Rozdział 39

4.4K 171 12
                                    

Plan Nathaniela był genialny w swojej prostocie. Podczas przyjęcia mieli zostać przyłapani przez gości na miłosnych uniesieniach. Wtedy ojciec Stelli nie miałby już wyjścia. Byłby zmuszony wydać zgodę na ich ślub.

Problem polegał na tym, że Stella przez dwa dni nie mogła opuszczać swojego pokoju, a co dopiero uczestniczyć w przyjęciach. Ojciec pozwalał jej uczestniczyć w posiłkach, ale wciąż się do niej nie odzywał.

Jednak i tym razem los się do niej uśmiechnął, a to wszystko za sprawą Diany, która nieświadomie miała przyczynić się do realizacji ich planu. Od miesiąca planowała bal dobroczynny. Ojciec chciał go odwołać, ale Diana wpadła w szał i nalegała, by nie został odwołany. Lord Crawford nie miał wyjścia. Musiał się zgodzić.

Stella przez tydzień nie opuszczała domu. Ojciec kontrolował ją na każdym kroku. Czytał nawet jej listy od przyjaciół. Miała więc utrudniony kontakt z Nathanielem, ale na pomoc przyszła jej Iris. Książę wysyłał listy do guwernantki, która przekazywała je Stelli. W ten sposób umówili się, że o równej północy spotkają się w bibliotece, by zrealizować swój plan.

Niestety.

Stella nie przemyślała jednej rzeczy. Ojciec wciąż nie opuszczał jej na krok. Myślała, że z czasem będzie zajęty rozmową z gośćmi lub zatańczy z Dianą, a ona niezauważona prześlizgnie się do biblioteki. Ojciec chodził za nią krok w krok i nawet odmówił Myles tańca.

- Uśmiechnij się Stello. Goście pomyślą, że dopadła cię choroba.

- Właściwie ojcze nie czuję się najlepiej. Pójdę się położyć do swojego pokoju.

Złapał ją za ramię.

- Nie ma mowy Stello. Nie taka była umowa. Masz spędzić całe przyjęcie w zasięgu mojego wzroku.

Westchnęła ciężko.

Wiedziała, że jeśli dziś nie zrealizuje swojego planu z Nathanielem, taka okazja może się nie prędko powtórzyć. Ojciec był zdeterminowany i mógł więzić ją jeszcze przez długi czas.

- Lordzie Crawford jak miło pana widzieć sir. - Na horyzoncie pojawił się hrabia Winslow. - Panno Crawford.

Skinęła w jego stronę.

- Słyszałem Winslow o twojej nowej kolekcji.

- Tak to prawda. Pańska córka miała okazję ją zobaczyć.

- Naprawdę? - Zdziwił się ojciec. - Nic o tym nie wiedziałem.

- Razem z księciem Glanville oglądali moje obrazy.

Tylko nie to.

Twarz ojca poczerwieniała na samo wspomnienie o Kendricku. Teraz z pewnością nie spuści jej z oka.

- Doprawdy? To bardzo ciekawe.

- Pańskie obrazy są wspaniałe. - Chciała załagodzić sytuację. - Planuje pan powiększyć swoją kolekcję?

- W zasadzie słyszałem o pewnym obrazie z Bostonu. Robi tam wielką furorę i bardzo zależy mi na tym, by sprowadzić go do Anglii. Byłbyś w stanie to załatwić Crawford?

Ojciec ożywił się, dostrzegając nową możliwość zarobku. W końcu kochał pieniądze.

- Oczywiście. Mogę sprowadzić go najszybciej za trzy miesiące.

Teraz albo nigdy. To była jej szansa na ucieczkę. Powoli zaczęła krok po kroku cofać się do tyłu. W końcu obróciła się i niemal pobiegła w stronę wyjścia. Ojciec pogrążony w rozmowie o interesach zawsze tracił świadomość rzeczywistości. Ucieszyła się, będąc już tak blisko wyjścia. Ledwie kilka stóp dzieliło ją od ucieczki.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now