Rozdział 25

2.8K 248 61
                                    

Nie mogłam znieść jego intensywnego spojrzenia.

Oparłam się biodrem o blat kuchennej wyspy, i co jakiś czas nerwowo przestępowałam z nogi na nogę. Moje serce biło jak oszalałe i z każdą sekundą coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że po tym, co zrobiłam nie mogę już się cofnąć. Co więcej, bardzo powoli docierało do mnie także, że wcale tego nie chciałam.

David stał naprzeciwko, tuż przy ekspresie do kawy, a jego ciało w przeciwieństwie do mojego wydawało się rozluźnione. Nie spuszczał ze mnie wzroku, i miałam wrażenie, że jak zwykle prześwietla na wylot wszystkie moje myśli. Ewidentnie czekał na mój kolejny ruch. A ja, chyba po raz pierwszy, nie miałam przygotowanego w głowie żadnego planu działania.

Nie bałam się ryzyka. Było poniekąd częścią mojej codzienności. Pakowanie się w relację na nieokreślonych warunkach ze swoim prywatnym asystentem z pewnością się z nim wiązało, być może także i z konsekwencjami, o których nie miałam pojęcia, ale nie chciałam w przyszłości żałować tego, że nie spróbowałam.

Zebrałam się wreszcie w sobie, wzięłam głęboki wdech i ze świstem wypuściłam powietrze. A kiedy zrobiłam kilka kroków w jego stronę, on podniósł dłoń na znak, abym się zatrzymała.

– Zaczekaj.

Moje serce na moment przestało pracować.

Nic dziwnego, że miał wątpliwości. Tak długo wodziłam go za nos i odpychałam swoim niezdecydowaniem, że stracił już do mnie cierpliwość.

– Coś się stało?

– Jeśli to zrobisz, nie będzie już odwrotu – oznajmił poważnym tonem, krzyżując ręce na torsie. – Ten nagły... poryw przed chwilą możemy uznać za wypadek, ale jeśli znowu to zrobisz, nie dam rady o tym zapomnieć.

Kąciki moich ust lekko się uniosły.

Był taki odkąd go poznałam. Szczery, ale nie bezczelny. Nie bał się mówić to, co myślał, jednocześnie nic na mnie nie wymuszając. Dotychczas tego nie doceniałam, ale nadszedł wreszcie czas, aby to zmienić. Tak przynajmniej podpowiadała mi intuicja.

– Jestem staroświecki, nie zniosę żadnych gierek i otwartych związków. – Zacisnęłam mocno wargi, z całej siły powstrzymując się od uśmiechu.

– W porządku – zgodziłam się, starając się przybrać neutralny wyraz twarzy. – Akceptuję wszystkie warunki i punkty regulaminu.

– Nawet te napisane drobnym druczkiem? – Pochylił się nade mną i spojrzał mi prosto w oczy, na co w moim żołądku coś niebezpiecznie się przewróciło, a po kręgosłupie przeszedł dreszcz.

Podświadomie reagowałam w ten sposób na jego bliskość, odkąd pocałował mnie po raz pierwszy na tym nieszczęsnym przyjęciu. Ale do dzisiaj uparcie to ignorowałam.

– To zależy – odparłam zaczepnie i nabierając nieoczekiwanej pewności siebie zbliżyłam się do jego twarzy, celowo przygryzając dolną wargę, na co uśmiechnął się łobuzersko.

– Od czego? – Jego głos wydał mi się niższy i bardziej zachrypnięty niż zazwyczaj, a przerwany chwilę wcześniej pocałunek wcale nie ułatwiał sprawy.

Miałam już pewność, że nie była do desperacja ani zwykle przywiązanie, jak do tej pory myślałam. Z każdym jego spojrzeniem, dotykiem, a także słowem, przyciągał mnie coraz bardziej do siebie i coraz bardziej mi na nim zależało. Gdyby nie namieszał mi w głowie tym krótkim, pierwszym pocałunkiem, nigdy nie popatrzyłabym na niego tak, jak patrzyłam teraz. W ogóle nie zaczęłabym zastanawiać się nad swoimi uczuciami.

START-UP - zakończoneWhere stories live. Discover now