Rozdział 12

3.2K 277 50
                                    


– Tym się na co dzień zajmujesz? – zapytałam, po czym przysiadłam na drewnianym stołku przy barze w rodzinnej restauracji Bakerów. Niedbale zrzuciłam na blat skórzany pokrowiec z laptopem i gwałtownie rozsunęłam zamek. – Myślałam, że jesteś stylistką.

– Nie zajmuję – parsknęła niezadowolona, stojąca po drugiej stronie baru Brooklyn i skrzyżowała ręce na piersi. – Chwilowo zastępuję rodziców.

Skinęłam głową, a kiedy spotkałam się z jej mrożącym krew w żyłam wzrokiem, uniosłam do góry ręce w geście poddania.

– Przejrzałam biznesplan, który mi wysłałaś i twoją wstępną strategię – zaczęłam, niezrażona jej skrzywioną miną. – Mam kilka uwag, ale najpierw poproszę kawę.

Posłałam jej coś, co można było nazwać bezczelnym uśmieszkiem, na co przewróciła oczami. Odeszła w stronę ekspresu, po czym wcisnęła odpowiedni przycisk i do moich nozdrzy dotarł aromatyczny i pobudzający zapach świeżo parzonej kawy, który szczerze uwielbiałam.

– Nie wiem dlaczego, ale nie uwzględniłaś wszystkich kosztów. Przede wszystkim kosztów tworzenia... tej aplikacji. Zrób listę najlepszych i stosunkowo najtańszych web developerów. Wspólnie zdecydujemy.

Spojrzała na mnie jak na przybysza z obcej galaktyki i postawiła mi przed nosem filiżankę z ciemną cieczą.

– Developerów? – powtórzyła, na co przewróciłam oczami.

– Programistów. Ludzi, którzy ci tę aplikację... – zatrzymałam się na chwilę, szukając w głowie najprostszego czasownika – stworzą. Nie podam ci wszystkiego na tacy. Musisz dać coś od siebie, Brooklyn.

– O to się nie martwię. Mam kogoś, kto zrobi mi to za darmo.

Na tym świecie nie ma nic za darmo. Ludzie są jak pasożyty, interesujesz ich, dopóki mogą coś z ciebie wyssać.

– Kogo?

– Mojego brata.

Dobra. Tego absolutnie się nie spodziewałam.

– Davida? – zdziwiłam się. – Zna się na tym?

Brooklyn uniosła brwi i spojrzała na mnie z politowaniem.

– Najwyraźniej dużo o nim nie wiesz.

Najwyraźniej.

Nie miałam pojęcia, że David potrafi być tak tajemniczy i skryty. Ciekawe co jeszcze przede mną ukrywał.

– W takim razie dogadaj się z nim sama. Nie będę się wtrącać w wasze rodzinne przepychanki.

– Poradzę sobie z nim – odparła Brooklyn, po czym znacząco się do mnie zbliżyła, ostentacyjnie wpatrując w moją twarz. Nie było to ani trochę przyjemne, ani komfortowe. Mimo woli się wzdrygnęłam.

– O co ci chodzi?

– Zaczynam rozumieć – powiedziała po chwili i przekrzywiła lekko głowę.

– Co rozumieć?

– Dlaczego zostałaś Kobietą Roku. I dlaczego wszyscy cię podziwiają. Twarda z ciebie babka, Beatrice.

Prychnęłam cicho pod nosem.

Nie miałam pojęcia, co mogłam odpowiedzieć na to niespodziewane, aczkolwiek chyba całkiem miłe wyznanie. Nie sądziłam, że ktokolwiek mnie podziwia, a wręcz przeciwnie, myślałam, że raczej uważają mnie za lodowatego korporacyjnego drania w wersji damskiej. I cóż, było to poniekąd bliskie prawdzie.

START-UP - zakończoneWhere stories live. Discover now