Rozdział 25

4.2K 166 9
                                    

Jak każde niedzielne popołudnie Stella spędzała je w towarzystwie księżnej wdowy na spacerze w Hyde Parku. Tym razem było inaczej. Towarzyszyła im masa osób. Obróciła się i za swoimi plecami dostrzegła Elisę, Lilibeth oraz Flechera, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali.

Natomiast kilka metrów przed nią Arabella promiennie uśmiechała się w stronę Nathaniela. Ten widok sprawił, że na chwilę posmutniała.

- Wszystko w porządku?

U jej boku, ramię w ramię szedł Charles.

Tego dnia, gdy spotkał ją na ulicy, bardzo przestraszył się jej stanem. Zadawał wiele pytań, ale Stella nie chciała o tym mówić. Była mu bardzo wdzięczna za to, że uszanował jej decyzję i odstawił do Crawford House.

- Tak. W jak najlepszym.

- Przede mną nie musisz udawać.

- Cóż. Nie ma o czym mówić. Nie mogę zmusić kogoś do miłości ani go zmienić, gdy sam tego nie pragnie.

Charles spojrzał na plecy Kendricka.

- Skoro nie umie cię docenić, musi być głupcem.

- Nie martw się. W końcu wyleczę się z tego platonicznego uczucia. Najwyższa pora rozglądać się za kimś odpowiednim.

Małżeństwo miało być tylko formalnością. Dobrze jest mieć przy sobie osobę, z którą można podzielić się swoimi obowiązkami. A Stelli właśnie tego brakowało. Obowiązków.

Wielokrotnie myślała o tym, jak to jest być matką. Podobno dziecko wynagradza cały trud życia. Może mały bobas sprawiłby, że małżeństwo bez miłości byłoby dla niej znośne.

- Co masz na myśli? - Zapytał zaciekawiony.

- Za mężem. Mam zamiar wyjść za mąż.

- Czy to nie zbyt pochopna decyzja? To twój pierwszy sezon w Londynie. Masz jeszcze sporo czasu.

- Nie chcę zwlekać. Postanowiłam, że wyjdę za mąż w tym roku i tak też się stanie.

Była nieustępliwa.

Chciała mieć to za sobą i zacząć budować przyjacielską relację z kimś, kto spędziłby u jej boku resztę życia. Miłość mogła przyjść z czasem. Najważniejsze dla niej było znalezienie wspólnego języka z partnerem.

- Jesteś pewna? Nie rób tego, tylko dlatego, że jakiś gamoń odrzucił twoje uczucia.

- Chcę to zrobić przede wszystkim dla siebie.

Pokręcił głową z bezradności.

- Chyba nie zdołam odwieźć cię od tego szalonego pomysłu.

- A ty? - Zapytała ofensywnie.

- Co ja?

- Najwyższa pora się ożenić wasza wysokość. Ile właściwie masz lat?

- Dwadzieścia osiem, ale to nie zmienia faktu, że nie zamierzam łączyć się z kimś w pośpiechu.

Przewróciła poirytowana oczyma.

- No tak. Jesteś facetem. Zapomniałam, że wasza płeć uwielbia wymigiwać się od obowiązków i woli zabawiać z prostytutkami lub karczmarkami. - Powiedziała z wyrzutem.

- Nie wsadzaj wszystkich do jednego worka. Małżeństwo to poważna sprawa.

Nagle do głowy przyszedł jej wspaniały pomysł.

- Co sądzisz o Elisie?

Zmarszczył brwi.

- Dlaczego pytasz?

Miłosne porachunkiWhere stories live. Discover now