Rozdział 29

2.4K 217 57
                                    

– Beatrice. – Gdzieś z oddali dotarł do mnie zirytowany głos Alice.

Pomrugałam kilka razy i rzuciłam jej pytające spojrzenie. Zmarszczyła w konsternacji czoło i usiadła na fotelu po drugiej stronie mojego biurka.

– Zadałam ci pytanie. Właściwie już trzy razy.

– Nie słuchałam – przyznałam szczerze i swobodnie oparłam plecy o oparcie.

– Co się dzieje?

– Nic wielkiego. – Westchnęłam i teatralnie wzruszyłam ramionami. – Jestem kłamczuchą i oszustką. I nie nadaje się do związków.

– Sama to ocenię. Ale najpierw musisz mi opowiedzieć co się stało.

Jak zwykle nie wyglądałam na chętną do zwierzeń, dlatego uśmiechnęła się do mnie zachęcająco.

No dobra, niech się dzieje co chce.

– Miałam dziwną rozmowę z Noah – zaczęłam ogólnikowo, tak, aby w każdej chwili móc się wycofać z niekomfortowych pogaduszek o moim prywatnym życiu.

– Jak bardzo dziwną?

– W wielkim skrócie: włamał mi się do komputera, bez mojej zgody założył konto na tej swojej durnej aplikacji, podstępem zebrał kilka moich włosów i zrobił test. A teraz bredzi coś o naszej wysokiej zgodności genetycznej i zaczynam się go bać coraz bardziej.

– Nie spodziewałam się, że będziesz aż tak gadatliwa.

Przewróciłam oczami.

– To jest twoja złota rada? W takim razie serdeczne dzięki.

– Powiedziałaś o tym Davidowi? – Pokiwałam przecząco głową. – Dlaczego?

Chwyciłam do ręki długopis i powoli zaczęłam go obracać, usiłując kupić sobie czas na zastanowienie nad odpowiedzią.

– Nie chcę mu opowiadać o bzdurach, które tylko namieszają mu w głowie.

– Czyli po prostu boisz się, że będzie zazdrosny i w końcu cię zostawi, tak? – Mniej więcej, tak. Tego właśnie się bałam. – Mam być szczera?

Spojrzałam na nią spod przymrużonych powiek.

– Poproszę – wymamrotałam i odrzuciłam na bok ściskany w dłoni długopis.

– Nie wiem co zrobiłaś z Beatrice, ale ta, którą znam już dawno stanęłaby z problemem twarzą w twarz i przygotowałaby się na ewentualne konsekwencje. Opowiedz mu wszystko i jeśli naprawdę mu na tobie zależy, zrozumie. A jeśli nie... Twój czas jest zbyt cenny, aby tracić go na związki bez przyszłości, prawda?

Skrzywiłam się. Znajomość z Noah zdecydowanie nie wyszła mi na dobre. Zamieniłam się z niezdecydowaną kluchę.

– To już nie jest przejściowy romans ani nieodwzajemnione uczucie. Zależy ci na nim – stwierdziła po chwili, uważanie badając moją twarz. Oczywiście, że zależało mi na Davidzie. Gdyby tak nie było, nie siedziałabym z nią w jednym pomieszczeniu i nie wyrzucała z siebie powodów, przez które męczyły mnie wyrzuty sumienia. – Tym bardziej powinnaś mu powiedzieć.

Długo po wyjściu Alice biłam się z własnymi myślami. Chyba jeszcze nigdy podjęcie decyzji nie zajęło mi aż tak dużo czasu i energii, co niezmiernie mnie irytowało.

Skończ z tym dramatyzmem, Beatrice. Robisz się coraz bardziej żałosna.

Bez zastanowienia podniosłam się z fotela, zgarniając po drodze torebkę oraz płaszcz i ruszyłam w kierunku wyjścia, aby przewietrzyć mój nadwrażliwy, chwilowo nienadający się do niczego umysł. Przycisnęłam przycisk przywołujący cudowną alternatywę dla schodów i stanęłam przed metalicznymi drzwiami, obracając w dłoniach wygrzebany z torebki smartfon. Upewniłam się, że żadne postronne ucho nie zostanie świadkiem mojej rozmowy i wyszukałam w kontaktach imię Davida.

START-UP - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz