Rozdział 18

3K 273 56
                                    

Nerwowo bawiłam się palcami, co jakiś czas poprawiając sweter, który przed wyjściem zarzuciłam na ramiona, choć wcale nie było to konieczne. W końcu oplotłam dłońmi kubek z herbatą i zerknęłam przez okno restauracji, dostrzegając zza szyby zbliżającą się do wejścia znajomą postać.

Nie wiedziałam czego się spodziewać. Nidy nie lubiłam niepotrzebnego ryzyka, dlatego przed każdym przedsięwzięciem dokładnie sprawdzałam potencjalne czynniki, które mogłyby doprowadzić do mojej porażki i opracowywałam plan, aby ich uniknąć. Na spotkanie z Riley, siostrą Noah i jednocześnie moją przyjaciółką z dzieciństwa nie mogłam się jednak przygotować, przez co byłam ponad przeciętnie spięta i zestresowana.

Dasz radę, Beatrice. To tylko zwykła kolacja z facetem, w którym kiedyś się kochałaś i jego siostrą. Nic wielkiego.

Już z daleka rozpoznałam szerokie, umięśnione ramiona Noah, schowane pod białą koszulą. Wszedł do restauracji jako pierwszy, rozejrzał się po pomieszczeniu, a kiedy nasze oczy się spotkały, posłał mi swój charakterystyczny, łobuzerski uśmiech. Obserwowałam, jak zbliża się do mojego stolika, czując jak wszystkie moje mięśnie ogarnia paraliż, a każdy kolejny oddech sprawia mi coraz większą trudność. Bynajmniej nie z powodu ekscytacji.

– Jesteś – powiedział, gdy od stolika dzieliło go jedynie kilka centymetrów i brzmiał przy tym na zaskoczonego.

– Jestem. To takie dziwne?

Uśmiechnął się lekko pod nosem i zajął miejsce naprzeciwko, nie spuszczając ze mnie wzroku.

– Do tej pory całkiem skutecznie mnie unikałaś.

Niezbyt skutecznie, jak widać. Właśnie poległam.

– Gdzie Riley? – Zmieniłam temat i posłałam mu pytające spojrzenie. Dokładnie zlustrował moją twarz i oparł brodę na ręce, tajemniczo się uśmiechając.

– Nie ma jej – oznajmił, jakby właśnie stwierdzał, że niebo jest niebieskie, po czym przekrzywił lekko głowę i parsknął śmiechem na widok mojej oburzonej miny.

– Zdążyłam zauważyć – wycedziłam, czując wzrastający z każdą sekundą poziom irytacji. – Kiedy będzie?

– Boisz się zostać ze mną sam na sam? – zapytał zaczepnie i wyglądał przy tym, jakby świetnie się bawił. W przeciwieństwie do mnie.

Miałam nieprzyjemne wrażenie, że właśnie zostałam obiektem jakiejś niecnej, skrupulatnie zaplanowanej gierki, w której nie chciałam brać udziału.

– Nie boję się ciebie, Noah. Ale nie przyszłam tutaj, aby z tobą uroczo gawędzić.

Uśmiechnął się łobuzersko i pochylił w moją stronę, opierając łokcie o stolik.

– To szkoda, bo ja właśnie po to przyszedłem, choć wcale nie musiałem, bo to ty ewidentnie się mną bawisz. Riley będzie za godzinę, poprosiłem ją, żeby przyszła później, żebyśmy wreszcie mogli porozmawiać.

Nie dość, że sam był chodzącym dupkiem, to jeszcze do swojej rozgrywki wciągnął własną siostrę. Brakowało mi już na niego obraźliwych przymiotników.

– Bawię się tobą? – powtórzyłam, po czym prychnęłam. Taka interpretacja świadczyła jedynie o jego wybujałym ego. To niesamowite, jak świetnie mu wychodziło robienie z siebie ofiary.

– A jak inaczej to nazwiesz?

– W takim razie mów – oznajmiłam sucho i oparłam się plecami o oparcie krzesła, aby odsunąć się od niego możliwie jak najdalej.

START-UP - zakończoneTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang