Rozdział 7

1 0 0
                                    

Rozdział 7

Następnego ranka wszyscy byli bardzo zniecierpliwieni ciągłym czekaniem na ten wieczorny moment zdarzający się tylko raz do roku. Każdy od samego rana uwijał się ze swoimi obowiązkami, aby tylko ze wszystkim zdążyć i móc pojechać na wyznaczone miejsce. Nikt nigdy nie mógł przewidzieć czy tego roczne gody odbędą się na pustyniach lodowych na wyspie Lodowej czy na pustyni piaskowej na wyspie Parental. Wszystko zależało od temperatury otoczenia, warunków pogodowych oraz od samych smoczygonów. Dlatego zawsze najpierw należało jechać na wyspę tych stworów aby zorientować się w jakim kierunku polecą te piękne gadziny.

- Za kilka minut odpływamy – ogłosiła Kolcusia reszcie rodzeństwa wprowadzając „Błękita" do łodzi.

Smok wyglądał na ciekawskiego. Biegał po całej łodzi rozglądając się dookoła. Zapewne wiedział, że ma szanse na zdobycie jakiejś pięknej smoczycy czekającej na niego.

- Spokojne, już nie długo będziesz ją miał, a teraz siat – powiedział zdecydowanie Mikrus podchodząc do sterów.

Na te słowa tresera samiec poszedł w róg burty i niezadowolony, że nie pozwolono mu się cieszyć z powodu nadchodzących godów postanowił się zdrzemnąć.

Kiedy wszyscy jeźdźcy znaleźli się na pokładzie niedużego statku ciemno - różowy żółw odbił od brzegu biorąc kurs w stronę zalesionej wyspy. Opływowy kształt sprawiał, że duża łódka bez przeszkód brnęła przez morze zostawiając za sobą biały ślad na niebieskiej wodzie.

- Daleko jeszcze? – pytali w kółko najmłodsi członkowie rodziny.

- Za kilka minut będziemy na miejscu – powiedział znudzony tym pytaniem Mikrus.

Żółw miał racje. Po kilku krótkich minutach mogli dostrzec cień wyspy podzielonych na dwie części przez który środek przepływał szeroki jak i głęboki „Kanał Paszczowy". Była to rzeczna przegroda oddzielająca wyspę dinozaurów od wyspy smoków. Przegroda ta pełniła ważne funkcję oddzielając od siebie dwa zupełnie inne światy, które gdyby się złączyły powstałby wielki chaos. Kilka lat temu Sami chciał wybudować most łączący dwie krainy, ale jeźdźcom udało się go powstrzymać. Smoki były stworzeniami łagodnymi i płochliwymi podczas gdy dinozaury znane były ze swojej agresji i krwawych bojów między sobą. Zjednoczenie tak różnych światów przyczyniło by się do całkowitego zdominowania populacji smoczygonów przez wielkie jaszczurki, a to zaburzyłoby ekosystem ich całego świata.

- Już prawie jesteśmy – powiedziała Szynszyla stojąc na dziobie.

Lekarka weterynarii miała rację. Przed nimi ukazał się cień wyspy dinozaurów. Wszystkich przeszły ciarki. Krwawe walki, ryki w oddali, erupcje wulkanów i padliny zabitych ciał zwierząt był na porządku dziennym. Czasem na brzegu można było dostrzec najróżniejsze gadziny wodno – lodowe między innymi drapieżne spinozaury lub polujące w głębinach ogromne lilopleurodony. Dlatego zawsze należało omijać przybrzeżne wody. Całe szczęście zbliżyli się już do wyspy smoków. Rosły tam lasy równikowe tak gęste, że mówiono na nie leśne labirynty. Nazwa nikogo nie dziwiła gdyż kilka razy zdarzyło im się zgubić w lesie gdzie niemal wszystko wyglądało tak samo a znalezienie drogi powrotnej graniczyło z cudem.

Nagle smok jeźdźców zerwał się na równe nogi i zaczął coś nasłuchiwać. Po kilku sekundach zerwał się z miejsca i zaczął podekscytowany biegać po całej łodzi nie zwracając uwagi na swoich właścicieli.

- „Błekit" przestań! – słychać było co chwila krzyki tratowanych przez podekscytowanego smoka jeźdźców.

Treserzy próbowali zapanować nad smoczygonem , ale żadne komendy nie przynosiły efektów.

Po kilkudziesięciu sekundach walki z pełnym energii stworem bestia zatrzymała się i zaczęła intensywnie węszyć. Oczy wszystkich skierowały się w stronę jeszcze niedawno brykającego zwierzęcia. Przez krótkie ułamki sekund niebieski stwór stał w miejscu, ale potem rozwinął skrzydła i odleciał w stronę wyspy.

- „Błękit" wracaj! – krzyczeli wszyscy nawołując swojego przyjaciela.

Ale smok był już poza zasięgiem ich głosu.

OURS 2Where stories live. Discover now