- Zapamiętaj sobie Stello. Nawet matka Nathaniela chce byśmy byli razem. Robi wszystko, żebyśmy spędzili czas tylko we dwoje. Zaręczyny są tylko kwestią czasu i najwyższa pora byś to zrozumiała.
- Nie zamierzam odbijać ci ukochanego, więc możesz spać spokojnie. - Zadrwiła.
Miała dość tej rozmowy. Oskarżenia Arabelli były bezpodstawne. Nathaniel ją unikał, a ona nie zamierzała ingerować w żaden sposób w ich relacje. To, co było między nim i Arabellą nie było jej sprawą. Jeśli chciał się z nią ożenić, to nie był jej problem.
- Czyżby? Udajesz, że cię to nie obchodzi, a jednak coś do niego czujesz.
Zdrętwiała.
W sekundę odebrało jej mowę. Nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Tak jakby była winna, jakby Arabella przejrzała ją na wylot.
- Przestań wchodzić mi w drogę. Nathaniel jest mój. - Wbiła paznokcie w jej ramię. - Mój! Rozumiesz?
Ból ramienia na chwilę sparaliżował jej myśli. Szybko się otrząsnęła i strąciła rękę blondynki. Nie mogła pokazać słabości. Wtedy Arabella zrobiłaby to ponownie. A ona nie miała siły zaprzeczać temu, co oczywiste.
![](https://img.wattpad.com/cover/241433385-288-k41584.jpg)
CZYTASZ
Miłosne porachunki
RomanceStella Crawford już w dzieciństwie zakochała się w swoim przyjacielu Nathanielu Kendrick. Gdy przypadkowo dowiaduje się, że chłopak uważa ją za nieokrzesaną smarkulę załamana postanawia wyjechać. Po trzech latach wraca by podbić londyńskie salony. C...