Rozdział 32

3.9K 161 7
                                    

- Co zrobiłeś?!

Gdy tylko Flecher przekroczył próg jego gabinetu, wydawał się mu nad wyraz radosny. Nathaniel nie znosił takiego zachowania, więc zapytał wprost. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

- Nie przesłyszałeś się przyjacielu. Oświadczyłem się Lilibeth.

Nathaniel był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Uważał, że takich decyzji nie powinno podejmować się pod wpływem emocji. Jednak cóż mógł zrobić. Ucieszył się ze szczęścia przyjaciela.

- Gratuluję?

- Miło widzieć, chociaż odrobinę optymizmu z twojej strony. Myślałem, że czeka mnie długi wykład na temat pochodnych decyzji.

To prawda.

Przez chwilę Nathaniel miał ochotę udzielić mu reprymendy, ale z drugiej strony Bertie był dorosły. Sam podejmował decyzje, a Nathaniel mógł jedynie go wspierać. Nawet jeśli uważał, że są one głupie.

- Nie tym razem.

- Już nie mogę się doczekać małżeństwa z Lili. W końcu będę miał ją tylko dla siebie. - Poklepał go po ramieniu. - Ty też powinieneś się w końcu zdecydować.

- Na małżeństwo? - Zapytał zdziwiony. - Dobrze wiesz, jakie mam zdanie na ten temat.

Flecher przewrócił oczyma.

- Widzisz same minusy. A zapominasz, jak wiele korzyści to przynosi.

- Na przykład? - Zapytał poirytowany. - Żona równa się wydatek. Nawet nie wiesz jakie fortuny potrafią wydawać kobiety.

Bertie pokręcił głową z rozczarowania.

- Zastanów się tylko. I tak w końcu będziesz musiał się ożenić. Dlaczego by nie zrobić tego teraz i w dodatku ze Stellą, którą lubisz, a może nawet czujesz do niej coś więcej.

Gdyby się nad tym dłużej zastanowić Flecher poniekąd miał rację. Nathaniel nie mógł uwierzyć, że naprawdę to rozważa.

- Matka dałaby ci spokój, Stella przestałaby się kręcić wokół Charlesa, ty w końcu mógłbyś spłodzić dziedzica... - Zaczął wymieniać.

Nathaniel dopiero w tamtej chwili dostrzegł plusy małżeństwa ze Stellą. Było to zarówno dla niego, jak i dla niej rozwiązanie wielu problemów. Oboje skorzystaliby na swój sposób.

- Mów dalej.

- Ale te wszystkie powody są niczym w porównaniu z tym, dlaczego tak naprawdę chcesz to zrobić.

- A chcę?

- Chcesz! Bo ją kochasz. To jest najważniejszy powód.

- Daruj sobie te sentymentalne gadki.

Bertie westchnął ciężko i zrezygnowany oparł się o ścianę.

- Ale możesz mieć rację.

Flecher poderwał się z miejsca z ekscytacji.

- Naprawdę?

- Tak. Małżeństwo utnie jej relację z Charlesem, a wiesz, jak nie znoszę tego, że się wokół niej kręci. Matka da mi spokój, Stella uwolni się od apodyktycznego ojca...

- Nie, nie, nie! - Flecher zaczął wymachiwać rękoma przed jego twarzą.

Zawsze stronił od małżeństwa, ale musiał przyznać przyjacielowi rację. Nie mógł zwlekać w nieskończoność.

Stella potrzebowała męża. Księcia, bogatego i takiego, który postawi się jej ojcu.

Skoro takiego sobie wymarzyła to i takiego dostanie.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now