Rozdział 21

2 0 0
                                    

Rozdział 21

Kontury wyspy stawały się coraz bardziej widoczne. Ta z pozoru niewielka wysepka zaczęła wydawać się z ubiegiem sekund coraz większa. Ta owa wyspa bardzo różniła się od innych wysp w ich świecie. Na wszystkich lądach żyły jakieś zwierzęta, lecz na tej odizolowanej od reszty świata ziemi nie wiły swoich gwiazd nawet mewy czy inne nieduże morskie ptaki, tak jakby wszystko co żywe uciekło przed strasznym mordercą. Tak jakby wiedziało, że wszystko co się tam pojawi zginie niechybnie. Co ciekawsze nawet struktura tego lądu różniła się znacznie od innych miejsc. Podczas gdy wszystkie dzieliło tylko morze i piasek ta wznosiła się na kilkadziesiąt metrowym klifie o którego wysokie brzegi rozbijały się potężne fale. Podczas podpływania do brzegu należało zachować ostrożność gdyż wściekłe fale uderzały całą siłą oceanu o wysokie skały rozbryzgując białą pianę. Zupełnie jakby cała ta wyspa chciałaby się odizolować od reszty świata i pokazać swoją odmienność oraz wyższość nad innymi.

- Zbliżamy się – powiedział Kevin, lecąc na swoim wielkim orle. - Zachowajcie ostrożność. 

Gdy przelatywali nad wyspą ujrzeli przycumowane w bezpiecznym porcie z dala od niszczycielskich fal wielkie, czarne statki o czarnych żaglach z jakimiś białymi malowidłami. Na łodziach stało kilka żelaznych klatek najróżniejszej wielkości. Jeźdźcy spojrzeli na to z obrzydzeniem. Nie mogli znieść widoku kiedy człowiek bezprawnie zamyka przerażone stworzenie, a potem siłą zmusza do posłuszeństwa.

Niedługo potem przelecieli nad kilkumetrową, czarna, metalową krata wzniesioną nad stromymi brzegami wyspy. Ostre, czarne kolce na jej górze błyszczały w oddali jak nie dostępna byle komu klejnoty na koronie władcy.

- Obrzydliwe – pomyślała Mysia patrząc na to z niesmakiem.

Lecieli dalej. Gdy tylko znaleźli się przed zamkiem zaczęli powoli zniżać swoje latające stwory tak by Sami zrozumiał, że przylecieli tu w pokojowych zamiarach. Gdyby jednak postąpili inaczej mogli by tym przepłacić nawet życiem. Sami rozmieścił na swoim terenie strażników którzy pilnowali by nikt nie zakłócał spokoju. Wylądowali, a dosiadane przez nich stwory rozejrzały się podejrzliwie. 

Równo przystrzyżone trawniki i schludne podwórze nie pachniały miedzianym zapachem krwi i wyprutymi flakami zwierząt, jak głosiły plotki wśród jeźdźców. Wbrew wyobrażeniom pozostałych członków rodziny wyspa była niezwykle zadbana, a budynki stylowe. Główna posiadłość Samiego - wielki upiorny zamek na północnym brzegu wyspy przy porcie, znajdował się obok stajni dla koni i ogromnej, wykonanej z betonu i dobrej jakości drewna hali do jazdy konnej i treningów. Jej szklany dach zapewniał maksymalne oświetlenie. Sama stajnia dla trzydziestu koni prezentowała się nienagannie. Z ciemnego drewna wykonano boksy i sufit, a kraty boksów miały czarną barwę. Podłogę wyłożono czarnymi matami antypoślizgowymi. Wnętrze oświetlały piękne żyrandole, a wiatraki zawieszone nad boksami zapewniały zwierzętom odpowiednią temperaturę otoczenia. Ponadto w budynku wyznaczono nawet miejsce na myjkę i solarium do pielęgnacji koni. Czysta paszarnia i siodlarnią z wypucowanym do czysta sprzętem znajdowały się w stajni.

Na zewnątrz, tuż przed wyjściem ze stajni znajdowały się zagrody dla dzikich, jeszcze nie ujarzmionych koni, sprowadzonych ze stepów i odłowionych ze stada. Ogrodzenie było drewniane i mocno wbite w ziemię, tak aby żadno końskie kopnięcie nie było wstanie przebić desek. Obok prostokątnej zagrody znajdowała się także niewielka, okrągła, także ogrodzona przestrzeń, gdzie odseparowywano od siebie dzikie wierzchowce. Miejsce to służyło także do lążowania koni w słoneczne dni.

Po drugiej stronie stała arena do trenowania smoków i dinozaurów, a obok niej wbudowane w nią więzienie z szerokim korytarzem i ustawionymi po bokach wmurowanymi, żelaznymi klatkami. Obok miejsca dotrzymania niebezpiecznych stworów, przy brzegu znajdował się basen dla orek. Zbiornik podzielone zostały na trzy mniejsze baseny. Największy dla stale mieszkających tam orek, drugi dla orek dopiero trenowanych i trzeci najmniejszy -weterynaryjny. 

OURS 2Where stories live. Discover now