Rozdział 2

7.2K 287 25
                                    

Nathaniel Kendrick czuł, że coś jest nie tak. Od tygodnia przebywał w domu rodzinnym. Tym samym ani razu nie spotkał Stelli. Nie miał nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie. Cieszył się z tego powodu. Dziewczyna potrafiła być wobec niego bardzo namolna, a od kiedy nie dawała żadnego znaku życia, czuł wewnętrzny spokój.

Z początku pomyślał, że może jest chora. Jednak lord Crawford, który często ich odwiedzał, na pewno wspomniałby o tym. Ciekawość zżerała go od środka, więc podczas kolacji z udawaną obojętnością zapytał o nią.

- Wyjechała. - Usłyszał w odpowiedzi od matki.

- Czyli odwiedza dom na wsi?

- Nie Nathanielu. Wyjechała do Włoch.

Niemal zakrztusił się kawałkiem chleba, gdy to usłyszał. Czy mogło przydarzyć się mu coś piękniejszego? Sądził, że nie. To była najlepsza wiadomość, jaką usłyszał w swoim życiu. Koniec z przylepną smarkulą.

- Wszystko w porządku skarbie?

Nathaniel szczerzył się od ucha do ucha.

- Tak. Lepiej być nie mogło.

Pierwszy tydzień w nowym miejscu był dla Stelli okropny. Ciotka na wejściu stwierdziła, że najwyższa pora, aby ktoś zadbał o nią i pokazał, że to kobiety mają większą władzę od mężczyzn. Wyklinała też jej ojca za to, że ją zaniedbał i przed wyjazdem nie zorganizował dla niej debiutu. Uważała, że to niedopuszczalne i każda młoda dama powinna się z tym zmierzyć. Postanowiła więc, że zorganizują bal na jej cześć tutaj. We Włoszech.

Wiązało się to z masą ciężkich przygotowań, ale Stella nie mogła narzekać. W końcu przyjechała tutaj, aby nauczyć się jak być prawdziwą, dorosłą kobietą. Obiecała sobie, że nikt nigdy więcej nie nazwie jej dzieckiem.

Nie było to takie proste, bo cały czas musiała wysłuchiwać uwag ciotki.

- Wyprostuj się!

- Nie siorb!

- Unieś wyżej głowę!

Mimo to ciotka była dla niej bardzo wyrozumiała, chociaż w tym samym wiele od niej wymagała, ale dzięki tym ciężkim przygotowaniom wypadła nienagannie podczas swojego debiutu. Ku jej zaskoczeniu wielu kawalerów poprosiło ją do tańca.

Ciotka nalegała na zmianę jej garderoby. Stella z początku nie była przekonana do wydekoltowanych sukien, ale gdy na przyjęciu zobaczyła, że wiele panien nosi właśnie takie kreacje i jest to całkowicie normalne, zgodziła się na pewne zmiany.

Nie mogła zrozumieć, czemu ktoś musi ją ubierać w suknie. Do tej pory robiła to samodzielnie. Wstydziła się również tego, że ktoś widzi jej ciało. Nawet jeśli były to tylko pokojówki.

- Słońce to naturalne, że się wstydzisz. - Usłyszała głos ciotki po drugiej stronie parawanu. - Im szybciej przywykniesz, tym lepiej.

Ale Stella nie mogła przywyknąć. Tak wiele zmian w tak krótkim czasie były dla niej szokiem termicznym. Miała tylko nadzieję, że się szybko nie sparzy.

- Nie ma nic piękniejszego niż ludzkie ciało. Nie ważne czy ludzie są szczupli, czy grubi. Nagość jest naszą naturalną cechą, a gdy oswoisz się z własną cielesnością, będziesz w stanie podziwiać ją u innych.

- Innych?!

- Och kochanie. Na wszystko przyjdzie pora. Ach jak ja ci zazdroszczę. Pierwsze pocałunki w ogrodach i bale przed tobą. Zakazane romanse i namiętne pocałunki, ale pamiętaj. Wszystko w swoim czasie. A teraz pokaż się mi.

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now