Rozdział 3

7.3K 295 16
                                    

Z wielką niechęcią zaczęła się pakować. Nie chciała wracać do Londynu. Tu dobrze się jej żyło. Ludzie ją lubili i poważali. Wiedziała, że w Londynie będzie musiała zbudować swoją reputację od samego zera. Nie mogła jednak pozwolić, aby jej ojciec popełnił największy błąd swojego życia. Jeśli chciał, by zyskała kogoś, kto zatroszczy się o nią jak o własne dziecko, to grubo się mylił. Owszem, zawsze doskwierał jej brak matki, ale nikt nie mógł jej zastąpić. Postawiła sobie za cel, aby odwieźć go od tej szalonej decyzji. Chciała czy nie. Musiała wrócić.

Trzy lata. Tyle czasu jej tu nie było. Londyn wydawał się jej taki sam jak wtedy, gdy go opuszczała. Miała wrażenie, że nic się nie zmieniło. Ulice były zatłoczone, nawet witryny sklepów wydawały się jej takie same. Przyglądała się miastu, aż w końcu powóz zatrzymał się pod Crawford House.

U progu drzwi powitał ją ojciec razem ze swoją kochanką. Stella zmierzyła ją wzrokiem. Ta kobieta była co najwyżej dziesięć lat starsza od niej. Przez myśl przeszło jej, że mogłaby być jej siostrą. Żołądek podszedł jej do gardła i miała ochotę zwymiotować.

To było obrzydliwe.

- Stello kochanie. Poznaj moją przyszłą narzeczoną, Dianę Myles.

Kobieta uśmiechnęła się w jej kierunku i wyciągnęła ku niej dłoń. Stella chwyciła ją i oddała uścisk, nieszczerze się przy tym uśmiechając. Kolejną lekcją, którą nauczyła się we Włoszech, było to, że ambitnym kobietą nigdy nie można ufać. W szczególności takim, które chciały wżenić się w rodzinę jedynie z powodu korzyści materialnych. A lady Myles właśnie na taką wyglądała.

- Miło mi cię w końcu poznać. Tak wiele o tobie słyszałam.

Stella miała dość tej szopki. Była zmęczoną podróżą i chciała znaleźć się w swoim pokoju, obmyślając plan, jak pozbyć się tej kobiety z jej domu.

- Doprawdy? - Teatralnie przyłożyła dłoń do ust. - Ojciec mi o tobie nic nie wspominał.

Zapadła niezręczna cisza.

- Jutro wydajemy bal z okazji twojego powrotu. Twój tata wspomniał, że nie miałaś debiutu. - Powiedziała czarnowłosa.

- To nie będzie konieczne. Miałam swój debiut we Włoszech.

Minęła parę i weszła do środka.

Tymczasem w klubie u White'a trójka przyjaciół grała w karty. Nathanielowi dopisywał dobry humor. Wygrał dwa razy z rzędu, a poza tym w końcu nie myślał o Arabelli.

- Słyszałem - zaczął Flecher - że jutro jest bal w domu lorda Crawforda.

- Na cześć jego nowej przyjaciółki? - Wtrącił się Finley.

- To ma być debiut jego córki Stelli. Podobno wróciła z Włoch. Pójdziesz? - Flecher popatrzył w jego stronę. - W końcu to nasza stara znajoma.

A to dopiero niespodzianka. Tyle lat jej nie widział.

- Raczej nie. - Odpowiedział.

- Ja tam chętnie się wybiorę. - Wtrącił się Finley. - Podobno jest piękna.

Prychnął ze śmiechu.

- Daj spokój. To tylko dziecko.

- Nie widzieliśmy jej szmat czasu. Ciekawe czy bardzo się zmieniła?

- Szczerze wątpię. - Sięgnął po szklankę z trunkiem.

Stella wcale nie chciała tego przyjęcia, ale nie miała w tej sprawie wiele do powiedzenia. Ojciec pomyślał, że zorganizowanie przyjęcia dla niej przez jego kochankę zbliży je do siebie. Jakże się mylił.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now