Rozdział 32

1 0 0
                                    

Rozdział 32

Kolejne dni były bardzo rutynowe. Jeźdźcy wykonywali swoje codzienne obowiązki, starając się zapomnieć o tragicznych wydarzeniach z przed kilku dni. Przygnębiony sytuacją Mikrus zajmował się zrozpaczonym „Błękitem".

- Proszę mały, tylko jeden kęs – prosił żółw podsuwając zwierzęciu kawałek ryby.

Smok nawet nie odwrócił pyska. Wydawał się zupełnie bezwładny.

- No dobra, jak chcesz – powiedział kładąc jego łeb na swoje nogi.

Stwór wydał mu się przygnębiony w takim stopniu, że nic nie miało już dla niego najmniejszego znaczenia. Jego oczy wydawały się pozbawione tego blasku jaki miało każde żywe zwierzę.

- Jak on się czuję? – spytała Kolcusia opierając się o drzwi boksu.

- Lepiej nie pytaj – mruknął.

Treserka usiadła obok niego. Nie musiała długo się przyglądać aby wiedzieć, że sytuacja nie wygląda ciekawie. Gdyby nie powolne podnoszenie się i opadanie klatki piersiowej zwierzęcia sądziłaby, że jest ono martwe.

- Ja nic nie rozumiem – zaczął ze łzami w oczach. – Przecież jej stan zaczął się powoli poprawiać. Co się stało?

Zadając to pytanie spojrzał triceratopsowi prosto w oczy jakby szukał odpowiedzi na te niesprawiedliwość. Jednak żółw wiedział, że i tak nie otrzyma odpowiedzi. Siostra spojrzała na niego ze smutnym wyrazem twarzy.

- Mikrus, to jest życie – odpowiedziała cicho.

Żółwia nie zadowoliła taka odpowiedz. Bezwładnie oparł się o ścianę boksu nie myśląc zupełnie o niczym. Nie godził się na to, ale nie należał do wszechmogących bogów, którzy dokonali by niemożliwego. Chciał wierzyć, że to wszystko to tylko zły sen z którego zaraz się obudzi. Problem polegał na tym, że zmysłami czuł, że to wszystko dzieje się naprawdę. Zamykał i otwierał oczy mając nikłą nadzieje, że wyrwie go to z koszmaru, wstanie z łóżka i z rodziną zje śniadanie. Jednak mimo wielkich starań ciągle patrzył na niebieskiego smoka. Nie raz widział śmierć i bezradność wobec niej, ale ta strata wywarła na nim wielkie wrażenie. „Blanca" nie była pierwszą ani ostatnią, której się to przydarzyło. Poczuł wilgoć spływającą po policzkach ale nie chciał się do niej przyznać. Odwrócił tylko głowę w ciemności boksu z dala od siostry.

- Hej Mikrus, no co ty – powiedziała łagodnie wyciągając szyję chcąc zobaczyć odwróconą twarz brata.

Tego żółw już nie wytrzymał. Zwinął się w kulkę i cicho zaczął szlochać mając nadzieje, że Kolcusia tego nie zauważy. Wiedział jednak, że to daremne.

- Przeżyła piękne chwile, umarła w miłości – zaczęła delikatnie mając nadzieje, że chociaż te puste słowa pocieszą Mikrusa.

- Kolcusia co ty mówisz, czy ty siebie słyszysz!? Zginęła tragicznie, a ty mówisz mi o pięknych chwilach, które są tak nieliczne, że szkoda słów! – krzyknął ze łzami w jego bursztynowych oczach.

Nastąpiła cisza. Treserka nie chciała krzyczeć na brata więc postanowiła milczeć i nie pogarszać i tak złej sytuacji.

- Przepraszam – westchnął spuszczając wzrok.

Szczęście różowy triceratops rozumiał jego reakcje.

- Nic nie szkodzi. Każdy teraz czuje to samo – powiedziała z wyrozumieniem.

- Dzięki – powiedział z lekkim uśmiechem odwracając głowę na twarz siostry.

Oboje wymienili się uściskami. Szybko jednak ich myśli wróciły do „Błękita". Nagle usłyszeli hałas. Odwrócili się nie mogąc uwierzyć własnym oczom. W drzwiach boksu stał „Tajfun". Starszy smok podszedł do swojego brata i położył się obok niego. Zdawał się rozumieć tą tragedie i najwyraźniej chciał pomóc. Jeźdźcy stali w osłupieniu. Jeszcze kilka dni temu te smoki syczały na siebie i nic nie wskazywało na to by w najbliższym czasie wybaczyły sobie dawne sprzeczki. Teraz jednak wydawały się sobie bliższe niż kiedykolwiek.

- Co robimy? – spytała nie spuszczając wzroku z niebieskiego gada.

- Walczymy dalej – odpowiedział podnosząc się z ziemi. – Posiedzisz przy nim?

- Oczywiście – odpowiedziała bez chwili zastanowienia.

Przysunęła się w stronę zrozpaczonego stworzenia i delikatnym ruchem ręki zaczęła gładzić jego niebieskie łuski.

Mikrus wyszedł na zewnątrz boksu. Po całym dniu wdychania kurzu i słomy mógł wreszcie zaczerpnąć świeżego powietrza. Zerknął jeszcze w stronę gdzie leżał „Błękit". Łzy po raz kolejny napłynęły mu do zmęczonych oczy, szybko jednak przypomniał sobie o swoich codziennych obowiązkach. Pierwsze na liście był trening z „Mustangiem" do zbliżających się zawodów rodeo. Idąc przez podwórze żółw myślał o tym jak czyjaś nienawiść może zniszczyć czyjąś miłość.

KONIEC

OURS 2Where stories live. Discover now