Rozdział 18

1 0 0
                                    

Rozdział 18

Wieczorem Malutka postanowiła porozmawiać ze Spoky. Chciała ją przeprosić za jej gwałtowne zachowanie i dowiedzieć się o co chodzi. Dobrze wiedziała, ze coś jest nie tak i nie miała zamiaru odpuścić nawet jeśli miałaby z tego powstać kolejna awantura podobna do tej w czasie jazdy konnej. Ona wie, że coś jest nie tak i jeśli siostra jej tego nie powie to będzie zmuszona przycisnąć ją do ściany i zażądać wyjaśnień za wszelką cenę. Nie lubiła uzyskiwać coś siłą, ale jeśli szop pracz się do niej nie otworzy będzie musiała zrobić to co musi. Żółwinka podeszła pod drzwi pokoju.

- Raz kozi śmierć – pomyślała delikatnie naciskając klamkę.

Jasno – różowy żółw wślizgnął się do pokoju. Panowała tam grobowa cisza. Pokój wykończony boazerią wyglądał przytulnie jak zawsze w nocy. Mieściło się tam dziewięć łóżek w tym cztery piętrowe. Spały tam i trzymały tam swoje rzeczy; Szynszyla, Mysia, Ruby, Milk Shake, Kolcusia, Bella, Pchełka, Coco i Spoky. W drugim pokoju mieszkał; Mały, Mini, Mikrus, Miujka, Mała i Malutka. W ostatnim niewielkim pokoju mieszkał; Miu, Malcia, Legend, Besia i Alpine. Jednak ten pokój był największy chociaż wyglądem nie odstępował od reszty mini mieszkanek jeźdźców. Najprostsze łóżka z drewna stały w kontach pomieszczenia. Na ścianach wisiały zdjęcia i malunki zwierząt w tym głównie koni. W górę podobnie jak w reszcie sypialni znajdował się duży strych na którym walało się mnóstwo poduszek i dywanów gdzie stała niewielka biblioteczna. Wieczorami miło było przysiąść sobie na jednej z takich poduszek i w ciszy i skupieniu poczytać książkę. Była to coś w rodzaju ostoja spokoju.

- Cześć Malutka – powiedziała Pchełka na chwile podnosząc się z łóżka.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy wiesz gdzie jest Spoky? – spytała dalmatyńczyka rozglądając się po sypialni w której od kilku minut wszyscy już smacznie chrapali.

- Chyba jest na górze – powiedziała zaspana przecierając oczy. – Ale na twoim miejscu bym z nią nie rozmawiała.

- Dlaczego? – spytała żółwinka, która domyślała się o co chodzi.

- Weszła na górę ze wściekłością mamrocząc coś pod nosem. – odpowiedziała usadawiając się na nowo pod kołdrą. – Z resztą znasz Spoky i wiesz jaka potrafi być.

- Dobra dzięki – odpowiedziała pośpiesznie wspinając się po drabinie.

Chętnie skorzystała by z rady siostry, ale postanowiła sobie, że rozgryzie tę sprawę. Przesuwała się bardzo powoli i cicho byle tylko nie wyrwać ze snu zmęczone rodzeństwo. Całe dnie zajmowali się opieką i ratowaniem zwierząt, więc spokojny, głęboki sen był dla nich rozkoszą. Nie znała szczęśliwszego momentu jak tylko po całym dniu pracy, umyta i czyściutka paść na ciepłe łóżeczko i okryć się miękką kołderką. Już teraz najchętniej okryła by się ciepłym materiałem, ale musiała najpierw porozmawiać z siostrą. Gdy znalazła się już na samej górze rozejrzała się w około.

- Jesteś tu Spoky? – spytała rozglądając się na około.

W ciemnościach przerobionego, przytulnego strychu paliła się mała lampka dająca dużo światła. W rogu ktoś zrobił sobie wygodne miejsce do leżenia i czytania. W niewielkim, okrągłym okienku widać było nocne niebo a na nim tysiące świecących gwiazd. W oddali można było dostrzec zarys starego teleskopu upchniętego w róg pomieszczenia. Tylko raz na kilka miesięcy zdarzało się by ktoś zaciągnął ten ciężki przedmiot do okrągłego okienka i przez kilka minut obserwował gwiazdy. Mimo, że teleskop stał się całkowicie zbędny nikt nie miał ochoty ściągać go na dół i szukać mu nowej roli. Przedmiot do obserwowania gwiazd został więc na przerobionym strychu niemal zupełnie bezużyteczny.

OURS 2Where stories live. Discover now