22 grudnia
[Kryze Family]
– Dzisiaj ubraliśmy choinkę! – krzyknęła Atin, wbiegając do domu w butach, od których odpadały małe grudki śniegu i topiły się na ciepłej podłodze. Miała na sobie kolorową kurteczkę, a jej twarzyczka ginęła pod krzywo zawiązanym szalikiem i zbyt nisko nałożonej czapce. Bo-Katan wychyliła się z kuchni, by zganić dziecko, ale zrezygnowała tym razem, widząc ile radości wniosła nagle do cichego domu. Kobieta uśmiechnęła się jedynie i pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
– Najpierw się rozbierz, a za chwilkę zrobię nam gorącą czekoladę i o wszystkim mi opowiesz, zgoda? – zapytała, a dziewczynka szybko zawróciła do przedpokoju, by zostawić buty i wierzchnie odzienie. Bo-Katan podeszła w tym czasie do męża, witając go krótkim pocałunkiem.
– Dzwonił Alrich. Potrzebuje pomocy z choinką i pytał, czy możesz przyjechać i pomóc. Nie mógł się z tobą skontaktować, ale obiecałam, że oddzwonisz, gdy wrócisz – wyjaśniła, zabierając od niego torby z zakupami. Rozebrał się i dołączył do niej kilka chwil później.
– Rozładował mi się telefon – odparł i zaczął wypakowywać zakupy z kamiennym wyrazem twarzy.
– Coś się stało? – zapytała. Zawsze opowiadał jej o pracy i o jego dniu, dzisiaj dziwnie milczał. Nie odpowiedział od razu. Otworzył szafkę, chcąc umieścić w niej puszkę z makiem, ale jego dłoń nagle zawisła nad półką. Odwrócił się powoli w jej stronę. W jego oczach ujrzała łzy.
– Fenn? – szepnęła, marszcząc brwi.
– Mama! – krzyknęła z przedpokoju Atin, a Bo zawahała się.
– Idź do niej. Powiem ci później – odparł, wyciągając kolejne produkty z torby. Przez moment nie wiedziała co powinna zrobić, po czym skierowała się w stronę nawoływań córki.
Dziewczynka miała problem z zamkiem kurtki, który przyciął materiał. Bo-Katan uśmiechnęła się lekko, po czym kucnęła przed dziewczynką, by uwolnić ją od ciepłego ubrania. Atin roześmiała się, gdy wreszcie jej się to udało i od razu pobiegła do swojego pokoiku. Kobieta wróciła do kuchni. Fenn rozmawiał przez telefon, dlatego zajęła się odgrzewaniem dla niego obiadu. Wyciągnęła trzy miski i postawiła garnek na palniku, mieszając zupę łyżką, by nie przypaliła się od spodu. Fenn zwykle narzekał na jej kulinarne dokonania – nigdy nie była dobrą kucharką, ale dzięki kilku szybkim lekcjom i filmikom udało się się opanować umiejętności na tyle, by nie umarli z głodu.
Usiedli do stołu chwilę później, przysłuchując się paplaninie Atin, która każdego dnia opowiadała im o wszystkim, co działo się w jej przedszkolu. Bo-Katan kilka razy musiała przypominać jej o jedzeniu, by obiad nie trwał dwie godziny.
– I dzisiaj pomogliśmy ubrać taką dużą choinkę – powiedziała, wystając na stołku i wyciągając ramiona w górę, by pokazać jak wysoka była. Fenn zganił ją cicho, po czym pomógł jej usiąść z powrotem. Bo-Katan posłała mu zdziwione spojrzenie. Przeważnie to on był tym wyluzowanym rodzicem, gdy ona była zdenerwowana. Dzisiejszego popołudnia wszystko było całkowicie na odwrót.
– Fenn, na pewno wszystko w porządku? – zapytała, gdy po skończonym posiłku zaczął wkładać miski do zmywarki. Bo-Katan stała za nim ze skrzyżowanymi ramionami, zastanawiając się poważnie nad jego zachowaniem i samopoczuciem.
– Tak, Bo. Miałem ciężki dzień, to wszystko – odparł, nawet na nią nie spoglądając.
– Może zostań w domu – zaproponowała, kiedy wreszcie się wyprostował.
CZYTASZ
I'll show you the stars || star wars
FanfictionZbiór niepowiązanych ze sobą opowiadań ze świata Gwiezdnych Wojen. W dużej mierze będą one powiązane z serialem "Star Wars: Rebelianci", być może kiedyś uda mi się napisać coś w czasie Wojen Klonów. Liczę na docenienie mojej pracy poprzez pozostaw...