Rozdział 37

4.3K 173 30
                                    

- We własnej osobie.

Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Stał przed nią, opierając się o parapet okna. Nie mogła powstrzymać się i podeszła do niego. Musiała upewnić się, że jest prawdziwy, że to nie sen. Lecz gdy poczuła ciepło jego policzka na swojej dłoni, była już pewna.

To nie był sen.

Złapał jej dłoń i pogładził kciukiem.

Tak bardzo za nim tęskniła. Za ciepłem jego ciała. Za jego potarganą czupryną.

- Co ty tutaj robisz?

Właśnie.

Powinien być teraz w Bath w objęciach Arabelli. Czy mógł zmienić zdanie na wieść o jej ślubie?

- Muszę ci wszystko wyjaśnić.

- A gdzie Arabella?

Nagle napiął swoje mięśnie.

- Do diaska z nią! Stello to, wszystko jest jednym, wielkim nieporozumieniem.

- Jak to?

Nic z tego nie rozumiała.

- Stello. - Złączył ich dłonie. - To zawsze byłaś ty. To tobie chciałem się oświadczyć. Nie Arabelli.

Zaniemówiła.

Była przekonana, że Nathaniela i Arabellę coś łączyło. Wszystkie znaki jej o tym mówiły. I jego matka tak uparcie chciała połączyć tę parę.

- Ale...

- Nie, proszę. - Przerwał jej. - Daj mi dokończyć, bo w końcu muszę to z siebie wydusić. Nie wytrzymam dłużej bez ciebie Stello.

Spojrzał głęboko w jej oczy. Była prawie pewna, że mówił szczerze. Nie mogła mu jednak zaufać. Jeśli mówił prawdę to dlaczego nie pojawił się tutaj wcześniej. Była skołowana.

Z wielką niechęcią uwolniła swoje ręce z jego uścisku. Był zaskoczony jej reakcją, ale nie sprzeciwił się.

- Więc dlaczego tego nie zrobiłeś Nat. Dlaczego nie oświadczyłeś się mi, kiedy była ku temu okazja? Nie mogę zrezygnować z wszystkiego dla ciebie, nie będąc pewna, że nie znudzę ci się za jakiś czas.

- Jak możesz wygadywać takie głupoty Stello.

Był zdenerwowany, ale nie podniósł głosu. Starał się trzymać swoje emocje na wodzy, lecz w tej sytuacji było to niemożliwe.

Potrzebowała tylko dwóch słów. Dwóch słów, by paść mu w ramiona, by zaprzeć się swojej rodziny i zrezygnować z bezpiecznej dla niej przyszłości. Życie u boku Charlesa właśnie takie by było. Bezpieczne.

Życie u boku Nathaniela byłoby serią niespodzianek i wyzwań. Nie byłoby usłane różami. Oboje mieli wybuchowe charaktery. Przecież uwielbiali się ze sobą przekomarzać. Nie mogła być pewna, że za kilka lat, gdy się zestarzeją, nie oszaleją ze sobą nawzajem.

Byli tak różni.

- A co z odwiedzaniem prostytutek?

Zmarszczył brwi.

- Co?

- Nie udawaj. Twój woźnica mówił, że odwiedziłeś burdel. W tym czasie, kiedy coś między nami było, spałeś z inną.

- Chyba odetnę im wszystkim języki! - Uderzył pięścią w parapet. - To nie tak jak wygląda.

- A jak? - Wrzasnęła. - Łaskawie mi wytłumacz.

- Od kiedy ponownie pojawiłaś się w Londynie, nie spałem z żadną kobietą. Nawiedzałaś mnie w snach. Tak bardzo cię pragnąłem. - Jęknął. - Straciłem zmysły i chciałem wyleczyć się z ciebie, ale nie mogłem tego zrobić. To prawda. Pojechałem tam, ale nigdy tego nie zrobiłem.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now