what if we could risk

385 11 10
                                    

1 ABY

– Co?! – Sabine prawie krzyknęła, przenosząc wzrok z matki na ojca. Oboje utkwili wzrok w ziemię, jakby zrobili coś naprawdę złego. Tristan przyglądał im się z boku, jakby sytuacja bardziej go bawiła niż niepokoiła, nie potrafił nawet ukryć tego głupkowatego uśmiechu.

– Słyszałaś Sabine, jestem w ciąży – powiedziała spokojnie Ursa, po czym położyła dłoń na swoim wciąż płaskim brzuchu. Uśmiechnęła się przy tym delikatnie, podchwytując spojrzenie męża.

– Też jesteśmy zaskoczeni – odezwał się Alrich, po czym popatrzył na córkę z uśmiechem.

– Ale kiedy? Dlaczego? Jak? – zasypała ich ogromem pytań. Starała się zrozumieć.

– Wiesz jak, Sabine – zaśmiał się Tristan, nie potrafiąc dłużej chować się w cieniu, gdy toczyła się tak fascynująca rozmowa. – Naprawdę bardzo wam gratuluję – zwrócił się do rodziców, nie umiejąc powstrzymać swojej ekscytacji. Nie spodziewałby się nigdy od nich takiej informacji, jednak w przeciwieństwie do Sabine, był naprawdę szczęśliwy. – Będziemy mieli rodzeństwo. Naprawdę się nie cieszysz, sis?

– Ja... ja sama nie wiem, co powinnam o tym myśleć. Znaczy... to to jest wspaniałe, ale – urwała, jakby naprawdę zgubiła się w tym wszystkim. Przeprosiła na moment rodziców oraz brata, po czym opuściła pomieszczenie, w którym obecnie się znajdowali. Musiała z kimś porozmawiać. Natychmiast. I przemyśleć to wszystko. Sama.

– Nie cieszysz się – stwierdził Ezra, gdy skrótowo opowiedziała mu o rozmowie sprzed kilku minut. Początkowo była całkowicie zaskoczona, że znalazł dla niej czas, jednak była jednocześnie za to wdzięczna. Musiała z nim pogadać.

– Dlaczego miałabym się cieszyć?

– No nie wiem, może dlatego, że zostaniesz starszą siostrą? – podsunął. – Albo dlatego, że twoi rodzice się cieszą. To także dobry powód – powiedział to z taką lekkością, jakby przekazywała mu najzwyklejszą wiadomość. Sabine przewróciła oczami.

– Jakoś nie potrafię się na to zdobyć. To nie jest najlepszy czas na posiadanie dziecka. Nadal trwa wojna – powiedziała cicho, w końcu wyjawiając mu prawdziwe powody.

– Sabine, posłuchaj. Wiesz, że nie możemy ustalić daty jej zakończenia. Gdyby to zależało tylko ode mnie to zakończyłbym ją choćby dzisiaj, przyleciał po ciebie i zabrał ze sobą – wyznał, patrząc prosto na nią. Hologram zamigotał.

– Nadal uważam, że to zwyczajnie nieodpowiedzialne. Czuję się tak, jakbyśmy sami podjęli bardziej dojrzałą decyzję niż moi rodzice, z długoletnim doświadczeniem.

– Zdecydowaliśmy, że nie chcemy mieć na razie dziecka, bo nie mamy czasu i jesteśmy młodzi, nie dlatego, że trwa wojna. Chociaż to też ma na to wpływ. Nie sądzę jednak, żeby to planowali – powiedział szczerze, nagle odwracając wzrok od hologramu, gdy ktoś zawołał go po imieniu. Sabine wiedziała co to oznacza - zaraz będzie musiał się z nią rozłączyć.

– Jestem przewrażliwiona – szepnęła, przeczesując dłonią włosy.

– To nic złego, że się martwisz, Bine. W ogóle, będąc w temacie rodziców, Hera pytała kiedy wrócisz – powiedział.

– Sama nie wiem, sprawy zaczęły się komplikować – odparła zgodnie z prawdą.

– Tęsknimy za tobą. Ja za tobą tęsknię, cyar'ika – spojrzał prosto w jej oczy, a ona nie wiedziała, co powinna zrobić. Też za nim tęskniła, bardzo. Tęskniła za jego ciepłymi ramionami, za wspólnymi misjami, za trzymaniem go za rękę i wymyślaniem skomplikowanych planów, które w ostateczności rzadko się sprawdzały w realnej walce. I wreszcie tęskniła za jego miękkimi ustami, które budziły ją każdego ranka, uświadamiając ją, że wciąż żyła. I wciąż musiała walczyć.

I'll show you the stars || star warsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz