Rozdział 8

1 0 0
                                    

Rozdział 8

Podczas gdy łódź jeźdźców cumowała do brzegu, niebieski smok ostrożnie przedzierał się przez zarośla. Kierował się jedynie węchem i słuchem. Nie wiedział za czym podąża ale jego instynkt nakazywał mu iść w stronę tego niesłyszalnego dla ludzi dźwięku. Dźwięk ten był piękny i delikatny. Słyszał w nim miłość. Był niczym kawałek metalu, który ślepo podążał za przyciągającym go magnesem. Cokolwiek to było wabiło go w swoją stronę zapewne świadomie, że kogoś takiego jak on chce zwabić. „Błękit" nie mógł się oprzeć temu dźwiękowi mimo, że mógł oznaczać on jakieś niebezpieczeństwo. Wiedział, że postąpił nagannie uciekając swoim właścicielom, ale czuł, że nie mógłby postąpić inaczej. Po prostu nie mógł. Może coś chciało go najpierw oczarować, a potem schwytać i zrobić mu jakąś krzywdę. Jednak żaden głos zdrowego rozsądku nie był wstanie go teraz zawrócić. Ciekawość tak bardzo zawróciła mu w głowie, że nie mógł się teraz wycofać.

Po kilku minutach intensywnego węszenia jego oczom ukazało się jezioro i stare, ale mocne drzewo. Na jednej z gałęzi tego drzewa głową do góry wisiało jakieś stworzenie. Był to widok niezwykły. W powietrzu unosiły się niebieskie, świecące, maciupeńkie płatki kwiatów wodnych, a korony drzew zasłaniały niebo tak, że tylko pojedyncze promyki słońca muskały ziemie. Jasno – niebieski smok zwisał tyłem do samca. „Błękit" stał tam przez parę sekund nie wiedząc co ma zrobić. Czy podbiec czy powoli podejść czy może uciec. Na szczęście nie musiał się decydować na kolejny ruch bo stworzenie poruszyło się. Spojrzało na niego pięknymi, dużymi niebieskimi oczami mrucząc z ciekawością. Nie długo potem zeszło z drzewa ukazując całą swoją sylwetkę. To była samica smoczygona. Samiec jeszcze nigdy wcześniej nie widział istoty tak pięknej jak ona. Ponieważ nie miał on tyle odwagi by zrobić pierwszy krok smoczyca wyręczyła go w tym zadaniu podchodząc jako pierwsza. Ciemno – niebieski smok cofał się przez chwile, ale później zatrzymał się dochodząc do wniosku, że nie ma sensu uciekać. Kiedy nowo poznany zwierz mógł zbliżyć się do samca ich oczy niespodziewanie spotkały się ze sobą.

Źrenice obu stworów powiększyły się. Obie bestie zaczęły mruczeć do siebie okazując sobie więcej niż sympatie. Czy wiedzieli co to miłość i czy zdawali sobie sprawę, że podali się jej urokowi tego nikt nie wiedział, jak i oni sami. Możliwe, że czuli, że dobrze im w ich towarzystwie. Nie wiadomo ile by jeszcze trwały te zaloty gdyby nagle oczy nowej samicy nie zmniejszyły się i nie włączyły instynkty obronne. Udomowiony stwór także przybrał postawę obronną. Odwrócił się w stronę z której przyszedł. W oddali ukazały się sylwetki kilku osób. „Błękit" czując zapach swoich opiekunów od razu się rozluźnił, ale dzika i pełna obaw samica nie traciła czujności.

- „Błękit" znalazł sobie dziewczynę, czy to nie słodkie – powiedziała z ekscytacją Legend zapominając o tym jak bardzo płochliwe są smoczygony, w szczególności te dzikie.

Nieprzystosowana do widoku ludzi samica zaczęła się cofać z dala od zbliżających się w jej stronę przybyszów. Ciemno – niebieski smok starał się uspokoić swoją nowo poznaną koleżankę, że nie ma powodów do obaw, ale ona widać nie chciała mu wierzyć brnąć dalej w strach i niepewność nie tylko do ludzi, ale też do „Błękita". Z zarośli jej oczom okazywało się jeszcze więcej ludzkich cieni, a nieprzystosowana do ich widoku smoczyca coraz bardziej się denerwowała kręcąc głową to w lewo to w prawo szukając drogi ucieczki.

Niespodziewanie Miu wyszedł za krzaka przyglądając się nowemu zwierzęciu.

- Jaka ona piękna – powiedział zbliżając się w jej stronę.

Spłoszona samica wystrzeliła z pyska niebieską mgłę paraliżującą w kierunku żółwika. Mały zaaragował natychmiast rzucając się na młodszego brata na ziemie chroniąc go przed pociskiem smoka. Obaj padli kilka metrów przed łbem zwierzęcia.

- Spokojnie nic ci nie zrobimy – powiedział spokojnie weterynarz mając lichą nadzieje, że nie spłoszą nowo poznanego smoka.

Jednak tego było już dla niej za wiele. Jednym szybkim, zdecydowanym ruchem skoczyła w górę wzbijając się w powietrze. Smoczygon jeźdźców próbował jeszcze przywołać do siebie piękną smoczą nimfę, ale jego porykiwania okazały się bezskuteczne.

- Zaczekaj, nie zrobimy ci krzywdy! – krzyczeli jeźdźcy chcąc przekonać do siebie uciekającą bestię.

Jednak ona nie słuchała ani ich ani swej nowej miłości. Zniknęła w leśnej gęstwinie zostawiając po sobie tylko wspomnienie. 

OURS 2Where stories live. Discover now