Rozdział 23

4.6K 218 20
                                    

Jej głęboki sen przerwało nagłe pojawienie się promieni słońca na jej twarzy. To Iris odsłoniła zasłony. Stella leniwie przeciągnęła się i podniosła ociężałe powieki.

- Młoda panno gdzie się wczoraj podziewałaś. Szukałam cię cały wieczór. - Powiedziała z wyrzutem. - Wpędzisz mnie kiedyś do grobu.

No tak.

Powinna wrócić do domu powozem z Iris.

- Źle się poczułam i wróciłam wcześniej. - Skłamała.

- I nie przyszło ci do głowy mnie o tym poinformować?

Wiedziała, że zasłużyła na reprymendę. Nie powinna wczoraj tyle pić. Głowa jej pulsowała, a w gardło paliło z pragnienia.

- Przepraszam Iris. Wiem, że zrobiłam źle.

Spojrzała na guwernantkę z niewinnym spojrzeniem i w końcu Iris zmiękła. Zawsze tak było.

- Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło, gdy zobaczyłam po powrocie, że śpisz jak kamień. Twój ojciec rozszarpałby mnie na strzępy, gdyby coś ci się stało. - Spojrzała na nią spode łba. - A właściwie to jak wróciłaś do domu?

- Ehhh... Pieszo.

Twarz Iris zrobiła się blada.

- Jak to pieszo? Stella oszalałaś! Czy ktoś cię widział? Ktoś ci coś zrobił?

- Spokojnie. Nie, nic mi nie jest i nikt mnie nie widział. Nie powiesz ojcu, prawda?

Westchnęła głośno.

- Powinnam.

- Iris proszę nie. Tylko niepotrzebnie się wścieknie.

- I słusznie. Twoje zachowanie jest nieodpowiedzialne.

- Tak wiem. To już nigdy więcej się nie powtórzy. Obiecuję.

Gdyby ojciec dowiedział się o jej wczorajszym wyskoku, z pewnością zabroniłby jej gdziekolwiek wychodzić, a ona umarłaby z nudów zamknięta w Crawford House.

- No dobrze nie powiem.

Stella z radości ją przytuliła. Iris była jej zbawieniem w tym domu wariatów. Gdyby nie ona to z pewnością jej swoboda poruszania byłaby znacznie ograniczona. W dodatku zawsze mogła z nią o wszystkim porozmawiać i zwrócić się w potrzebie.

- A teraz wstawaj. Zaraz obiad.

Stella w wyśmienitym humorze zeszła na dół. Przywitała się z ojcem i zasiadła do stołu. Jej uwadze nie umknął fakt, że Dianie Myles również dopisywał humor. Cały czas posyłała jej ojcu dziwne uśmieszki. Nawet nie chciała wiedzieć, co było powodem jej zachowania.

- Stello. - Zaczął jej ojciec poważnym tonem.

Oho, zaczyna się.

Przecież Iris obiecała, że nie piśnie ani słowa.

Przymknęła oczy, czekając na ostre słowa ze strony ojca o jej zachowaniu.

- Chciałem ci podziękować za to, że namówiłaś księcia Rutlanda, żeby został moim wspólnikiem. Bardzo to doceniam.

Chwila, co.

Nie tego się spodziewała.

- Tylko wspomniałam mu o twoich interesach.

- W każdym razie jestem ci za to bardzo wdzięczny.

Osłupiała.

Ojciec od dawna jej nie dziękował. Powinna zapisać ten dzień w swoim notatniku. Z pewnością polubił Charlesa. Powinna cieszyć się z tego powodu, a jednak była bardziej zaniepokojona niż kiedykolwiek.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now