learning to fly

110 8 4
                                    

I'm learning to fly 

But I ain't got wings 

Coming down 

Is the hardest thing

– Omega, czas spać – krzyknął Hunter, gdy dziewczynka przebiegła obok, niemal na niego nie wpadając, gdy bawiła się nowym, małym statkiem. Prezent od Rexa. Y-Wing był uderzająco podobny do tego, którym podróżował ich starszy brat, co dodatkowo spodobało się dziecku.

– Nie jestem zmęczona – powiedziała ze śmiechem, zwinnie wywijając się spod jego ramion, kiedy próbował ją złapać. Dzięki regularnemu treningowi oraz dodatkowym lekcjom walki pomiędzy zleceniami od Cid, uczyła się i stawała coraz lepsza, co zauważali każdego dnia.

Echo przeszedł do kokpitu, przygotowując się do stawienia na pierwszej warcie podczas ich cyklu snu. Tech grzebał coś przy panelu sterowania, chociaż Hunter wyraźnie powiedział, że powinien się położyć. Czasami był tak trudny, jak Omega. Wrecker posłusznie powlókł się do łóżka. Mogli jedynie podejrzewać, że ostatnia ich misja dała mu w kość, szczególnie, że odbywała się na wysokościach, których nigdy nie był fanem.

– Poza tym, nadal czekam na dobranockę – odparła, zatrzymując się, by skrzyżować ramiona na piersi. Hunter przewrócił oczami, pozbywając się części swojej zbroi.

– Jesteś za duża na dobranocki, Omega – mruknął Echo, wyraźnie nie mając ochoty na słuchanie przekomarzania się młodszego rodzeństwa. Odkąd wrócili na statek był nie w humorze, co prawdopodobnie byłoby całkiem normalne, gdyby nie to, że cały czas jej unikał. Dla Omegi było to całkowicie niecodzienne zachowanie i nie tylko dla niej, jednak nikt nie zapytał, co się stało. Być może zrobiła lub powiedziała coś, co go uraziło. Nie wiedziała jednak co.

– Nie mam nawet trzynastu lat! – wykłócała się. Pobiegła do kokpitu, wyraźnie zdenerwowana. Przeminął radosny śmiech i uśmiech od ucha do ucha. Hunter próbował ją zatrzymać, ale nie dała się złapać. Na jej szczęście Tech postanowił się nie mieszać i zrobił jej miejsce. Być może później będzie tego żałował. – Mam prawo być dzieckiem i posłuchać bajek. Nie jestem żołnierzem, Echo!

– Zauważyłem. Dzisiaj – wymruczał.

– Co takiego zrobiłam? Wypełniłam wszystkie rozkazy, sprostaliśmy zadaniu, wszyscy wróciliśmy w jednym kawałku! – krzyknęła. – Co zrobiłam nie tak?

– Tutaj nie chodzi o ciebie, Omega – warknął, po czym wstał wyraźnie próbując ukryć przed nimi wszystkimi ból. Potknął się, będąc w progu, w ostatniej chwili łapiąc framugi drzwi dłońmi. Omega wzdrygnęła się na ten widok.

– Dlaczego nie pozwalasz sobie pomóc, Echo? – zapytała głośno, widząc co się dzieje. Znała już to zachowanie – udawanie twardziela, zatrzymywanie własnego bólu przed oczami i uszami innych. Sama to robiła, nie raz i nie dwa, by nikogo nie martwić, by nie być ciężarem. Zawsze jednak zapewniano ją, że musi mówić prawdę, że nie będą się gniewać. I nigdy nie byli źli, gdy oznajmiała, że nie czuje się najlepiej. Mogła spać wtedy z Hunterem, majsterkować na kolanach Techa, przytulać się z Wrecker'em, albo opierać o ramię Echo i słuchać historii z czasów wojny.

– Nie potrzebuję pomocy – syknął.

– Mógłbym zerknąć na twoje protezy przed snem – wtrącił się Tech, prostując się. Sięgnął po swoje narzędzia, rozrzucone przy panelu.

– To nie jest nic z czym sobie nie poradzę – rzucił Echo. – Skorzystajcie ze swojego czasu na sen.

Hunter nie zamierzał się kłócić. Znał Echo i wiedział, że dalsza rozmowa nie ma najmniejszego sensu. Poczekał jedynie, aż starszy brat wróci i rozsiądzie się ponownie w fotelu pilota, w dłoni trzymając butelkę wody. Miał przeczucie, że ból fizyczny to teraz jego najmniejsze zmartwienie.

I'll show you the stars || star warsWhere stories live. Discover now