Rozdział 4

7.4K 281 35
                                    

Gdy usłyszała za sobą jego głos, stanęła jak wryta. Słysząc jego kąśliwą uwagę, wzięła się w garść. Odwróciła się w jego stronę i zmierzyła wzrokiem z dołu do góry.

Musiała przyznać sama przed sobą, że był jeszcze bardziej przystojny, niż lata temu. Z tej odległości mogła zobaczyć zarys jego mięśni. Pomyślała, że przez te trzy ostatnie lata nie próżnował.

- Witaj Kendrick. Myślę, że oni nie chcą przebywać z takim starcem jak ty. - Zażartowała.

Był w szoku. Nigdy wcześniej mu nie odpyskowała, a wielokrotnie robił sobie z niej żarty i dokuczał na różne sposoby. Zrozumiał, że rzuciła mu rękawice z wyzwaniem. A on oczywiście musiał je przyjąć.

- Słyszałam, że ostatnio zrobiłeś się strasznym nudziarzem i przestałeś chodzić na przyjęcia.

Zapadła cisza.

Stella szybko ugryzła się w język i zrozumiała, że tym razem posunęła się chyba za daleko. Spojrzała na swoje koleżanki w poszukiwaniu pomocy, ale one wbiły wzrok w ziemię. Flecher również nie przyszedł jej z odsieczą, gdyż nagle zaczął fascynować się żyrandolem.

Wspaniale.

- Jak widzisz, postanowiłem nadrobić stracony czas. - Odpowiedział.

Dzięki Bogu.

Bała się, że Nathaniel wybuchnie złością, ale na jej szczęście nic takiego się nie stało.

- O czym to ja mówiłam? - Szybko zmieniła temat. - A tak! We Włoszech czarne koty uważane są za symbol zła. A poza tym uważam, że psy są o wiele słodsze.

- W takim razie musisz poznać mojego Terryego. - Odezwał się Finley.

Nathaniel zmrużył oczy i posłał mu chłodne spojrzenie.

- Z wielką przyjemnością! Mój ojciec niestety nie zgadza się psa. Jest uczulony na sierść.

- To doprawdy wielka strata.

Przedrzeźniał ją.

Wiedziała, że to właśnie robił. Wcale nie była zadowolona z jego towarzystwa. Wolałaby, żeby zniknął jej z oczu. Nawet jeśli był niesamowicie przystojny, to dobrze wiedziała, że miał paskudny charakter.

Boże, czy nie mogłeś obdarować go krzywym nosem?

Później, gdy Flecher opowiadał o wyścigach konnych, które miały się niedługo odbyć, zauważyła, że Kendrick cały czas się jej przygląda. Postanowiła udawać, że nic takiego nie zauważyła i wyprowadzić go z równowagi.

Złapała kontakt wzrokowy z Finleyem, po czym uśmiechnęła się uwodzicielsko. Oblizała wargi i udając speszoną, założyła kosmyk włosów za ucho. Postanowiła pójść na całość i popatrzyła najpierw w oczy Finleya, a później przeniosła jego wzrok na jego męskość, po czym zalotnie się uśmiechnęła.

Nathaniel nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Krew zawrzała w jego żyłach. Postanowił przerwać to przedstawienie. Chwycił ją za ramię i burknął coś o tańcu. Dziewczyna zaprotestowała, ale mało go to interesowało.

Gdy położył rękę na jej tali, poczuł przyjemne mrowienie, ale zdusił to uczucie w zarodku.

- W co ty grasz? - Zapytał bez ceregieli.

- Nie wiem, o czym mówisz.

- Finley nie jest odpowiedni dla ciebie.

- Párdon?

- Jest nałogowym palaczem. W dodatku nie umie racjonalnie myśleć, jeśli chodzi o pieniądze.

Prychnęła.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now