1. Ciotka Lori

951 42 5
                                    

Do rozpoczęcie szkoły został niecały tydzień. Musiałam w końcu zacząć się pakować. Nie chciałam wyjeżdżać i zostawiać moich rodziców samych jednak taka szansa nie zdążała się często. Dosłałam stypendium w jednym z najlepszych prywatnych liceów w Seulu. Cieszyłam się, że w końcu nie będę widziała tych wrednych ludzi z mojej szkoły.

Dzień w dzień byłam przez nich niszczona fizycznie i psychicznie. Dzień w dzień wyzywali mnie od grubych chociaż ważyłam tyle co inne dziewczyny, brzydkich ze względu na moją urodę nie typowej Koreanki, nie obyło się też bez niby przypadkowych popchnięć, podłożenia nogi na stołówce czy jawnych pobić za murami szkoły. Jednak nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Ślady po uderzeniach i siniaki maskowałam nosząc duże ubrania, długie rękawy nawet w gorące dni i przykrywając je makijażem, kamuflażem i to tylko dlatego że nie byłam w 100% Koreanką.

Mój tata to Koreańczyk, który zakochał się w Polce. Mama przyjechała na wakacje na wyspę Jeju. Tata odbywał staż studencki w hotelu do którego przyjechała na wakacje z koleżankami. No i tak jakoś wyszło, że mama zmieniła swoje życie o 180°. Przeprowadziła się do Korei i zaczęła tu swoje życie. Dodatkowo mama też studiowała hotelarstwo, dlatego też postanowiła przenieść się po skończeniu szkoły właśnie tutaj. Zaczęła pracę w hotelu wraz z tatą a ich miłość przetrwała.

Moje siniaki były częste i duże wiec  nie wszystko dałam rade ukryć i jak ktoś widział je i zadawał pytania mówiłam mu, że się przewróciłam. Miałam gotową wymówkę na każdą okazje. Siniak zahaczyłem się o jakiś mebel, spadłam na schodach, otarcia na kolanach po podłożeniu nogi przewróciłam się na rolkach, zahaczyłam nogą o kostkę chodnikową lub inny przedmiot, podarty mundurek kolejne zahaczenie i tak w kółko. Moi rodzice mówili za każdym razem, że jestem niezdarna i to cud, że jeszcze żyję.

Jak wspominałam mama i ojciec pracowali w jednym z największych hotelów na wyspie Jeju więc czesto ich nie było co ułatwiało mi tylko sprawę. Mimo nieobecności zawsze starali się koić moje rany chodź nie wiedzieli o okolicznościach w jakich powstały. Starałam się zachować to wszystko w tajemnicy.

Dopakowywałam właśnie ostatnie ubrania do mojej walizki. Niektóre kartony były już w Seulu w apartamencie mojej ciotki, do której się przeprowadzałam. Moja ciotka Lori to dość specyficzna osoba. Ma prawie 35lat i jest liderem zespołu marketingowego jednej z firm IT oraz kompletnym przeciwieństwem mojego ojca. Ona jest żywiołowa, kocha imprezy i zabawę, nigdy z nikim nie była na stałe, wolała wolne układy. Jednak postanowiła wpuścić mnie w swojego życia i pozwoliła zamieszkać mi u siebie, gdy tylko dowiedziała się o stypendium. Dodatkowo jest ona serio bogata.

Namowy moich rodziców trwały naprawdę długo. Rodzice nie chcieli mnie puścić, bo tu jak twierdzili miałam wszystko, a szkoła na wyspie też nie była najgorsza. Jednak po kilku godzinach maglowania ich i proszenia zgodzili się.

[M]- Jesteś już spakowana?- głos mamy wyrwał mnie rozmyslań- Rozmawiałam z ciotką Lori przyjedzie po ciebie na lotnisko.
- Dziękuję mamo. Już prawie mam wszystko gotowe.
[M]- Nie możesz się już doczekać prawda. – usiadła koło mnie na łóżku.
- Trochę tak. Ta szkoła to spełnienie moich marzeń.
[M]- Wiem maleńka, ale będziemy z tatą tęsknili.
- To tylko rok. Poza tym przyjadę na święta, ferie zimowe i wakacje.
[M]- Wiem skarbie, ale i tak będziemy tęsknili.
- Szybko minie. - powiedziałam
[M]- Wiem, ale i tak będę się martwiła. Jesteś w takim wieku że chłopcy mogą chcieć cię...
- No mamo...- jęknęłam- Już o tym rozmawialiśmy ja tam jadę się uczyć a nie szukać chłopaka.
[M]- Wiem, ale wiesz ja też jechałam tylko na wakacje a zobacz, gdzie wylądowałam. Nie żebym narzekała, ale wiesz, jak jest.
- Tak wiem, ale spokojnie ja nie zamierzę się z nikim umawiać wiesz o tym dobrze, jadę się tam tylko uczyć. Moje wyniki nie mogą spaść a to jest naprawdę wymagająca szkoła i na pewno nie będę miała czasu na żadne randki.
[T]- Czy ja usłyszałem "Randki" . Mam nadzieję, że moja córeczka nie idzie na randkę. - wszedł do pokoju
- No na pewno nie. Randki nie są dla mnie.- zaśmiałam się
[T]- To dobrze niech tak pozostanie, nie bierz przykładu z ciotki.
- Jasne. Zawieziecie mnie rano na lotnisko.
[M]- Jasne, że tak, ale mamy dla ciebie niespodziankę zostaniesz jeszcze kilka dniu z nami. Polecisz 31 sierpnia.
[T]- Lori wzięła wolne na 3 dni, pokaże ci miasto i zaprowadzi pod szkołę o ile nie zabaluje.

Zanim zniknęWhere stories live. Discover now