Rozdział 8

5.4K 226 30
                                    

Od tamtego momentu wizja małżeństwa nie chciała opuścić jej głowy. Z jednej strony Stella była przerażona, że będzie w pewnym sensie ograniczona. To mężczyźni w wielu sprawach decydowali o losie małżonki, nie biorąc jej zdania pod uwagę. Z drugiej strony ktoś mógł zapewnić jej bezpieczeństwo i wsparcie. Nie łudziła się na miłość. Owszem, bardzo chciałaby kogoś pokochać z wzajemnością, ale była realistką. Wiedziała, że wśród wyższych sfer małżeństwa są często aranżowane i nie mają nic wspólnego z miłością.

- Panienko Crawford!

Przed oczyma ujrzała czyjeś machające dłonie.

- Tak Iris?

- Czy panienka mnie w ogóle słucha? Przez ostatnie pięć minut mówiłam o wspaniałym matematyku, jakim był Pitagoras.

Iris była przeurocza. Od momentu, kiedy wróciła z ojcem do Anglii, Iris została jej guwernantką, więc Stella znała ją już wiele lat. Czasem w jej głowie pojawiała się myśl, że to wielka szkoda, że ojciec jej nie zauważa. Iris zawsze rumieniła się, gdy ten pojawiał się w pomieszczeniu. Była dobra i miła. Zawsze jej pomagała. Lubiła zwierzęta i przyrodę, a co najważniejsze była dla Stelli jak matka, której brakowało jej przez całe życie. Chciała nawet, aby ta dwójka się do siebie zbliżyła.

Że też musiała pojawić się ta przeklęta Diana Myles i zrujnować jej plany.

- Pita co?

Iris westchnęła poirytowana.

- Nie co, tylko kto. Pitagoras.

No tak.

Ojciec postanowił rzucać jej kłody pod nogi i zwiększył ilość zajęć z jej guwernantką Iris. Miała też absolutny zakaz wychodzenia z domu. Przynajmniej do odwołania. Stella postanowiła, że nie będzie mu dłużna. Postanowiła unikać ojca na wszelkie sposoby. Nie odzywała się do niego i unikała wspólnych posiłków. Najgorsze w tym wszystkim było to, że miała wrażenie, że jej ojca to wcale nie obchodziło.

Ktoś nagle zapukał do drzwi. Służąca weszła do środka i przeprosiła za najście. Podała Stelli kawałek papieru i szybko się ulotniła. Widząc pieczęć Kendricka, zaciekawiona otworzyła kopertę, z której wypadł liścik.

Spotkajmy się w Hyde Parku o trzeciej.

To była jej szansa na wolność.

- Możemy kontynuować?

Stella wyjrzała znad kartki i spojrzała prosto w oczy nieświadomej niczego guwernantki.

- Duszno tutaj. Może wybierzemy się na spacer?

Na twarzy Iris pojawiło się zakłopotanie.

- Ale lord Crawford wyraźnie zabronił panience wychodzić.

- Daj spokój Iris. Przewietrzymy się na chwilę i nauka będzie przyjemniejsza.

Zakłopotana guwernantka nie miała wyjścia. Musiała skapitulować.

- Dobrze, ale tylko na chwilę. Trochę się dotlenisz i wracamy do naszych zajęć.

- Wspaniale!

Nie mogła przegapić takiej szansy. Ojca i Diany nie było w domu, więc nikt nie mógł ją powstrzymać. Kilka minut później 'całkiem przypadkowo' natknęła się na Nathaniela.

- Pan Kendrick. - Przywitała się. - Co pan tu robi?

Spojrzał na nią jak na kretynkę.

Ruchem głowy wskazała na stojącą obok niej guwernantkę. Od razu zrozumiał, o co jej chodzi i postanowił podjąć się jej gry.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now