Rozdział 23

1 0 0
                                    

Rozdział 23

Zegar wskazywał godzinę dziewiętnastą kiedy Mały i Szynszyla rozłączyli się z Shellbym. Mieli już zamykać weterynarium gdy zobaczyli postać biegnącą w ich kierunku. Ktokolwiek to był miał na sobie nieprzemakalną, czerwoną kurtkę i wysokie buty zakrywające łydki.

- Mogę wejść, tylko na moment? – poprosiła postać w której rodzeństwo szybko rozpoznało swoją siostrę Spoky.

Wymienili między sobą krótkie spojrzenia po czym dali jej klucze.

- Dobrze, ale nie zapomnij pogasić świateł i dobrze zamknąć drzwi – powiedziała Szynszyla.

Nieodpowiedzialna siostra tylko przewróciła oczami i nacisnęła klamkę wchodząc do środka. Powiesiła kurtkę na wieszaku i szybko wślizgnęła się do biura gdzie spokojnie na biurku stał komputer. Bez namysłu go włączyła. Chciała porozmawiać z rodzicami na temat, którego nie mogła wyjawić ani Mysi ani Malutkiej. Wiedziała, że rodzice, tak samo jak oni ciężko pracują i że nie powinna dzwonić o tak późnej porze, ale to była sprawa ogromnej wagi. Po chwili na ekranie mogła zobaczyć parę znajomych twarzy.

- Cześć kochanie, co tam? – przywitała się Malina.

Kiedy tylko zobaczyła ich twarze pożałowała, że zdecydowała się zadzwonić. Kevin i jego żona wyglądali okropnie. Mieli podkrążone oczy, byli w piżamych i wyraźnie widać było, że jej telefon wyrwał ich z łóżek. Poczuła się okropnie wiedząc, że jutro jak zawsze będą musieli wstać o szóstej rano, ona z resztą też. Jednak już było za późno by przerwać rozmowę.

- Cześć mamo, cześć tato – odpowiedziała.

- Dlaczego dzwonisz do nas tak późno, stało się coś? – spytał Kevin przecierając zmęczone oczy.

- Tak..., nie..., znaczy tak jakby – odpowiedziała na pytanie ojca.

Oboje spojrzeli na nią podejrzliwie.

- Czy jest coś o czy powinniśmy wiedzieć? – spytał.

Szop pracz wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać;

- Kilka dni temu podczas treningu spadłam z konia i od tamtej pory boli mnie kręgosłup – powiedziała starając się mówić jak najszybciej.

Nastała kilku sekundowa cisza.

- Czy jeszcze prócz nas ktoś o tym wie? – spytała szara niedzwiedzica.

Spoky zawahała się, ale wiedziała, że kłamstwem nic nie osiągnie.

- Właściwie nie – odpowiedziała krótko.

Nastała kolejna niezręczna pauza.

- Dalej jeździsz konno? – spytał zamyślony żółw.

W odpowiedzi ich córka pokiwała głową.

- Spoky, powiedz szczerze, dlaczego ryzykujesz własnym zdrowiem? – spytał łagodnie.

- Jeśli Malutka i Mysia zorientują się, że coś jest nie tak to już nigdy więcej nie będę mogła jeździć z nimi konno, kocham to! – odpowiedziała niemal krzykiem.

Po jej słowach nastała kolejna niezręczna cisza.

- Wszyscy doskonale o tym wiemy, ale nigdy nie można przekładać własne zdrowie, bo tego już nigdy nie odzyskasz – powiedział Kevin masując plecy.

Kevin wiedział co to znaczy zniszczyć własne bez powrotnie zdrowie. Kiedy on i jego brat, ojciec Samiego byli jeszcze dziećmi założyli się, że tata nie skoczy z klifu do wody. Żółw przyjął wyzwanie, ale ceną tego amatorskiego występku był uszkodzenie kręgosłupa. Tuż po wypadku młody tata trzymał ból w tajemnicy myśląc, że to tylko drobne stłuczenie. Mimo dyskomfortu nie odmawiał długich wycieczek i szalonych wyzwań. Ponieważ był wtedy nastolatkiem ból szybko znikną utwierdzając go w przekonaniu, że był to tylko drobny uraz, który sam się wyleczył. Po latach jednak znajomy ból wrócił. Okazało się, że Kevin uszkodził sobie kręg. Niedługo potem, a konkretnie trzy lata temu zdarzył się wypadek, który zabił jego brata. Były to zawody w których brali udział tylko najlepsi jeźdźcy. Siwek żółwia spłoszył się na ostatniej przeszkodzie i oboje doznali poważnych obrażeń. Najbardziej ucierpiał jeździec, który został przygnieciony przez masywne stworzenie przez co zmarł po kilku dniach intensywnej terapii. Dokładnie miesiąc przed tymi okropnymi wydarzeniami orka zabiła matkę Samiego. Te wydarzenia sprawiły, że Kevin nigdy później nie dosiadł konia nie tylko ze względów zdrowotnych. Bał się.

- Czytałam, że olejek kokosowy to świetny, naturalny sposób na ból pleców – powiedziała. – Trochę pomaga, ale...

- ... nie bardzo – dokończył tata.

- Tak – odpowiedziała cicho.

- Spoky, twoje siostry chcą dla ciebie jak najlepiej. Jeśli wyzdrowiejesz, a one nie będą cię chciały w swoim trio ja z nimi pogadam i przekonam je, że się mylą – odpowiedziała czule Malina.

W odpowiedzi uśmiechnęła się tylko.

- Jeśli chcesz to zachować dla siebie zaakceptujemy to i nikomu o tym nie powiemy, ale jutro z samego rana przyślę ci listę innych naparów, które mogą ci pomóc – dodał z uśmiechem. – Dobrych snów.

- Dobrze, będę czekać – odpowiedziała. – Pa mamo, pa tato, kocham was.

Po jej słowach ekran zgasł, a w pokoju zapanowała ciemność.

OURS 2Where stories live. Discover now