Rozdział 24

2.9K 271 85
                                    

David mnie oszukał.

Poniekąd. Tak naprawdę utaił pokrewieństwo z Julianem, co nie zmieniało faktu, że był ostatnią osobą na Ziemi, którą bym o to podejrzewała.

Wszystko ułożyło się nagle w jedną, niezbyt pokrzepiającą całość. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego Julian – prezes międzynarodowej korporacji, człowiek żywcem wyjęty z biznesowego czasopisma, jako pierwszy  wyciągnął do mnie rękę w geście przywitania w trakcie jednego z branżowych przyjęć. Moje nazwisko nic mu wtedy nie mówiło, ale przypomniałam sobie, że przecież tuż obok mnie, samą swoją obecnością dodawał mi otuchy świeżo zatrudniony David.

Czyli co? Chciał mnie po prostu sprawdzić?

Do tej pory sądziłam, że Julian zobaczył we mnie potencjał, ale najwyraźniej się myliłam. A ostatnio zdarzało mi się to coraz częściej i nie byłam z tego powodu szczególnie zadowolona.

David miał przed sobą wręcz świetlaną przyszłość. Świetne stanowisko, genialne pieniądze i przede wszystkim decyzyjność, których nie oferowałam mu ja. Których Blink być może nigdy mu nie zaoferuje. Dlaczego więc tak uparcie odmawiał Julianowi? Czułam, że nie bez powodu zataił przede mną ten istotny szczegół.

– Porozmawiaj z nim, ale nie mów mu, że wiesz o naszych... powiedzmy, że rodzinnych więzach – powiedział Julian i pochylił się nad stołem, wbijając we mnie intensywne spojrzenie. Każdy mięsień jego twarzy wydawał się napięty, przez co wydała mi się przerażająca.

Wyglądał tak, jakby był zdesperowany. A ja, chociaż uparcie się nad tym zastanawiałam, nie mogłam zrozumieć dlaczego.

– Jak ty to sobie wyobrażasz? – warknęłam. Bez skrupułów, nawet się z tym nie kryjąc, zmuszał mnie do kłamstwa, którym brzydziła się każda komórka mojego ciała. – Mam go zwolnić? Okłamać i siłą zmusić do odejścia?

– Wymyśl coś. Możesz go nawet zwolnić – odparł od niechcenia, na co zawrzał we mnie gniew. Pierwszy raz odkąd się poznaliśmy potraktował mnie tak, jakbym była jego podwładną, nic nieznaczącym pracownikiem najniższego szczebla. Owszem, nie miałam zbyt wiele do powiedzenia wtedy, kiedy się poznaliśmy. Ale po tylu latach w branży nie zamierzałam dawać sobą pomiatać. Nawet jeśli uważałam go za przyjaciela i sojusznika. – Doskonale wiesz, że to dla niego niesamowita okazja. Nie będę czekał w nieskończoność.

– David jest dorosły. Jeśli nie przyjął twojej propozycji musiał mieć jakiś powód.

– Owszem. Ciebie.

Jego spojrzenie wypalało mi dziury na twarzy i robiłam się coraz bardziej nerwowa.

– Co masz na myśli?

Uśmiechnął się tajemniczo, na co w moim żołądku przewróciło się coś nieprzyjemnego.

Jak dużo wiedział o naszej relacji?

– Doskonale wiesz o czym mówię. Przekonaj go, Beatrice. Zrób to dla niego. – Jego głos stał się miękki, wręcz błagalny. Ewidentnie chciał zagrać na moich emocjach. – I dla siebie. Prędzej, czy później zda sobie sprawę, jak wielki błąd właśnie popełnia, a jeśli dowie się, że o tym wiedziałaś i zatrzymałaś go przy sobie dla własnego widzimisię, nigdy ci tego nie wybaczy.

Zamarłam i wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy. Trafił prosto w mój czuły punkt.

Przerażała mnie myśl, że to właśnie ja zatrzymywałam go w miejscu, tym samym blokując jego rozwój i karierę. Bałam się, że jeśli pozwolę nam przekroczyć i tak cienką już granicę, jeśli pozna wszystkie moje sekrety i zda sobie sprawę, jak słaba i krucha tak naprawdę jestem, odejdzie, jak wszyscy inni, którzy się do mnie w jakikolwiek sposób zbliżyli. A potem zacznie mnie obwiniać za to, że trzymałam go w miejscu i zniszczyłam mu życie.

START-UP - zakończoneWhere stories live. Discover now